moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Teatr okrucieństwa i absurdu

Jednym ze szczególnie bulwersujących wątków zbrodni katyńskiej jest zacieranie odpowiedzialności władz sowieckich za dokonanie tego mordu. Niewiele w Polsce wiadomo o tym, że w kłamstwie katyńskim swój udział miały także służby Ludowej Republiki Bułgarii. Narzędziem w ich ręku stała się między innymi literatura.

Wiosną 1973 roku na bułgarskim rynku księgarskim ukazała się powieść Miładina Apostołowa zatytułowana „Błąd eksperta”. W Bułgarii wywołała ona umiarkowane zainteresowanie odnotowane kilkoma recenzjami w branżowych pismach – w Polsce natomiast praktycznie do dzisiaj pozostaje kompletnie niezauważona. Z jakiego jednak powodu informacja o tej publikacji mogłaby przyciągnąć uwagę polskich czytelników? Z bardzo prostego: książka mówi o zbrodni katyńskiej. Jak to się jednak stało, że w komunistycznej Bułgarii pierwszej połowy lat siedemdziesiątych XX wieku – a zatem za żelazną kurtyną – mogła w ogóle ukazać się powieść tej tematyce poświęcona? No właśnie, o tym jest niniejszy tekst, bo sprawa wydaje się wyjątkowo interesująca.

 

REKLAMA

Na zlecenie służb

Powieść ukazała się w prowadzonej przez wydawnictwo Narodna Mładeż serii „Biblioteka Promień” opatrzonej podtytułem „Powieści szpiegowskie i przygodowe”. Obok utworów kryminalnych i sensacyjnych, takich klasyków jak Arthur Conan Doyle czy Raymond Chandler – a zatem mających przede wszystkim wartość rozrywkową – publikowano w serii teksty, które śmiało można by nazwać propagandowymi, sławiły bowiem służbę w organach komunistycznego państwa. Nikołaj Aretow, badacz bułgarskiej literatury sensacyjnej, to przenikanie się literatury i propagandy w komunistycznej Bułgarii podsumował: „Jest tajemnicą poliszynela, że wielu [bułgarskich] autorów powieści kryminalnych cieszyło się zaufaniem i wsparciem służb bezpieczeństwa, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i innych organów, zresztą życzliwe gesty wykonywały względem siebie obydwie strony. Pomijając kwestie finansowe, wydawnicze i inne delikatne sprawy praktyczne, korzystna dla obydwu stron współpraca pisarzy i pracodawców z oficerskimi paginami ma też drugą stronę, która zasługuje na uwagę. Chodzi mianowicie o informacje, które Służba Bezpieczeństwa udostępniała starannie wyselekcjonowanym autorom. Nie ma wątpliwości, że właśnie te informacje stanowiły impuls dla powstania wielu dzieł”. Utwory takie miały dla komunistycznego reżimu bardzo użyteczną wartość: ich zadaniem było kształtować pozytywny wizerunek służb w zgodzie ze wzorcami sowieckimi, budować obraz wroga oraz we „właściwy” sposób naświetlać pewne wydarzenia dotyczące spraw dla reżimu komunistycznego kłopotliwych.

Przed ludowym trybunałem

Tak stało się i w przypadku zbrodni katyńskiej, bowiem komunistyczna Bułgaria miała tu swój niesławny udział. Może nie tyle à propos samego mordu, bo to dzieło służb Związku Sowieckiego, co raczej zacierania sowieckiej odpowiedzialności. I w tym kontekście pojawia się powieść Miładina Apostołowa „Błąd eksperta” – nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jej powstanie było inspirowane przez bułgarskie tajne służby. Kilka słów na temat tła historycznego. Jednym z członków Międzynarodowej Komisji Lekarskiej był bułgarski lekarz patolog Marko Markow. Wiosną 1943 roku wziął on jako delegat Bułgarii udział w pracach ekshumacyjnych przy dołach śmierci w Katyniu, obok innych specjalistów z państw współpracujących z III Rzeszą (jak Finlandia, Rumunia, Węgry) lub neutralnych (jak Szwajcaria). Po zakończeniu prac ekshumacyjnych Markow podpisał protokół stwierdzający, że polscy oficerowie zostali w Katyniu zamordowani wczesną wiosną 1940 roku. W tym czasie tereny te leżały w granicach ZSRS – to zaś oznaczało, że odpowiedzialność za zbrodnię katyńską spada na władze sowieckie.

