moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cisza przed wojną

To miało być niewielkie lokalne starcie. Jednak ciasna sieć sojuszy, która oplatała ówczesną Europę, sprawiła, że walki w mgnieniu oka rozlały się na niemal cały kontynent i wykroczyły daleko poza jego granice. 28 lipca 1914 roku Austro-Węgry uderzyły na Serbię, tym samym zapoczątkowały I wojnę światową, jeden z najkrwawszych konfliktów zbrojnych w historii.

Stanowisko ciężkiego karabinu maszynowego Schwarzlose wz. 07/12 w okopie. Legioniści z Oddziału Karabinów Maszynowych jednego z pułków Legionów Polskich w maskach przeciwgazowych.

Rankiem 28 lipca 1914 roku śródmieście Belgradu zadrżało w posadach. Na miasto spadały kolejne pociski. Jak się wkrótce okazało, ostrzał prowadziły austriackie okręty, które pływały po granicznym wówczas Dunaju. Wśród mieszkańców wybuchła panika. Władze Serbii zarządziły natychmiastową ewakuację ważniejszych urzędów do Niszu, położonego 250 kilometrów na południe. „Austria wypowiedziała nam wojnę. To jest jej koniec. Niech Bóg da nam zwycięstwo” – stwierdził gen. Radomir Putnik, dowódca serbskiej armii. Zgoła inaczej widzieli to Austriacy. Dowódcy w Wiedniu wręcz rwali się do boju. Wierzyli, że zwycięstwo pozwoli wzmocnić kraj, a jednocześnie ukróci aspiracje Serbów, którzy chcieli jednoczyć południowosłowiańskie terytoria. Ziemie po części należące przecież do cesarstwa. „Cel wojenny Austro-Węgier był jasny. Serbia miała zostać zmiażdżona. Miała odstąpić część terytorium państwowego Bułgarii, Grecji, Albanii, ewentualnie również Rumunii. Konwencja militarna miała uzależnić ją od monarchii” – podkreśla prof. Janusz Pajewski, historyk specjalizujący się w dziejach I wojny światowej.

Austriacy wierzyli, że batalia będzie krótka i nie wykroczy poza ramy lokalnego konfliktu. Przeświadczenie to zdawała się podzielać spora część europejskich polityków i komentatorów. Wyprawa na Belgrad rychło została ochrzczona mianem „III wojny bałkańskiej”. Rachuby okazały się jednak błędne. Kilkanaście dni później naprzeciw siebie stały już największe światowe mocarstwa.

„Militaryzm posunięty do obłędu”

Ta wojna wisiała w powietrzu od dziesięcioleci. Szybki rozwój gospodarczy Niemiec spowodował, że potrzebowały one surowców. Postawiły na rozbudowę floty i poszerzenie kolonialnego imperium. Taka postawa w coraz większym stopniu niepokoiła Francję i Wielką Brytanię. Obawy były tak duże, że tradycyjni rywale postanowili porzucić animozje i zawrzeć porozumienie. W 1904 roku zawarły układ, który do historii przeszedł jako entente cordiale. Miał on pomóc w hamowaniu zapędów Rzeszy. Wkrótce brytyjsko-francuski tandem został powiększony o Rosję. Imperium carów lizało rany po sromotnej klęsce w wojnie przeciwko Japonii i zbroiło się na potęgę. Rosjanie, podobnie jak zachodni alianci, nie chcieli nazbyt silnych Niemiec. Do tego niepokoiło ich, że najbliższy sojusznik Berlina – Austro-Węgry coraz silniej akcentują swoją obecność na Bałkanach. Rosja, promując ideę panslawizmu, czuła się protektorem południowych Słowian. I tak krok po kroku w Europie krystalizowały się dwa bloki mocarstw.

Do pierwszego przesilenia doszło w 1905 roku, kiedy to Francja za zgodą Wielkiej Brytanii postanowiła rozciągnąć protektorat nad Marokiem. Sprzeciwili się temu Niemcy, którzy wsparli lokalną ludność. Kryzys trwał kilka lat, ale ostatecznie udało się go rozładować. Berlin odpuścił, a w zamian dostał posiadłości w Afryce Równikowej. Tyle że kolejny kryzys dojrzewał już w Europie. W 1908 roku Austro-Węgry wykorzystały słabnącą pozycję Imperium Osmańskiego i dokonały aneksji Bośni i Hercegowiny. Krok ten wywołał poruszenie w Belgradzie. Serbowie również rościli sobie pretensje do tego terytorium, a do głośnych protestów ośmielał ich sojusz z Rosją. Ostatecznie do starcia mocarstw nie doszło, ale Bałkany i tak stanęły w ogniu. Przez półwysep przetoczyły się dwie krótkotrwałe wojny z udziałem między innymi Turcji, Serbii, Bułgarii i Rumunii.

