Zarówno zakontraktowane już dostawy sprzętu wojskowego, jak i planowane do zawarcia umowy mają pokrycie finansowe w planie modernizacji technicznej. Systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej są bardzo kosztowne, ale stanowią priorytet – mówi Mariusz Błaszczak. Z ministrem obrony narodowej rozmawiamy o tym, jakie wnioski wyciągamy z rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Od pierwszych dni wojny w Ukrainie obserwujemy, jak Rosjanie prowadzą intensywne ostrzały obiektów wojskowych i cywilnych. Jakie możemy wyciągnąć wnioski z tego konfliktu w kwestii naziemnej obrony powietrznej?
Mariusz Błaszczak: Rosyjska agresja na Ukrainę pokazała dobitnie, jak ogromną rolę na współczesnym polu walki odgrywają lotnictwo i systemy bezzałogowe, czyli drony. Konflikt ten pokazuje również intensywne wykorzystanie przez Rosjan rakiet balistycznych i manewrujących. Już w pierwszych dniach inwazji byliśmy świadkami zmasowanego ostrzału lotnisk, stacji radarowych i innych obiektów o dużym znaczeniu dla strony ukraińskiej. Nie zapominajmy również o atakach wymierzonych bezpośrednio w infrastrukturę krytyczną, jak sieci energetyczne czy wodociągowe, ale także cele cywilne.
Niestety armia ukraińska w chwili agresji – mimo zmian, które zaczęto wprowadzać po rosyjskiej inwazji na Krym w 2014 roku – opierała się na postsowieckich systemach obrony przeciwlotniczej. Nie były one w stanie odeprzeć uderzeń w wystarczającym stopniu, mimo że sama ich obecność uniemożliwiła siłom rosyjskim uzyskanie panowania w powietrzu i przeprowadzanie bezkarnych ataków, wymusiła też operowanie ich lotnictwa na bardzo małych wysokościach.
Wojna w Ukrainie pokazuje, jak istotna jest dla systemu obrony państwa nowoczesna obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, którą trzeba postrzegać jako system wielowarstwowy i zintegrowany, gdzie poszczególne poziomy wzajemnie się uzupełniają i zwalczają zagrożenia w możliwie najbardziej efektywny sposób. Dlatego Wojsko Polskie przechodzi epokową transformację w dziedzinie obrony powietrznej.
Realizujemy największe i najdroższe programy modernizacyjne w najnowszej historii naszych sił zbrojnych. W maju zapowiedział Pan uruchomienie drugiej fazy programu „Wisła”, czyli zamówienie sześciu następnych baterii systemu Patriot. Jakie będą inne elementy modernizowanego właśnie systemu obrony powietrznej?
Najbardziej znane są zakupy przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów średniego zasięgu Patriot w ramach programu „Wisła” oraz zestawów krótkiego zasięgu w programie „Narew”. Ich rakiety mogą zwalczać cele na odległościach od kilku do ponad 100 km. Nie powinniśmy zapominać także o najniższej warstwie obrony przeciwlotniczej z systemami, które wykorzystują pociski rakietowe Piorun i armaty przeciwlotnicze. Niezwykle istotny pod względem integracji zestawów na różnych poziomach jest nowy system dowodzenia i łączności.
Czy zatem baterie i dywizjony z zestawami krótkiego zasięgu będą zarządzane za pomocą amerykańskiego systemu dowodzenia IBCS [Integrated Air and Missile Defense Battle Command System], zamówionego w pierwszej fazie programu „Wisła” wraz z dwiema bateriami systemu Patriot?
IBCS będzie elementem integrującym wszystkie warstwy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w Polsce, zwłaszcza systemy kupione w ramach programów „Wisła” i „Narew”. Warto podkreślić, że Wojsko Polskie będzie jego pierwszym zagranicznym użytkownikiem. Nie można jednak zapomnieć, że w ramach zawartej w tym roku umowy z firmą MBDA na dwie jednostki ogniowe krótkiego zasięgu krajowy przemysł dostarczy system dowodzenia i kontroli dostosowujący polskie elementy, takie jak radary, do współdziałania z brytyjskimi wyrzutniami oraz rakietami CAMM [Common Anti-Air Modular Missile]. Wyniki i doświadczenia z tych prac będą podstawą do budowy nowego polskiego systemu dowodzenia.
Czy będą potrzebne zmiany we wcześniejszych planach budowy systemu obrony powietrznej, które powstały przed laty?
Korekt tych planów dokonujemy praktycznie na bieżąco. Wszystko po to, by wprowadzane do Wojska Polskiego zestawy odpowiadały na zagrożenia współczesnego pola walki. Dlatego m.in. zapadła decyzja o budowie systemu integrującego poszczególne warstwy, który pozwoli uzyskać efekt synergii naziemnej obrony powietrznej. To właśnie integracja stanowi czynnik wyróżniający polski system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a przyjęta koncepcja stawia nas w ścisłej światowej czołówce. Tworzymy jeden spójny system.
W związku z sytuacją w Ukrainie przyspieszane są decyzje w sprawie zamówień newralgicznego uzbrojenia, a do takiego należą systemy obrony powietrznej. Czy jest zagwarantowane finansowanie tych bardzo kosztownych transakcji?
Tak. Zarówno zakontraktowane już dostawy sprzętu wojskowego, jak i planowane do zawarcia umowy – choćby ta na sześć kolejnych baterii systemu Patriot – mają pokrycie finansowe w planie modernizacji technicznej. Systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej są bardzo kosztowne, ale stanowią priorytet, szczególnie w obliczu wydarzeń w Ukrainie.
Konieczność przyspieszenia zakupów systemu Narew może dać MBDA przewagę negocjacyjną. Czy resort obrony się tego nie obawia?
Udzielenie zamówienia MBDA w żaden sposób nie wpływa na rozmowy dotyczące budowy docelowego systemu Narew, które prowadzi ona z Polską Grupą Zbrojeniową, i nie osłabia pozycji negocjacyjnej Ministerstwa Obrony Narodowej. Sytuacja geopolityczna w naszym regionie wymusiła przyspieszenie realizacji niektórych zamówień sprzętu wojskowego. Jeśli chodzi o naziemną obronę powietrzną, przykładem jest pilne pozyskanie dwóch jednostek ogniowych krótkiego zasięgu, powszechnie nazywanych małą Narwią. Dzięki ich wprowadzeniu będziemy dysponować rozwiązaniem umożliwiającym zwalczanie wielu celów jednocześnie. Warto zaznaczyć, że w skład kupionych zestawów wchodzi już wiele elementów produkowanych przez polski przemysł obronny. Ich potencjał będzie zaś zwiększany wraz ze wzrostem naszych kompetencji technologicznych, czyli na przykład poprzez zastąpienie radarów Soła nowymi, o większych możliwościach, typu Sajna.
Na jakim etapie są rozmowy między Polską Grupą Zbrojeniową a MBDA o współpracy przy programie „Narew”?
Dialog między nimi jest prowadzony od kilku lat i na obecnym etapie, żeby nie wpływać na proces negocjacyjny, mogę powiedzieć tylko, że program „Narew” jest realizowany zgodnie z przyjętym harmonogramem, a kontraktowanie wszystkich umów zakończymy do końca przyszłego roku.
Wiadomo, że rakiety do systemów krótkiego i średniego zasięgu mają pochodzić z zagranicy. Które elementy budowanego systemu obrony powietrznej będą polskie?
Należy zacząć od sensorów i środków łączności, ponieważ to właśnie polski przemysł dostarczy radary wczesnego wykrywania P-18PL, radary pasywnej lokacji i wspomniane radary Sajna do zestawów Narew oraz mobilne węzły łączności. Również wyrzutnie do obu systemów będą produkowane w Hucie Stalowa Wola. Polski przemysł obronny odpowiada też za opracowanie i dostawę podwozi specjalnych, które powstaną na bazie ciężarówek Jelcz, kabin dowodzenia oraz sprzętu obsługowo-naprawczego. Planujemy poszerzenie krajowych dostaw o komponenty, które zostaną opracowane w wyniku transferu technologii kupionych w ramach offsetu z pierwszej fazy programu „Wisła”.
W produkcji samych rakiet Polska też będzie miała swój udział. Umowa w ramach pierwszej fazy obejmowała offset. Dzięki niemu nasze zakłady uzyskały możliwość produkcji niektórych elementów amerykańskich pocisków PAC-3 MSE, które są najnowocześniejsze spośród przeznaczonych do tego systemu. W przyszłości zostaną one wpięte w łańcuch dostaw amerykańskiego producenta. W odniesieniu zaś do programu „Narew”, który dotyczy wprowadzenia do wojska co najmniej 23 baterii, przewidujemy licencyjną produkcję rakiet w Polsce.
Konflikt w Ukrainie pokazuje, że jako kraj mamy już potencjał przemysłowy do samodzielnej produkcji części elementów wchodzących w skład systemu obrony powietrznej. Mam na myśli przekazane stronie ukraińskiej przeciwlotnicze pociski rakietowe Piorun, które znakomicie zwalczają operujące na małych wysokościach rosyjskie statki powietrzne i są wręcz zabójcze dla śmigłowców agresora.
Wymienił Pan polskie radary. Na jakim etapie są prace nad nimi i kiedy możemy się spodziewać kontraktów w sprawie zakupów?
Wojsko prowadzi badania kwalifikacyjne radaru wstępnego wykrywania P-18PL oraz radaru pasywnej lokacji. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem i spełnią one wymagania żołnierzy, to te prace powinny się zakończyć za kilka miesięcy. Pozytywny wynik pozwoli na szybkie przejście do etapu negocjacji zakupowych. Badania kwalifikacyjne radarów Sajna rozpoczną się w przyszłym roku.
Czy zmiany organizacyjno-prawne w systemie pozyskiwania sprzętu wojskowego oraz przyjęta ustawa o obronie Ojczyzny będą miały wpływ na możliwość przyspieszenia realizacji programów „Wisła” i „Narew”?
Już widać, że przeprowadzona reforma systemu pozyskiwania sprzętu wojskowego ma wpływ na sprawne zawieranie umów. Najważniejszym posunięciem było powołanie Agencji Uzbrojenia, wyposażonej w skuteczniejsze narzędzia, w szczególności służące do definiowania wymagań wobec sprzętu wojskowego. Skrócenie łańcucha decyzyjnego oraz ograniczenie liczby podmiotów zaangażowanych w pozyskiwanie wyposażenia pozwoliło elastycznie reagować na pojawiające się wyzwania oraz unikać tzw. wąskich gardeł. Przykładem jest umowa na „małą Narew”, gdzie od podjęcia przeze mnie decyzji o pozyskaniu zestawów do zawarcia umowy minął niespełna miesiąc.
Jakie systemy obrony powietrznej w tym roku otrzymają polscy przeciwlotnicy?
Już we wrześniu spodziewamy się dostawy pierwszej jednostki ogniowej systemu Narew, a drugiej na przełomie 2022 i 2023 roku. Od października zaś rozpoczną się dostawy dwóch baterii Patriot zakontraktowanych w 2018 roku. Obecnie siłom zbrojnym są przekazywane rakiety Piorun oraz zestawy rakietowo-artyleryjskie Pilica, które zamówiliśmy w 2016 roku. Wojsko ma już wszystkie zakontraktowane pod koniec 2015 roku samobieżne zestawy rakietowe Poprad. Oznacza to, że z końcem roku będziemy mieli funkcjonalny szkielet polskiego wielowarstwowego i zintegrowanego systemu obrony powietrznej kraju.
Wspomniał Pan, że podczas konfliktu w Ukrainie sprawdziły się produkowane w zakładach Mesko pociski Piorun. Czy poza przenośnymi wyrzutniami zamówione zostaną uzbrojone w nie dodatkowe samobieżne zestawy?
Możliwości pioruna są znane od wielu lat. Już jego poprzednik, grom, sprawdził się podczas inwazji Rosji na Gruzję w 2008 roku. Wojsko Polskie ma oba te typy pocisków, a zamówienia na pioruny będą zwiększane. Nabywamy je nie tylko do ręcznych wyrzutni przenoszonych przez żołnierzy, lecz także na potrzeby przeciwlotniczych zestawów Poprad i Pilica. Nie wykluczamy również dostosowania do ich wykorzystania innych platform bojowych.
A jakie inne rozwiązania wzmacniające obronę powietrzną wojsk pojawią się w przyszłości?
W resorcie obrony narodowej intensywnie pracujemy m.in. nad zwiększeniem zdolności wojska do zwalczania dronów i śmigłowców. Poza wprowadzeniem systemu Pilica rozważamy możliwość dalszej modernizacji samobieżnych zestawów przeciwlotniczych Biała, a w perspektywie jest program „Sona”. Powstały w jego ramach system na platformie gąsienicowej będzie zwalczał pociski rakietowe, moździerzowe i artyleryjskie oraz samoloty, śmigłowce i bezzałogowe statki powietrzne przeciwnika. Jesteśmy zainteresowani również nowymi systemami wykrywania oraz zwalczania małych dronów.
Które jednostki obrony powietrznej są traktowane priorytetowo, jeśli chodzi o dostawy nowego uzbrojenia?
Transformacja obejmuje wszystkie jednostki obrony przeciwlotniczej, jednak ze zrozumiałych względów priorytetem pozostaje wschodnia część naszego kraju. To właśnie tam trafią zestawy systemu Narew.
Wprowadzenie w wojsku nowego uzbrojenia i sprzętu często wiąże się z koniecznością modyfikacji istniejących struktur organizacyjnych. Czy taki proces obejmie jednostki naziemnej obrony powietrznej?
Tak. Wprowadzanie zestawów Narew i Wisła, działających w ramach zintegrowanego systemu, wpłynie na struktury i organizację jednostek, do których ten sprzęt trafi. Analizy kierunków modernizacji oraz rozwoju wojsk obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej trwają cały czas. Koordynuje je powołany przeze mnie pełnomocnik ds. budowy systemu zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Przyspieszenie nastąpiło nie tylko w odniesieniu do obrony powietrznej. Ostatnie tygodnie przyniosły m.in. decyzje w sprawie artylerii. Jakich inwestycji możemy się spodziewać w tej dziedzinie?
W maju podpisałem zapytanie ofertowe skierowane do Amerykanów dotyczące pozyskania około 500 wyrzutni M142 HIMARS [High Mobility Artillery Rocket System] na potrzeby ponad 80 baterii systemu Homar. Nie będzie to oczywiście jedyna w tym roku decyzja, która przyniesie wzmocnienie wojsk rakietowych i artylerii. Planujemy również zakontraktowanie kolejnych elementów wchodzących w skład dywizjonowych modułów ogniowych Regina, czyli m.in. kolejnych samobieżnych haubic Krab, a także artyleryjskich wozów rozpoznawczych na potrzeby kompanijnych modułów ogniowych Rak. Wykonawcami tych umów będą spółki wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Zwiększenie potencjału wojsk rakietowych i artylerii – mam tu na myśli sprzęt służący do zwalczania celów przeciwnika na odległościach sięgających nawet 300 km – wynika z przeprowadzonych w resorcie obrony narodowej analiz dotyczących przebiegu konfliktów zbrojnych w ostatnich latach. Przede wszystkim jednak jest to związane z trwającą obecnie agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę.
autor zdjęć: Leszek Chemperek / CO MON, Michał Wajnchold
komentarze