Gdy późnym latem 1944 roku Armia Czerwona praktycznie bez jednego wystrzału zajęła Bułgarię, zainstalowani tu komuniści rychło zabrali się do wprowadzania sowieckich z ducha porządków. Powołali do istnienia tzw. Trybunał Ludowy, którego zadaniem było osądzenie wszystkich – jak to ujmowano w ówczesnej propagandzie – „zbrodniarzy reżimu monarchofaszystowskiego”, czyli przedstawicieli władz carskiej Bułgarii. Każdy z 13 składów sędziowskich Trybunału zajmował się inną grupą społeczną poprzedniego systemu politycznego, np. skład pierwszy sądził najwyższych urzędników przedwojennej Bułgarii, członków carskiej rodziny, premierów i ministrów, skład drugi zajmował się deputowanymi zasiadającymi w bułgarskim parlamencie od początku lat czterdziestych, czwarty – najwyższym dowództwem armii carskiej Bułgarii. Katyń pozostawał natomiast w gestii składu trzeciego Trybunału, co pokazuje, że dla komunistów była to sprawa priorytetowa. Procesy były krótkie, a wyroki niezwykle surowe – na śmierć skazano wówczas ponad 2,5 tys. osób, na dożywocie – 2 tys., a kary wieloletniego więzienia zasądzono kolejnym 5 tys. osób. Dla porównania: podczas procesów norymberskich, gdy sądzono niemieckich zbrodniarzy wojennych, którzy mieli na rękach krew setek tysięcy ludzi – na karę śmierci skazano zaledwie 12 osób.

Modlitwa nad dołami śmierci – w tle ks. Stanisław Jasiński, wysłannik krakowskiego metropolity kard. Adama Sapiehy.  Fot. Domena publiczna

Trzeci skład Trybunału Ludowego sądził poza Markowem także innego specjalistę medycyny sądowej, Georgiego Michajłowa, oraz trzech duchownych prawosławnych. Jako bułgarscy delegaci w 1943 roku wizytowali inne odkryte przez Niemców masowe groby ofiar NKWD z lat wielkiego terroru (1937–1938) – w Winnicy na Ukrainie. Wszyscy oni – oraz szef carskiego urzędu propagandy Boris Kocew – zostali oskarżeni o to, że byli „narzędziem faszystowskiej manipulacji”, oraz o to, że rozpowszechniali „goebelsowską, hitlerowską propagandę” wymierzoną w Związek Sowiecki.
Proces Markowa oraz delegatów z Winnicy odbywał się w dniach 19–28 lutego 1945 roku. Zastraszony przez sowiecką bezpiekę Markow odwołał w swych zeznaniach ustalenia z 1943 roku, przedstawił ponadto argumenty na korzyść sowieckiej wersji wydarzeń, zaprezentowanej przez tzw. komisję Burdenki – ta zaś o dokonanie zbrodni obwiniała Niemców. Markow zeznał przed Trybunałem, że w 1943 roku protokół podpisał pod naciskiem Niemców i w obawie o własne życie. Te zeznania Sowieci wykorzystali następnie podczas procesów w Norymberdze dla wsparcia tez komisji Burdenki i oskarżenia Niemców o odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Markow został przed Trybunałem oczyszczony z zarzutów, a następnie uwolniony. W rozmowach z bliskimi przyznawał później, że sprawa katyńska go złamała. Żył ze świadomością uczestnictwa w kłamstwie, a ponieważ pozostawał na celowniku służb, na każdym kroku musiał się pilnować. Gdy więc w początkach lat pięćdziesiątych dotarły do niego listy wysłane przez członków powstałej w Stanach Zjednoczonych komisji śledczej, która miała zbadać sprawę zbrodni katyńskiej, pozostawił je bez odpowiedzi, a jednocześnie zgłosił do bezpieki, że takie listy do niego dotarły. Od komunistycznego państwa otrzymał możliwość rozwijania kariery naukowej. Został szefem katedry medycyny sądowej na uniwersytecie w Płowdiwie, a gdy w 1950 roku utworzono w Sofii Akademię Medyczną, Markow został jej rektorem. Zmarł w roku 1967.

