Beczki, przeciążenia, obroty i pionowe wejścia – SLAB, nowy lider Tiger Demo Team w tym sezonie pokaże nam, na co stać samolot F-16. Pilot opowiada nam o kulisach swojego szkolenia oraz zapowiada niespodzianki, które przygotowuje m.in. na Air Show w Radomiu. – Przyjedźcie koniecznie i przybijmy piątkę – zaprasza czytelników „Polski Zbrojnej”.
Jesteś nowym liderem zespołu F-16 Tiger Demo Team. Powiedz, czy to jest robota dla najlepszych?
SLAB: Nie wiem, czy dla najlepszych, ale na pewno dla wytrwałych, zdyscyplinowanych i doświadczonych pilotów. Jestem członkiem zespołu od 2016 roku, na pokazy zacząłem jeździć, gdy skończyłem Mission Qualification Training (MQT). To ten etap szkolenia pilota, po którym może on m.in. pełnić dyżur bojowy. I bardzo szybko wsiąknąłem w zespół. Fajnie było robić coś prócz działalności stricte wojskowej. Lubiłem wychodzić do ludzi, opowiadać o swoich doświadczeniach, inspirować innych do wstąpienia do wojska, a czasami po prostu przybić piątkę i chwilę porozmawiać. Przez wiele lat, właściwie aż do teraz byłem narratorem pokazów albo pełniłem rolę safety observera.
Czym się zajmuje taka osoba?
W zespole mamy tylko jedną osobę, która wykonuje lot pokazowy. Ale wspiera go kilku innych pilotów, i to właśnie oni pełnią rolę safety observera. Taka osoba ma za zadanie zauważać wszelkie niebezpieczeństwa, jak choćby ptaki czy drony, które ni stąd ni zowąd zjawiają się w przestrzeni powietrznej. Pilot nie jest w stanie tego zauważyć, wykonując zadania z taką dynamiką, jakiej wymagają pokazy. Safety cały czas skanuje przestrzeń i jest dodatkową parą oczu. Na bieżąco przekazuje też pilotom informacje z wieży – gdyby z jakichś powodów zerwana została łączność. Na przykład podczas jednego z ostatnich treningów nad lotniskiem przelatywała para bocianów i taką informację dostałem właśnie od mojego safety. Każdy pilot w 6 Eskadrze Lotniczej został przeszkolony do tego zadania, choć na stałe wykonuje je czterech z nas.
Kto prócz pilota wchodzi w skład Tiger Demo Team?
Mamy również narratora, który opowiada publiczności o tym co dzieje się w powietrzu, omawia wykonywane figury oraz mówi o samym samolocie F-16. Bardzo ważny jest zespół techników, których przy pokazie pracuje około dwudziestu. Na miejscu musi być specjalista z każdej dziedziny obsługi F-16. Mamy więc techników, którzy odpowiadają za dopuszczenie samolotu do lotu, osoby od uzbrojenia, które są odpowiedzialne np. za montaż flar, specjalistę od silnika, awioniki, hydrauliki, ECS (environmental control system – system kontroli środowiska), flights controls czy elektryki. Są to świetni eksperci, którym ufam w stu procentach. Gdy mówią, że „samolot jest gotowy do lotu”, to nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest.
A propos samolotów. Czy zespół ma przypisane maszyny na stałe?
Staramy się, by latał z nami „tygrys”, czyli F-16 w tygrysim malowaniu. Chodzi jednak głównie o odpowiednią konfigurację tego samolotu, bo pokazy robimy na modelu CC – czyli samolocie ze zbiornikami konforemnymi. Tylko my i Grecy wykonujemy loty pokazowe na samolotach tej konfiguracji.
Czy zanim zasiadłeś za sterami „tygrysiego” F-16, przeszedłeś szkolenie na lidera?
Oczywiście. Mimo tego, że przez siedem lat obserwowałem pokazy i bardzo dobrze wiedziałem, co dzieje się na niebie, to przecież nie wykonywałem tych lotów. Szkolił mnie mój poprzednik, czyli mjr pil. Wojciech „Ramrod” Kieczur. Zawsze powtarzał, że mimo sporego doświadczenia dopiero to szkolenie pozwoli mi odkryć możliwości tego samolotu na nowo. Pamiętajmy, że są to loty na granicy ryzyka, do których trzeba się solidnie przygotować.
Opowiedz o swoim szkoleniu. Czy latałeś wspólnie z „Ramrodem”?
