Izrael zapowiedział, że dopóki trwają negocjacje w Hamasem, nie będzie interwencji wojsk lądowych w Strefie Gazy. Do Kairu, gdzie od niedzieli toczą się rozmowy o zawieszeniu broni, przyjechał Ban Ki-moon, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych. Żadna ze stron konfliktu nie przerwała jednak ostrzału.
Strefa Gazy po ostrzale wojsk izraelskich
Dzisiaj w nocy Izraelczycy dokonali około 100 ataków na Strefę Gazy. Głównym celem były wyrzutnie rakiet i tunele przy granicy z Egiptem wykorzystywane przez palestyńskie grupy zbrojne do przemytu broni. Przedstawiciele organizacji Hamas, która od 2007 r. rządzi w Strefie Gazy, poinformowali w poniedziałek, że od 14 listopada, gdy rozpoczęła się izraelska operacja „Filar obrony”, w enklawie zginęło 110 Palestyńczyków, a 850 zostało rannych.
W tym samym czasie palestyńscy bojownicy wystrzelili w kierunku terytorium Izraela ponad 1000 rakiet, z których około 300 przechwycił system przeciwrakietowy Iron Dome. Izraelska policja informowała, że we wtorek rano odpalono 37 następnych. 18 z nich zostało zniszczonych. W palestyńskich atakach rakietowych zginęło troje Izraelczyków, a kilkudziesięciu odniosło rany.
W poniedziałek do stolicy Egiptu przyjechał sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, który postanowił włączyć się w negocjacje zawieszenia broni między Izraelem a Hamasem. Tuż po przybyciu spotkał się z egipskim ministrem spraw zagranicznych Mohammedem Amrem. Na dzisiaj zaplanowano rozmowy z sekretarzem Ligi Arabskiej Nabilem al-Arabim i prezydentem Egiptu Mohamedem Mursim. Następnie Ban Ki-moon ma pojechać do Izraela na spotkanie z premierem Benjaminem Netanjahu i palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem. Na Bliski Wschód ma też przybyć sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Władze Izraela zapowiedziały, że nie podejmą lądowej operacji przeciwko Strefie Gazy, dopóki będą trwały negocjacje.
Według gazety „Yedioth Ahronoth” rozpoczęcie ataków rakietowych przez Hamas nie było zaskoczeniem dla izraelskich wojskowych. W ocenie dziennika, obecnie trwa pierwsza faza operacji, w której niszczone są cele zidentyfikowane wcześniej przez wojsko i wywiad. Druga faza, znacznie trudniejsza, to atakowanie składów broni na terenach zurbanizowanych, co wiąże się z większą liczbą ofiar cywilnych. Jeśli nie dojdzie do zawieszenia broni, trzecim etapem operacji będą ciężkie bombardowania palestyńskiej enklawy.
Tymczasem izraelski dziennik „Haaretz” przedstawił pierwsze finansowe koszty obecnego konfliktu. Opierając się na kosztach operacji „Płynny ołów” z przełomu lat 2008–2009, gazeta oszacowała, że pierwszy tydzień operacji „Filar obrony” kosztował około 280 mln dolarów. Do tego dochodzą straty gospodarcze – zniszczenia spowodowane atakami i przerwy w produkcji. Izraelska Federacja Izb Handlowych oszacowała, że zamknięto 80 proc. z około 25,6 tys. sklepów i małych punktów usługowych, które działają na południu kraju. Przedstawiciele drobnych przedsiębiorców sygnalizują, że jeśli konflikt zbrojny przeciągnie się, to wiele z firm nie wznowi już działalności.
Źródła: BBC News, Haaretz, Jerusalem Post, PAP, Reuters
O konflikcie na Bliskim Wschodzie czytaj także:
Hamas stawia twarde warunki rozejmu
Izrael coraz bliżej do rozpoczęcia inwazji
Wielka mobilizacja w Izraelu
Coraz bliżej wojny
Zaostrza się konflikt na Bliskim Wschodzie
Niespokojnie na Bliskim Wschodzie
Wzrost napięcia w Strefie Gazy
autor zdjęć: The Palestinian Centre for Human Rights
komentarze