Ekspert w Katyniu

Głównym bohaterem powieści „Błąd eksperta” jest docent Metodi Martinow – to alter ego Marka Markowa, któremu autor zmienił wprawdzie imię i nazwisko, zachował jednak inicjały. Martinow jest patologiem pracującym w sofijskim Instytucie Medycyny Sądowej. Na wyraźne polecenie bułgarskiego premiera Bogdana Fiłowa wiosną 1943 roku udaje się drogą lotniczą przez Berlin i Warszawę do Smoleńska, a stamtąd – do Katynia, gdzie niewiele wcześniej odnalezione zostały masowe groby polskich żołnierzy. Na miejscu spotyka innych przedstawicieli Międzynarodowej Komisji Lekarskiej, bierze udział w ekshumacjach, przeprowadza sekcję jednego, wybranego przez siebie ciała wydobytego z dołu śmierci, po czym podpisuje protokół stwierdzający, że zwłoki polskich żołnierzy zostały pochowane trzy lata wcześniej, wspierając tym samym tezę, że sprawcami mordu byli Sowieci. Tyle zarys fabuły, całkowicie zgodny z faktycznym przebiegiem wydarzeń. Prawdziwe są także postacie, które Martinow spotyka podczas swej podróży do Katynia, zarówno politycy i urzędnicy bułgarscy w Sofii, oficerowie niemieccy w Berlinie i okolicach Katynia, jak i przedstawiciele lokalnej władzy w okupowanym przez Niemców Smoleńsku. Nic jednak dziwnego, powieść jest właściwie fabularyzowanym dokumentem utkanym z prawdziwych dat, postaci i miejsc. W ten historyczny szkielet fabularny Apostołow wplótł jednak elementy propagandowe. Działania głównego bohatera, jego przemyślenia, cała główna linia fabularna mają bowiem przekonać odbiorcę, że prawdziwym sprawcą masakry w Katyniu wcale nie są Sowieci, ale zleceniodawcy powołania Międzynarodowej Komisji Lekarskiej i autorzy „przedstawienia” wokół dołów śmierci w Katyniu – czyli Niemcy. Sprawnie napisany tekst miał w łatwo przyswajalny sposób spopularyzować wśród bułgarskich odbiorców główne punkty sowieckiej propagandy w zakresie odpowiedzialności za zbrodnię katyńską oraz zasiać wątpliwość co do argumentów innych niż sowieckie.

W powieści wyeksponowane zostały zatem te momenty prawdziwej historii docenta Markowa, które działają na korzyść propagandy sowieckiej, pominięte zostały zaś te epizody i wydarzenia, które sowieckiemu punktowi widzenia przeczą. Martinow – w ujęciu Apostołowa – jest zatem pełen wątpliwości co do tego, kto jest faktycznym sprawcą zbrodni katyńskiej („Trzy lata? – oblicza w myślach, prze prowadzając sekcję – Niemożliwe! A gdzie oznaki rozkładu?”). Zastanawia się, czy dowody, które Niemcy mu podsuwają, są autentyczne. Powieść niejako przy okazji przemyca rozliczne argumenty, wprost zaczerpnięte z sowieckich publikacji propagandowych, w tym przede wszystkim z materiałów tzw. komisji Burdenki. Przywołuje wskazanych tam rzekomych świadków – jak Parfion Kisieliow – którzy mieli widzieć, że Polaków w 1941 roku rozstrzeliwali Niemcy, cytuje dokumenty, np. datowane na 15 sierpnia 1941 roku pismo, w którym Boris Mieńszagin, burmistrz Smoleńska z czasów okupacji niemieckiej, nakazuje zbiegłych polskich jeńców wojennych dostarczyć po schwytaniu do komendantury. Cała narracja w powieści Apostołowa prowadzona jest do ostatecznej konkluzji – ta zaś jest taka, że podpisując w kwietniu 1943 roku protokół obwiniający Sowiety o zbrodnię w Katyniu, bułgarski patolog popełnił błąd ujęty w tytule powieści.

Spojrzenie po latach

Najwyraźniej sprawa Katynia autorowi powieści ciążyła, ponieważ w wydanej w 2016 roku książce wspomnieniowej zatytułowanej „W diablim uchu” poświęcił jej cały jeden rozdział. Apostołow broni w nim swej publikacji z 1973 roku, sugerując, że uzyskał dla takiego ujęcia akceptację samego Markowa, z drugiej zaś strony, na końcu rozdziału wspomina, choć bardzo nieśmiało, prawdę o zbrodni katyńskiej. Szczegółowo opisuje jedno ze swoich spotkań z bułgarskim patologiem. Przygotowywał dla jednego z czasopism medycznych szkic poświęcony właśnie Markowowi, dlatego – jak zaznacza – wprost zapytał profesora o jego udział w Międzynarodowej Komisji Lekarskiej i podpisanie w Katyniu protokołu końcowego. Z relacji Apostołowa wynika, że odpowiedź profesora była dwuznaczna, w dodatku Markow sugerował mu, by pisząc swój tekst, pominął wątek katyński – co też uczynił.