Europa coraz bardziej przypominała beczkę prochu. W poszczególnych państwach nasilały się nastroje nacjonalistyczne. Napięcie tamtych dni doskonale oddają depesze płk. Edwarda Mandella House’a, który w maju 1914 roku podróżował po kontynencie jako wysłannik prezydenta USA Woodrowa Wilsona. „Pisząc z Berlina, donosił o panującej w Rzeszy atmosferze »przesyconej wojną i przygotowaniami wojennymi«” – podkreśla historyk prof. Andrzej Chwalba. „To militaryzm posunięty do zupełnego obłędu” – konkludował oficer. Podobne obserwacje poczynił w Rosji. Starcie zdawało się wisieć na włosku. Z drugiej strony na salonach dominowało przeświadczenie, że do najgorszego jednak nie dojdzie. „Pomiędzy mocarstwami panuje względna równowaga sił, więc nikomu nie opłaca się rozpętywać walk. Poza tym rządzący w Europie monarchowie są jak jedna wielka rodzina. Na pewno się jakoś dogadają…” – argumentowali optymiści.

I w takich okolicznościach doszło do wizyty, która miała przyspieszyć bieg historii i ostatecznie popchnąć świat ku przepaści.

W sarajewskim tyglu

28 czerwca 1914 roku niebo nad Sarajewem było bezchmurne, a ulice zalane słońcem. Na trasie łączącej dworzec kolejowy z centrum miasta od samego ranka gromadziły się grupki odświętnie ubranych mieszkańców. Przyszli, by powitać następcę austriackiego tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię von Chotek. Ale atmosfera w mieście tylko na pozór przypominała sielankę. Faktycznie Sarajewo kipiało od emocji. Miejscowi Serbowie otwarcie demonstrowali niechęć wobec Wiednia. Powtarzali, że Bośnia powinna czym prędzej przejść pod władzę dynastii Karadziordziewiciów. „Mnożyły się akcje antyrządowe. Z Serbii szmuglowano do Bośni i Hercegowiny materiały propagandowe, których autorzy wzywali do stosowania przemocy wobec »habsburskich okupantów«” – wylicza prof. Chwalba. Wiedeń postanowił sięgnąć po radykalne środki. Cesarz częściowo zawiesił bośniacką konstytucję, władze cywilne zaś zastąpił wojskowymi. Polecił też zorganizować w Bośni manewry, które miały przerodzić się w pokaz siły i determinacji armii austro-węgierskiej. Termin ćwiczeń był zresztą nieprzypadkowy. Ich finał przypadał na 28 czerwca, kiedy Serbowie upamiętniają traumatyczną dla narodu klęskę w bitwie przeciw Turkom na Kosowym Polu. „Serbscy nacjonaliści uznali to za obrazę i celową profanację tego, co dla nich święte” – zauważa prof. Chwalba. Na domiar złego, na manewry został wysłany Franciszek Ferdynand, który o Serbii wypowiadał się w raczej mało parlamentarnych słowach. „Dla mnie to kraj zbirów, głupców i śliwek” – powtarzał. Dlatego też w pogodny czerwcowy poranek na widok arcyksięcia wiwatowali jedynie austriaccy urzędnicy oraz lojalni wobec monarchii Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy. Serbowie zaciskali pięści i zgrzytali zębami, choć… nie tylko. W tłumie zgromadzonym na trasie przejazdu czaiła się też grupka spiskowców z organizacji Czarna Ręka. Byli to młodzi zapaleńcy, którzy postanowili, że Franciszek Ferdynand nie wyjedzie z Sarajewa żywy. Czarną Ręką z tylnego fotela kierował szef serbskiego wywiadu ppłk Dragutin Dimitrijević zwany „Apisem”. Nawet dziś trudno ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że w jakikolwiek sposób inspirował on wydarzenia, które rozegrały się feralnego dnia. Sam zamach bardziej przypominał bowiem prowincjonalną tragifarsę niż akcję profesjonalistów.