Poczekaj! Najpierw szkolenie teoretyczne, przekazanie wszystkich zasad bezpieczeństwa, norm dla każdej figury, potem szkolenie w symulatorze. I dopiero wówczas szkolenie w powietrzu. Zaczęło się od lotów zapoznawczych, kiedy siedziałem w kabinie za „Ramrodem”. Potem to on siedział z tyłu, ja za sterami F-16. Najpierw lataliśmy na wysokości nie niższej niż pięć tysięcy stóp (1,5 km). Potem zeszliśmy na dwa tysiące stóp (0,6 km). Wspólnie wykonaliśmy jedenaście lotów, potem siedziałem w F-16 sam. Siedemnasty lot był egzaminacyjny, oceniali go „Ramrod” i płk pil. Norbert Chojnacki, zastępca dowódcy 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.
Obserwowałam twój trening i zastanawiałam się, która z figur jest dla ciebie najtrudniejsza.
Najcięższe są te figury, w których samolot osiąga bardzo dużą prędkość – nawet 0,9 – 0,92 Ma, a następnie trzeba pójść pionowo w górę. Ci, którzy oglądali „Top Gun Maverick” na pewno pamiętają scenę, kiedy piloci lecą na niskiej wysokości i muszą zrobić pionowe wznoszenie, by zrzucić bomby do krateru. To bardzo podobny manewr. Oczywiście to filmowe przeciążenie trwało bardzo długo, u nas to kilka sekund. Potem chwila odpoczynku i znowu przeciążenie. W trakcie lotu traci się trochę gramów.
Z mojej perspektywy najtrudniejsza wydawała się świeczka do góry z beczkami. Powiedz, co czuje wtedy pilot w kabinie.
Mamy tu przeciążenie za przeciążeniem. Rozpędzamy się do prędkości 400, 500 węzłów i wytracamy prędkość do 300 węzłów i powtarzamy to kilka razy. Prędkość wytracamy wykorzystując głównie przeciążenie. Za to naprawdę przyjemnie kręci się te pionowe beczki, bo obracasz się wokół własnej osi z praktycznie zerowym przeciążeniem i masz wrażenie, jakby co chwilę znikało i pojawiało się Słońce.
Zmienisz coś w pokazie zespołu jako jego lider? Czego mogą się spodziewać widzowie?
Tiger Demo Team nie jest zespołem akrobacyjnym tylko pokazowym, więc nie możemy tu wymyślać coraz to nowych rzeczy. Po prostu pokazujemy możliwości tego samolotu. Natomiast na pewno będzie się zmieniało to, co dzieje się na ziemi, czyli oprawa naszego stoiska promocyjnego, ponieważ będzie można na nim spotkać zespoły motoryzacyjne, z którymi również planujemy współpracować. Planujemy też kilka niespodzianek, ale tu nic więcej nie mogę powiedzieć, by nie zepsuć nikomu frajdy.
Przez wiele lat bywałeś na pokazach lotniczych. Kim są ludzie, którzy do was przychodzą? To miłośnicy lotnictwa, którzy o samolotach wiedzą wszystko, czy zdarzają się wam również rozmówcy, w których dopiero rośnie miłość do lotnictwa?
I tacy, i tacy. Mamy nadzieję, że niektórzy z nich pójdą w nasze ślady. Zawsze chętnie podpisujemy plakaty z samolotami, bo wiemy z własnego doświadczenia, że one mogą inspirować do tego, by zostać lotnikiem. Często podchodzą do nas dzieci z rodzicami, i wierzę, że za 10 lat ci dzisiaj mali chłopcy i dziewczynki podejmą decyzję o pójściu w kierunku lotnictwa wojskowego. Zresztą mamy trochę takich historii w naszej bazie. Jeden z naszych młodych pilotów do dziś ma zdjęcie z pokazu lotniczego, na którym pozuje obok pilota F-16. Co ciekawe, później szkolił się pod jego okiem.
Powiedz w takim razie, gdzie będzie można w tym roku przybić wam piątkę.
Aktualnie czekamy na zatwierdzenie oficjalnego planu pokazów lotniczych. Będziemy o wszystkim informować na naszym Facebooku. Na pewno widzimy się na Air Show w Radomiu. Mam jednak nadzieję, że będę mieć zdecydowanie więcej okazji do prezentacji możliwości swoich oraz samolotu w Polsce i za granicą.
SLAB – pilot-instruktor F-16. Ma za sobą misje w PKW Orlik oraz dyżury bojowe w kraju. Jest bardzo doświadczonym lotnikiem z nalotem 1300 godzin (1100 na F-16). Jako jeden z pierwszych wszedł w program szkolenia polskich załóg F-35.
autor zdjęć: Bartosz Bera, arch. pryw.
komentarze