Ciekawe, że zaraz potem Apostołow przyznaje, że Katyń jako zbrodnia wojenna o tak porażającej skali mocno go wówczas zaintrygował. Gdy jakiś czas potem z wydawnictwa Narodna Mładeż otrzymał ofertę napisania powieści sensacyjnej, uznał, że misja Markowa w Katyniu jest doskonałym tematem na książkę. „Wymyśliłem już nawet tytuł – relacjonuje – ‘Błąd eksperta’”.

Specjaliści przeglądają materiały i dokumenty wydobyte z dołów śmierci. Po lewej w mundurze Gerhard Buhtz, niemiecki lekarz, ekspert medycyny sądowej kierujący ekshumacjami w Katyniu. Drugi po prawej od niego bez kapelusza Marko Markow. Fot. Domena publiczna

Ciekawie wygląda opisany przez Apostołowa proces szukania materiałów do publikacji. Trafił na nie, jak twierdzi, w… moskiewskich archiwach KGB. Otóż podczas pobytu w Moskwie na konferencji historyków medycyny któregoś „wolnego popołudnia” udał się do Biblioteki im. Lenina. Większość materiałów dotyczących Katynia była tam, jak sam zaznacza, utajniona. A jednak! „Wypełniłem niezbędne formularze i zaskakująco szybko otrzymałem zgodę na przejrzenie dwóch grubych teczek z najróżniejszymi notatkami, wycinkami z gazet, pisemnymi dokumentami dotyczącymi okoliczności zbrodni katyńskiej. I wszystkie, podkreślam, wszystkie były na korzyść oficjalnej wersji, że zbrodnię popełnili Niemcy podczas zajmowania Smoleńska i okolic”. Nie bez powodu, zdaje się, bibliotekarze z KGB tak szybko zgodzili się na to, by Apostołow zajrzał do teczek. Znajdowały się tam przecież wszystkie niezbędne materiały do tego, by sam się przekonał, jaka jest „prawda”. W końcu tę właśnie „prawdę” zgodną z oczekiwaniami sowieckich służb miał następnie przekazać w swojej powieści.

Szukając informacji na temat Marka Markowa, Apostołow korzystał również z archiwów bezpieki w Sofii, spotkał się też z Dimityrem Wapcarowem, który był oskarżycielem Markowa w procesie przed Trybunałem Ludowym. Od niego dowiedział się, że uniewinnienia Markowa zażądał „oficer sowieckiego KGB”. Miał on odwiedzić patologa w więzieniu, a potem w rozmowie z Wapcarowem „zaproponował” uwolnienie oskarżonego i przywrócenie go do pracy. Oczywiście bułgarski Trybunał Ludowy – tak srogi względem wszelkich przestępców – posłusznie spełnił prośbę sowieckiego oficera. Apostołow nie wskazuje jednak, że w zamian za uwolnienie Markow musiał przyjąć w sprawie Katynia sowiecką argumentację.

Jest w tych wspomnieniach jeszcze jeden interesujący szczegół: otóż gdy praca nad powieścią już ruszyła, z Apostołowem skontaktował się generał bułgarskiej bezpieki o nazwisku Marinow. Zaprosił pisarza na spotkanie, które od było się w mieszkaniu Markowa, gospodynią zaś była wdowa po zmarłym profesorze. Na spotkaniu tym generał Marinow, który mówił o sobie jako o przyjacielu rodziny Markowów, miał Apostołowa prosić, by z pisania powieści o Katyniu… zrezygnował. Ten zaś, jak sam we wspomnieniach zaznacza, miał dziarsko generałowi odpowiedzieć, że tak czy siak książkę napisze.