Haubica kalibru 100 mm wraz z obsługą na stanowisku ogniowym, armia austro-węgierska.

Zamachowcy po raz pierwszy uderzyli na moście Ćumurija. Dokładnie o 10.26 w stronę arcyksiążęcej kolumny poleciał granat rzucony przez Nedeljko Čabrinovicia. Pocisk odbił się jednak od płóciennego dachu limuzyny, którą podróżowali dostojni goście, i eksplodował pod samochodem eskorty. Arcyksiążę był wściekły. Ryknął do tłumu: „Przyjeżdżam tu z wizytą, a wy rzucacie we mnie bomby! To oburzające!”. Nie wiedział, że w tłumie czają się kolejni zamachowcy, uzbrojeni w pistolety. Ostatecznie jednak żaden nie strzelił. Vaso Čubrilović doszedł do wniosku, że stoi zbyt daleko, a jego słaby wzrok sprawia, że kontury postaci się rozmywają. Z kolei Gavrilo Princip był w takim stopnia pochłonięty aresztowaniem Čabrinovicia, że nie zdołał odpowiednio szybko zareagować.

Tymczasem arcyksiążę wraz z małżonką złożył krótką wizytę w ratuszu, po czym zapragnął odwiedzić ranionych granatem członków eskorty. Problem w tym, że jego kierowca pomylił drogę. Wjechał w boczną uliczkę, gdzie wpadł prosto na… popijającego herbatę Principa. Ten nie zmarnował drugiej szansy i strzelił do Franciszka Ferdynanda. Druga kula miała dosięgnąć gen. Oskara Potiorka, wojskowego naczelnika prowincji, ale w zamieszaniu dosięgła Zofię von Chotek. Arcyksiążęca para zginęła. Princip nie uciekał. Próbował popełnić samobójstwo, łykając cyjanek, ale ten, jak tłumaczy prof. Chwalba, okazał się zwietrzały. Przed linczem zamachowca uchroniła policja.

Zamach w Sarajewie wstrząsnął europejską opinią publiczną, tyle że na krótko. Wkrótce przedstawiciele elit spokojnie rozjechali się na wakacje. Ale machiny raz wprawionej w ruch nie sposób było zatrzymać.

Symboliczny koniec XIX wieku

Austriacy musieli zareagować. Postanowili zagrać ostro. Wobec Serbii wystosowali dziesięciopunktowe ultimatum. Belgrad, pod groźbą interwencji wojskowej, miał się zgodzić między innymi na usunięcie z wojska i administracji wszystkich oficerów i urzędników „winnych antyaustriackiej propagandy”, ocenzurować podręczniki szkolne i akademickie oraz wszcząć śledztwo w sprawie zamachu. Historycy nie mają wątpliwości: nota została napisana tak, by nie zostawić Serbom pola manewru. A jednak ci przystali na większość żądań. Nie mogli zgodzić się tylko na jedno – żeby Austriacy przeprowadzili na ich terytorium własne, w pełni samodzielne dochodzenie. To oznaczałoby wyrzeczenie się suwerenności. „25 lipca, na dwie minuty przed upływem ultimatum, Serbowie wręczyli posłowi monarchii naddunajskiej odpowiedź – wyjaśnia prof. Chwalba. – Poseł Giesl uznał ją jednak za niesatysfakcjonującą i natychmiast opuścił Belgrad”. Trzy dni później miasto zostało ostrzelane. Do Serbii wkroczyły też austriackie wojska lądowe. Łącznie na wojnę Wiedeń wysłał 200 tysięcy żołnierzy. Serbowie wystawili zbliżone siły. Ich wojska były jednak nieporównanie gorzej uzbrojone i wymęczone dwiema dopiero co zakończonymi bataliami przeciw bałkańskim sąsiadom. A mimo to niespodziewanie zastopowały pochód Austriaków.

