Zamiast błota na poligonie – betonowy plac i komenda: „na ramię broń!”. Ten sam ruch, powtarzany setki razy. Każdy krok, gest, spojrzenie muszą być wyćwiczone do perfekcji. W Pułku Reprezentacyjnym Wojska Polskiego, który uchodzi za jednostkę elitarną, nie ma miejsca na improwizację.
W dzieciństwie Martyna zawsze lubiła oglądać w TV uroczystości wojskowe i defilady. Imponował jej równy krok setek ludzi, idealna harmonia w wykonywaniu zwrotów i zarzucaniu karabinków na ramię, podziwiała nienaganny wygląd żołnierzy. Marzyła, żeby kiedyś stanąć w takim szyku i maszerować równym krokiem.
Każdy detal ma znaczenie
Dziś szer. Martyna Krynicka z Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego sama szykuje się do udziału w defiladzie. Za nią dziesiątki godzin musztry. Przed nią – kolejne lata pracy. – Do perfekcji można się tylko zbliżać – mówi. A żołnierze Pułku Reprezentacyjnego wysoko zawieszają sobie poprzeczkę. – Czy muzyk może kiedyś uznać, że już osiągnął doskonałość i nie ma niczego do poprawy w swojej grze? – pyta retorycznie st. szer. Michał Zagaja, który w Pułku Reprezentacyjnym służy już 4,5 roku. – U nas jest tak samo. Każdy detal ma znaczenie – dodaje.
A tych detali jest naprawdę dużo. To nie tylko równy krok, idealnie zgrane zwroty czy perfekcyjna synchronizacja w operowaniu karabinkiem. Tutaj każdy palec musi być odpowiednio ułożony. – Wie pani, ile trzeba wiedzieć, żeby na przykład poprawnie złożyć wieniec przed pomnikiem? – pyta szer. Aleksander Hutkowski. – Z której strony podejść do pomnika, w jakim tempie, jak ułożyć ręce, od której strony położyć wieniec. Mamy na to całą instrukcję – tłumaczy.
To, co w transmisjach telewizyjnych wygląda na szybkie i proste działanie, żołnierze godzinami ćwiczą na placu. Muszą być wyszkoleni do perfekcji, bo uroczystości, w jakich biorą udział, mają najwyższą rangę. Ich codzienność to ceremonie powitania głów państw, warty honorowe przy Grobie Nieznanego Żołnierza, asysty podczas państwowych pogrzebów i uroczystości rocznicowych, defilady. Gdy więc kamera pokazuje żołnierzy stojących bez ruchu przez długie minuty albo maszerujących w równym rytmie przez plac, mało kto myśli o tym, że za tą chwilą kryje się pot, ból mięśni i setki powtórzeń. – Ale kiedy stajesz w szyku i słyszysz hymn, wiesz, że było warto – dodaje Martyna Krynicka.
– To wyjątkowe miejsce. Czuję, że trafiłem do jednostki elitarnej – mówi z przekonaniem szer. Aleksander Hutkowski. – Pułk Reprezentacyjny jest tylko jeden. Oczywiście, inne jednostki mają swoje oddziały reprezentacyjne, ale to nie to samo. To trochę jak różnica między zwykłym autem a sportowym modelem. Oba dojadą do celu, ale wrażenia – zupełnie inne – tłumaczy. W Pułku Reprezentacyjnym jest dopiero kilka tygodni, odbywa 11-miesięczne szkolenie specjalistyczne w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Po jego ukończeniu będzie mógł służyć tu jako żołnierz zawodowy, i taki właśnie ma plan. Kiedy opowiada o ćwiczeniach na placu i wartach, z każdego słowa przebijają entuzjazm i duma. To zrozumiałe, bo dostanie się do Pułku Reprezentacyjnego nie jest proste. Jedno z kryteriów to wzrost: od 170 do 190 cm. – Chodzi o to, żeby żołnierz wpasował się do szyku – wyjaśnia szer. Krynicka. Sylwetka musi też być proporcjonalna, w tej służbie prezencja ma duże znaczenie. Ale wygląd to nie wszystko. Kluczowa jest motywacja i gotowość do żmudnych, często monotonnych ćwiczeń.– Kto liczy na akcję, strzelaniny i ciągłą adrenalinę, może się tu nie odnaleźć – przyznaje Hutkowski. – Ale spokojnie, strzelać też umiemy – dodaje z uśmiechem.
Choć głównym zadaniem żołnierzy Pułku jest udział w uroczystościach, defiladach i wartach honorowych, nie rezygnują z typowo wojskowego szkolenia i błoto poligonów nie jest im obce. – Jeśli przyjdzie czas, nikt z nas nie będzie się ograniczać do składania wieńców – zaznacza szer. Hutkowski. O szczegółach nie chce jednak mówić. To nadal wojsko i nie wszystkie informacje powinny trafiać do cywilów.