Koloryzowana prawda

Nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że cała historia musiała jednak wyglądać inaczej, niż to Apostołow w swoich wspomnieniach przedstawia. Otóż w początkach lat siedemdziesiątych głośna była sprawa budowy w Londynie pomnika ku czci pomordowanych w Katyniu. W środowisku polskiej emigracji powstał komitet budowy pomnika, przystąpiono też do nagłaśniania w mediach sprawy katyńskiej. W brytyjskim parlamencie odbyła się nawet poświęcona temu debata. Sowiecka ambasada zaciekle protestowała przeciwko takim inicjatywom, a zwłaszcza przeciwko obarczaniu winą Moskwy za zbrodnię, którą jakoby popełnili Niemcy.

Wobec narastającego w kontaktach brytyjsko-sowieckich skandalu dyplomatycznego pojawił się wątek bułgarski – choć dokładnie nie wiadomo, czy była to samodzielna inicjatywa Sofii, czy też wynik zlecenia z Moskwy. Najpewniej to właśnie wtedy Miładin Apostołow, młody, dobrze zapowiadający się historyk medycyny, został wezwany przez bułgarskie służby – być może nawet właśnie przez jakiegoś oficera o nazwisku Marinow – i otrzymał propozycję nie do odrzucenia: napisze powieść, która będzie popularyzować sowiecką wersję „prawdy” o zbrodni katyńskiej. Atutem Apostołowa jako przyszłego autora był fakt, że osobiście znał bohatera publikacji, pisał o nim teksty wspomnieniowe, w dodatku sam był lekarzem, mógł więc uwzględnić (i uwiarygodnić) w tekście specjalistyczne niuanse pracy patologa, a poza tym jako literat nie był nowicjuszem. W zamian otrzymał obietnicę awansu, sowite honorarium i wszelką pomoc. I to właśnie dlatego nikt mu nie robił żadnych trudności przy poszukiwaniu materiałów w moskiewskich i sofijskich archiwach. Tego wszystkiego we wspomnieniach Apostołowa nie ma, ale tak to w totalitarnej rzeczywistości komunistycznego państwa, w którym panowały wszechwładne służby, musiało wyglądać.

W diablim uchu

W „autobiograficznej powieści” – jak Apostołow nazywa swe wspomnienia – są jeszcze dwa interesujące wątki. Otóż autor dość szczegółowo opisuje swoją wizytę na kongresie lekarskim, który w 1983 roku odbywał się w Polsce, w Łodzi. Skontaktował się z nim wówczas, jak Apostołow to opisuje, „pułkownik służby medycznej polskiej armii”, również biorący udział w kongresie. Oficer wyjaśnił, że powodem spotkania jest „Błąd eksperta”, a następnie konspiracyjnym szeptem wyznał, że reprezentuje… polskie podziemie. Zaproponował mu także udostępnienie dokumentów dotyczących Katynia: „chcemy panu pokazać dowody, prawdziwe, autentyczne, oryginalne, dotyczące winy sprawców egzekucji w Katyniu”. Bułgar skorzystał z oferty, co wiązało się ze skomplikowanymi manewrami logistycznymi, krążył po mieście, przesiadał się z samochodu do samochodu, wreszcie anonimowy człowiek pokazał mu teczkę, w której były dokumenty z Katynia, wycinki z gazet, zdjęcia, zapiski itp.

Drugą interesującą we wspomnieniach Apostołowa sprawą jest informacja o tym, że wkrótce po opublikowaniu powieści polska ambasada w Sofii miała rzekomo zakupić 400 jej egzemplarzy. Nie do końca wiadomo, w jakim celu aż tyle, bo przecież do sporządzenia ewentualnego przekładu na język polski – gdyby ktokolwiek taką możliwość w ogóle rozważał – z pewnością wystarczyłyby pojedyncze sztuki. Tymczasem nie dość, że w polskim przekładzie powieść Apostołowa się nie ukazała, to jeszcze w polskich opracowaniach nie tylko z tego okresu, ale w ogóle – nie ma o niej żadnych wzmianek.
Prawdziwie jednak osobliwe w zapiskach wspomnieniowych Miładina Apostołowa jest zakończenie wątku katyńskiego: w zaledwie kilku zdaniach autor wyjaśnia, że poznanie prawdy o Katyniu stało się możliwe dopiero po upadku ZSRS. I podsumowuje: „Doczekałem chwili, gdy filmowy geniusz Andrzej Wajda zaprezentował wstrząsający film o Katyniu. Cóż jeszcze?! Świece dla rozstrzelanych i głęboki pokłon!”. W tym wszystkim Apostołow nie okazuje jednak żalu ani poczucia winy – choć pisząc w latach siedemdziesiątych swoją powieść, wziął przecież stronę sprawców. Sporo jest natomiast w tych zapiskach wątpliwości, kto właściwie stał za zbrodnią – jakby ostatecznie sam Apostołow nie był co do tego przekonany. W pewnym miejscu pisze nawet tak: „Marko Markow powiedział mi kiedyś: ‘Oczywiście, że miałem wątpliwości! Skąd wzięto jedyne ciało, które mieliśmy badać, czy to aby nie Niemcy urządzili ten teatr okrucieństwa i absurdu?’”