Tymczasem w Europie nastąpił efekt domina. Państwa oplecione ścisłą siecią sojuszy zaczęły kolejno ogłaszać mobilizację, wypowiadać przeciwnikom wojnę i wysyłać przeciw nim armie. Wkrótce rozgorzały walki we Francji i na okupowanych przez zaborców ziemiach polskich. Rozlały się też na pozaeuropejskie kolonie. Przywódcy mocarstw zapewniali swoich żołnierzy, że rychło powrócą do domów. Prawda okazała się jednak inna. Wojna trwała ponad cztery lata i pochłonęła blisko 15 milionów ofiar, z tego aż pięć milionów stanowili cywile. W opinii historyków stanowiła symboliczne domknięcie XIX wieku, skok w nowoczesność w najbardziej ponurym jej wymiarze. Przyniosła bezprecedensowy rozwój techniki militarnej, a także nadzieję, że podobna rzeź nigdy więcej się nie powtórzy. Niestety, wkrótce nadzieja ta okazała się płonna…


 

Podczas pisania korzystałem z następujących publikacji: Andrzej Chwalba, „Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914–1918”, Kraków 2014; Andrzej Chwalba, „Wielka wojna Polaków 1914–1918”, Warszawa 2018; Janusz Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914–1918, Warszawa 1991; Andy Wiest, „Historia I wojny światowej”, Warszawa 2003.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NAC

dodaj komentarz

komentarze


Long Range. Mamy nowych mistrzów Polski
 
Polska i Norwegia zacieśniają stosunki
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Bat na wrogów i niepokornych
Podniebny Pegaz
Ustawa bliżej żołnierzy
Zapraszamy na „Wakacje z wojskiem”
Czołgi końca wojny
Walka pod napięciem
AI w służbie MON-u
Nowa partia Abramsów już w Polsce
Bohater odtrącony
Żołnierz influencer?
DriX – towarzysz okrętu
Pod siatką o medale mistrzostw WP
Nowy prezes PGZ-etu
Gra o kapitulację
Sport kształtuje mentalność
Gdy zgasną światła
Wakacje? To czas na wojsko
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Pierwsza misja Gripenów
Ukwiał z Gdańska
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Wojskowe widowisko w Zakopanem
Pracowity dyżur Typhoonów
Tarcza Wschód. Porozumienia z Lasami i KOWR-em
Na początek: musztra i obsługa broni
Basen dla Rosomaka
Jeszcze więcej OPW w roku 2025
Wsparcie dla polskich Abramsów
Zostań cyberlegionistą! Wojsko rusza z nowym programem
Polskie Pioruny dla Belgii
Narodowy Dzień Zwycięstwa z żołnierzami
Tysiące dronów dla armii
Atak na masową skalę. Terytorialsi ćwiczyli z amerykańskimi żołnierzami
Szef MSZ do Rosji: Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić
Polska 1 Dywizja Pancerna zajęła Wilhelmshaven
Historyczna umowa z Francją
Piorun – polska wizytówka
Międzynarodowe manewry pod polskim dowództwem
Więcej na mieszkanie za granicą
Na pomoc po katastrofie
Składy wysokiego ryzyka
Polska dołącza do satelitarnej elity
Pilecki – mniej znane oblicze bohatera
Ogień z nabrzeża
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Koniec wojny, którego nie znamy
Poznajcie Głuptaka – polskiego kamikadze
Misja PKW „Olimp” doceniona
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jak daleko do końca wojny?
Ukraińcy i Rosjanie spotkali się pierwszy raz od 2022 roku
„Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej”
Apache’e nadlatują
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Podchorążowie z AWL na podium w grach wojennych w Waszyngtonie!
Nurkowie bojowi WS wyróżnieni
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Zarzuty w sprawie ujawnienia fragmentów planu „Warta”
Historyczne zwycięstwo Ukraińców w potyczce morsko-powietrznej
Mamy pierwszych pilotów F-35
Wspólna wola obrony
Każdego dnia trzeba podtrzymywać pamięć o naszej historii
Medycy dla „Tarczy Wschód”
Święto zwiadowców
Sportowcy z „armii mistrzów” pokazali klasę
Zawody West Point. Kadeci AWL-u z ósmą lokatą
MON: Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
Pegaz nad Europą
Pamięć o polskich bohaterach z Monte Cassino
Sojusznicy w obronie Europy, czyli „Defender ‘25”
Gdy sekundy decydują o życiu
Nasi czołgiści najlepsi
Władysław Kosiniak-Kamysz: Nasza strategia to strategia na rzecz pokoju
Wiedza na trudne czasy
Obierki z błotem

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO