„Rosja i Ukraina zgodziły się na zapewnienie bezpiecznej żeglugi i powstrzymanie się od użycia siły na Morzu Czarnym”, oświadczenie tej treści opublikował we wtorek Biały Dom. Porozumienie miało zostać wypracowane w trakcie oddzielnych spotkań przedstawicieli administracji Donalda Trumpa z dyplomatami z Ukrainy i Rosji. Doszło do nich w Rijadzie 23 i 24 marca.
Rosyjski okręt w pobliżu Mostu Krymskiego, lipiec 2023
Informacje zawarte w komunikacie Białego Domu potwierdził Rustem Umerow, minister obrony Ukrainy. Z jego słów wynika, że Kijów zaakceptował propozycję wstrzymania działań wojennych na Morzu Czarnym, zaznaczając jednak, że porozumienie powinno być monitorowane przez kraje partnerskie. Umerow stwierdził także, że ewentualne ruchy rosyjskich jednostek poza wschodnią częścią czarnomorskiego akwenu będą uznawane za naruszenie umowy. – W takim wypadku Ukraina będzie miała pełne prawo do skorzystania ze środków samoobrony – zapowiedział.
Głos w sprawie zabrał także Wołodymyr Zełenski. Prezydent Ukrainy poinformował, że „rozejm obejmujący Morze Czarne i infrastrukturę energetyczną wchodzi w życie natychmiast”. To jasna deklaracja dobrej woli strony ukraińskiej, choć towarzyszy jej zastrzeżenie, że Kijów będzie domagał się od Waszyngtonu „dodatkowych dostaw broni i sankcji wobec Rosji, jeśli Moskwa zerwie porozumienia”.
Jednak z sygnałów płynących z Rosji wynika, że „Inicjatywa Czarnomorska” wejdzie w życie po uwzględnieniu kilku warunków. Chodzi m.in. o uwolnienie rosyjskiego eksportu produktów rolnych i nawozów, podłączenie do systemu SWIFT, czy zniesienie ograniczeń w zakresie importu maszyn i towarów rolniczych na obszar Federacji. By do tego doszło, potrzebna jest zgoda innych podmiotów, których działania podtrzymują reżim sankcyjny – same porozumienia z USA i Ukrainą nie wystarczą. Według Kremla, Stany Zjednoczone zgodziły się pomóc Rosji w osiągnięciu tych celów. Kiedy i jak? – informacji na ten temat nie udziela żadna ze stron.
(Nie)przypadkowy sukces Ukraińców
Wojna w Ukrainie ma głównie charakter lądowy, co nie zmienia faktu, że czarnomorski akwen to – obok zachodnich granic kraju – ukraińskie „okno na świat”. Rosjanie zamierzali je zamknąć – w przededniu pełnoskalowej inwazji Flocie Czarnomorskiej postawiono dwa zadania. Miała założyć blokadę morską ukraińskich portów i szlaków żeglugowych oraz umożliwić i przeprowadzić desant morski, w wyniku którego (przy współpracy z wojskami lądowymi), zajęto by Odesę. To w tym celu ściągnięto z Bałtyku dodatkowe duże okręty desantowe.
O ile blokada i zaminowanie akwenu początkowo przebiegły bez przykrych dla Rosjan niespodzianek, o tyle z desantem już w pierwszych dniach wojny sprawy przybrały zły obrót. Na tym etapie nie tyle winna była flota, co armia, która nie zdołała podejść pod Odesę. Atak od morza odłożono, z nadzieją na rychłą okazję. Ta nigdy nie nadeszła.
Ukraińcy „zaspawali i najeżyli” wybrzeże. Uczynili Odesę twierdzą, a wzdłuż brzegu rozstawili wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych, które odsunęły rosyjskie okręty w głąb akwenu. Wpierw jednak Rosjanie dostali solidną nauczkę – obrońcy zatopili im, przy użyciu właśnie takich rakiet, flagową jednostkę floty, krążownik „Moskwa”. Wtedy, w kwietniu 2022 roku, wydawało się, że to wielki, ale pojedynczy i raczej przypadkowy sukces Ukraińców. Czas pokazał, że jest inaczej.
Zysk przede wszystkim dla Rosjan
Ukraińcy – którzy właściwie nie mają własnej floty – zaszachowali Rosjan. Obok wspomnianych rakiet przeciwokrętowych wykorzystując również bezzałogowce – powietrzne i morskie – oraz lotnicze pociski manewrujące, wystrzeliwane z samolotów. Przez wiele miesięcy atakowali nie tylko okręty (zniszczyli w różnym stopniu ponad 30 jednostek) ale też portową infrastrukturę i instalacje wojskowe: radary, naziemne wyrzutnie, lotniska i siedzibę dowództwa Floty Czarnomorskiej. Głównym celem pozostawał Krym i baza w Sewastopolu.
W efekcie obrońcy nie tylko znieśli ryzyko desantu, ale też zerwali rosyjską blokadę. Ukraińska żywność płynie dziś statkami do Stambułu i Konstancy, a skala eksportu jest wyższa niż przed wojną.
Agresorów nie tylko przepędzono z zachodnich akwenów Morza Czarnego. Niszczenie krymskiego zaplecza oraz ataki na jednostki w pobliżu półwyspu sprawiły, że Flota Czarnomorska przesunęła większość jednostek do bazy w Noworosyjsku, na wschodni, rosyjski brzeg morza. I zasadniczo głównie skupia się na ochronie Mostu Krymskiego, oczka w głowie Władimira Putina.
Patrząc z tej perspektywy, rozejm na Morzu Czarnym byłby korzystny przede wszystkim dla Rosjan, których flota mogłaby wrócić na Krym. Ale skorzystaliby również Ukraińcy, wszak Rosjanie, nie tak często jak kiedyś, ale nadal wykorzystują okręty do ostrzałów rakietowych ukraińskich miast. Robią to przede wszystkim przy użyciu okrętów podwodnych, wyposażonych w rakiety Kalibr. Cechy tych jednostek sprawiają, że Ukraińcom trudno je namierzyć i trafić w ruchu.
autor zdjęć: STRINGER/AFP/East News

komentarze