Nie wystarczy dobrze wyglądać
Żołnierze nie ukrywają jednak, że choć trenują również typowe umiejętności wojskowe, ich służba wygląda zupełnie inaczej niż w pozostałych jednostkach. Defilady zdarzają się rzadko, ale już warty honorowe to codzienność. Przez siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę żołnierze Pułku Reprezentacyjnego trzymają wartę przed Pałacem Prezydenckim, budząc zainteresowanie spacerujących Traktem Królewskim turystów, którzy chętnie ich fotografują. Uroczysta odprawa odbywa się każdego dnia w południe na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego.
Jednak ta najważniejsza warta jest nieopodal, na placu Piłsudskiego, przy Grobie Nieznanego Żołnierza. To symbol jednostki, od 1946 roku, gdy na nowo odsłonięto grób po wojnie, nie zdarzyło się, by żołnierze opuścili posterunek. Cała warta trwa 24 godziny, jednak to nie oznacza, że tyle czasu żołnierze stoją na posterunku. – Cały skład warty zmienia się każdego dnia rano. Po godzinie ci, którzy stali przy grobie, schodzą do wartowni – opowiada st. szer. Zagaja. To miejsce, gdzie żołnierze mogą odpocząć, mają do dyspozycji telewizor, miejsce do odgrzania posiłku. – Przerwa trwa trzy godziny, z czego ostatnia to tzw. zmiana czuwająca – dodaje Zagaja. Co to oznacza? Żołnierze muszą być gotowi do błyskawicznej reakcji w sytuacji alarmowej lub stanu zagrożenia. – To mogą być czasami błahe rzeczy, jesteśmy tylko ludźmi, wartownik stojący przy Grobie Nieznanego Żołnierza może się nagle źle poczuć, wtedy sygnalizuje to i żołnierz ze zmiany czuwającej od razu go zastąpi – wyjaśnia.
Jednak zdarzają się i poważniejsze sytuacje. W historii warty honorowej nie brakowało choćby incydentów napaści na wartownika czy konfrontacji z agresywnymi ludźmi. – Wiele osób myśli, że żołnierze przy Grobie Nieznanego Żołnierza to taka trochę żywa dekoracja, mają stać i ładnie wyglądać. Oczywiście, to jest posterunek honorowy, stoimy tam w naszych mundurach występowych, ale to jest nadal służba wartownicza – tłumaczy Michał Zagaja. Wartownicy są uzbrojeni i mają takie same prawa i obowiązki jak inni żołnierze, m.in. dotyczące prawa użycia broni czy środków przymusu bezpośredniego.
A że Grób Nieznanego Żołnierza znajduje się w centrum stolicy, a pobliskie ulice wypełnione są barami i klubami, wieczory na placu Piłsudskiego nie zawsze są spokojne. – Zwykle nie ma poważnego zagrożenia, najczęściej po prostu ktoś chce wejść do grobu, wspiąć się, a my musimy go powstrzymać. Reagujemy też na wszystkie zachowania naruszające powagę tego miejsca – dodaje. Często wystarcza upomnienie, a jeśli problemu nie udaje się rozwiązać, wartownicy mają kontakt z patrolami policji, które działają w okolicy. – Mundury występowe nie są najlepszym ubraniem do dynamicznej akcji – uśmiecha się Michał Zagaja. Wartownicy, choć ich zadaniem jest stanie na straży grobu, zwracają też uwagę na to, co dzieje się w okolicy. – Bywało, że ktoś zasłabł, miał wypadek na rowerze… Pamiętamy, że jesteśmy żołnierzami, naszym obowiązkiem w takich sytuacjach jest reagować i pomagać – mówi.
Wiem, po co to robię
I choć warty honorowe stanowią pewne wyzwanie, szczególnie gdy trzeba stać w deszczu, upale czy na mrozie, żołnierze rozpoczynający służbę w Pułku Reprezentacyjnym czekają na ten moment, kiedy staną przed Pałacem Prezydenckim lub Grobem Nieznanego Żołnierza. Czekają na to również służące w Pułku kobiety. – Nie zdarzyło się, żeby kobieta pełniła wartę honorową. Ale może powinniśmy mówić – na razie się nie zdarzyło – zastanawia się szer. Krynicka. Trwają prace, które pozwolą dostosować wartownię do tego, aby kobiety żołnierze mogły pełnić służbę przed GNŻ. Może więc w przyszłości i ona stanie na takiej warcie. Na razie do jej obowiązków, poza szkoleniem, należy służba dyżurna. Wraz z koleżankami z Pułku odpowiada za wszystko, co dzieje się na terenie jednostki. – Pilnujemy porządku, musimy wiedzieć, gdzie są żołnierze, gdzie są nasi dowódcy, stanowimy taki łącznik między żołnierzami a kadrą – wyjaśnia. – Może to mało ekscytujące, ale bardzo odpowiedzialne. Jestem żołnierzem, każdy z nas ma swoje obowiązki i musi je wypełniać – mówi. Ani przez chwilę nie żałowała jednak, że znalazła się właśnie tutaj. – Wiem, dlaczego tu jestem i po co to robię. I czekam na moment, kiedy pójdę w szyku na najważniejszej uroczystości dla polskich żołnierzy. Tej na Monte Cassino – dodaje.
autor zdjęć: Pułk Reprezentacyjny Wojska Polskiego

komentarze