 

 

Kto za Katyń odpowiada, jest oczywiste. Jednak w zacieraniu odpowiedzialności brali udział nie tylko Sowieci. Ludzie, którzy się na to decydowali, robili to nie tylko pod przymusem czy z obawy, ale też dla pieniędzy i kariery. Dobrze, że w tym przedstawieniu opadają kolejne zasłony.

 

 

 

W związku z 85. rocznicą zbrodni katyńskiej przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.


Zapraszamy do lektury!

 

 

 

 

Robert Sendek

autor zdjęć: rys. Piotr Korczyński, Domena publiczna

dodaj komentarz

komentarze


Rodzina na wagę złota
 
Wyrok za tragiczny wypadek
Wojskowe emerytury w górę
Plany rozbudowy infrastruktury na Pomorzu
Mazurek Dąbrowskiego na zakończenie igrzysk
Jest moc!
Blekinge znaczy duch
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Koreański gap filler Orki
Miliardy na wzmocnienie bezpieczeństwa
Rozejm na Morzu Czarnym? Tak przynajmniej twierdzi Biały Dom
Wojownicy na medal. Nasi terytorialsi na zawodach w USA
Global Hawk wypatrzy wszystko
Podniebne wsparcie sojuszników
Teatr okrucieństwa i absurdu
Oracle partnerem technologicznym MON-u
Najważniejsze jest życie
Katyń. Wieczna pamięć i chwała bohaterom
Produkt polski, klasa światowa
Test wytrzymałości
Musimy być gotowi na najtrudniejsze scenariusze
Parlamentarzyści UE o bezpieczeństwie Europy
Norwegia, jako pierwsza, ma już wszystkie zmówione F-35
K9 zagrzmiały w Nowej Dębie
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Odkrywanie prawdy
Sekrety biegu patrolowego
Uroczyste pożegnanie żołnierzy, którzy niebawem wylecą do Libanu
Pokój nie obroni się sam
Walka z wielką wodą
Bałtyk pod kontrolą
Na czele cyberkomandosów
Hercules wydobyty, załoga nie żyje
Nowa inwestycja Wojskowej Akademii Technicznej
„Ostatnia szarża”, czyli ułani kończą w wielkim stylu
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Bez medalu w ostatnim dniu rywalizacji w wojskowych igrzyskach
Warto inwestować w rozwiązania systemowe w sporcie
Zryw ku wolności
Nowe legitymacje dla weteranów
Podchorążowie AWL-u na tatrzańskich graniach
Feniks – misja na finiszu
Warto myśleć długofalowo
Szwedzki debiut w Air Policing
Medale Pucharu Świata zdobyte przez żołnierzy na ringu
Gala Buzdyganów – transmisja na żywo
Polskie F-16 w służbie NATO
Ramię w ramię
Zmiany w organizacji bazy logistycznej w Jasionce
Ratownictwo w mieście duchów
Bez technologii nie ma bezpieczeństwa
Buzdygany 2024 wręczone
Więcej polskiego trotylu dla USA
Zwiedź Akademię Wojsk Lądowych
Kolejne Kraby w produkcji
Preselekcja. Jak szkolą się przyszli komandosi?
Ratownicy w mundurach
Determinacja w działaniu
„Trójki” na strzelnicy
Opanować kryzys
O Ukrainie wspólnym głosem
Szwedzkie Gripeny włączą się w ochronę sojuszników
Przysięga małopolskich terytorialsów
Amerykańska flaga nad Camp Głębokie
„Wojskowe” przepisy budowlane do zmiany
Twierdza we krwi – Festung Kolberg
Zginęli pod Smoleńskiem. Cześć ich pamięci!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sowiecki podstęp
Jastrzębie nad Grecją
Rosomaki na Bałtyku
Konkurs na prezesa PGZ-etu
Dowodzenie na najwyższym poziomie
Tuzin rekordów Wojska Polskiego w pływaniu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO