Na poligonie pod Toruniem szkolą się podchorążowie z wrocławskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych. Przyszli oficerowie po raz pierwszy kierowali ogniem samobieżnych haubic Goździk. – To niesamowite uczucie – nie krył ekscytacji po swoim pierwszym „strzale” jeden z młodych żołnierzy.
– Strzela bateria… Cel VC 70 … 02 piechota. Ładunek … trzeci, celownik 258, kierunek zasadniczy zmniejszyć o zero trzydzieści, snop 005 … kierunkowe jeden pocisk ognia! – z przerwami i powoli, st. kpr. pchor. Mateusz Ludwiczak dyktował przez radiotelefon komendy dla ukrytej kilka kilometrów w głębi poligonu baterii samobieżnych haubic Goździk. Po chwili rozległ się huk wystrzału, a powietrze nad głowami niewielkiej grupy młodych podchorążych rozciął świst lecącego pocisku. Ułamki sekund później na pobliskim pagórku rozkwitł gejzer wybuchającego pocisku. – Długi! – wykrzyczał z transzei obserwator, który przez dalmierz śledził czy pocisk trafił w niewielki cel – makietę czołgu.
– Poprawiaj! – kpt. Dariusz Laskowski, wykładowca Cyklu Szkolenia Ogniowego z Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu, który kieruje szkoleniem ogniowym podchorążych z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych z Wrocławia, patrzył na Ludwiczaka wyczekująco. Ten pochylił się nad mapą i zaczął coś liczyć na kartce.
– Choć dla postronnego obserwatora komenda, jaką wydaje się baterii, to niezrozumiały szyfr, to tak naprawdę są to proste, bardzo jasne informacje dla obsługi działa – wyjaśniał kpt. Dariusz Laskowski, czekając aż młody, przyszły oficer artylerii wykona niezbędne korekty w obliczeniach – Celownik, to wartość, która przekłada się na odległość, na jaką będzie prowadzony ogień. Snop to określenie, iż jest to cel powierzchniowy, a nie punktowy, a kierunkowe jest informacją, które działo ma strzelać – rozszyfrował język Laskowski.
Podchorążowie, którzy pojawili się na początku lutego w CSAiU w Toruniu, przejdą w kujawskiej placówce dwutygodniowe szkolenie ogniowe. Pierwsze w ich wojskowej karierze. Do tej pory, przez pięć semestrów nauki we Wrocławiu, strzelali tylko z broni osobistej. Na toruńskim poligonie po raz pierwszy będą kierowali ogniem artylerii. Lufowej, bo są to specjaliści przygotowujący się do służby na tym rodzaju uzbrojenia.
Kapral Ludwiczak podaje nową komendę. Nie mijają dwie minuty, jak słychać strzał i tym razem pocisk ląduje znacznie bliżej celu. Teraz w rolę dowódcy baterii ogniowej wcieli się jego kolega z roku, plut. pchor. Mariusz Ślusarz. Po nim w kolejce czeka st. kpr. pchor. Tomasz Migus oraz st. kpr. pchor. Karol Kaczor. – Cóż, mają chłopaki pecha, że ich grupa jest tylko czteroosobowa. Każdy będzie porządnie prześwietlony – śmieje się kpt. Laskowski.
Przyszli oficerowie nie narzekają jednak na to, że jest ich tylko czterech. – Nauczymy się więcej – mówił kpr. Ludwiczak, dodając, że przy tym strzelaniu każdy z nich ma po dziesięć pocisków – Gdyby grupa była większa, kto wie, ile pocisków by nam przydzielono.
Do końca dwutygodniowego szkolenia podchorążowie pojawią się na poligonie jeszcze dwa razy. – Dziś, ponieważ jest to ich pierwsze strzelanie w życiu, mają taryfę ulgową. Podczas kolejnego ognia, będą już za błędy oceniani i rozliczani – zapowiedział kapitan Laskowski.
Zimowe ćwiczenia poligonowe na portalu polska-zbrojna.pl.
Zakamuflowani w bieszczadzkiej głuszy | Zwiadowcy ruszyli na zimowy poligon | |
Spadochroniarze wypuścili Strzały | Laserowe potyczki pancerniaków |
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze