Choć ważą tonę, poruszają się z prędkością poddźwiękową, dysponują zasięgiem ponad 900 kilometrów, a w końcowej fazie lotu na cel naprowadza je zaawansowana głowica optoelektroniczna. Polska została pierwszym państwem na świecie, któremu USA sprzedały najnowsze pociski manewrujące dalekiego zasięgu AGM-158B JASSM ER. Kontrakt jest wart prawie miliard złotych.
Polski rząd ratyfikował umowę ze Stanami Zjednoczony w sprawie kupna pocisków manewrujących dalekiego zasięgu AGM-158B JASSM ER (Extended Range). Informację o tym podało 24 grudnia Ministerstwo Obrony Narodowej. – Kontrakt opiewa na 940 mln złotych – poinformował Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON. Wprawdzie resort obrony nie ujawnia dokładnej liczby, ale najprawdopodobniej chodzi o około 40 rakiet. Właśnie o takiej liczbie mówił kilka miesięcy temu wiceminister Bartosz Kownacki. Podpisanie umowy oznacza, że Polska stała się pierwszym państwem na świecie, któremu Amerykanie sprzedali swoje najbardziej zaawansowane pociski manewrujące klasy powietrze – ziemia.
Co takiego wyjątkowego jest w rakietach AGM 158B JASSM ER? Przede wszystkim ich zasięg. Pociski, napędzane przez silnik odrzutowy Williams International F107-WR-105, mogą razić cele oddalone o ponad dziewięćset kilometrów! Dla porównania ich poprzednia wersja, AGM 158A JASSM, wyposażona w napęd Teledyne CAE J402-CA-100 o ciągu 3.0 kN, ma zasięg jedynie około 370 kilometrów.
Do czego służą JASSM ER? Pociski, które osiągają prędkość poddźwiękową, czyli około 1200 kilometrów na godzinę (340 metrów na sekundę), to broń do niszczenia celów strategicznych znajdujących się w głębi terytorium nieprzyjaciela. Pociskami tymi można bombardować np. stacje radarowe, punkty dowodzenia, ale też polowe lotniska i magazyny oraz kluczową z punktu widzenia wroga infrastrukturę: wojskową, energetyczną, kolejową i przemysłową, która w czasie wojny będzie chroniona przez lotnictwo i systemy obrony przeciwlotniczej.
Przedstawiciele producenta rakiet, amerykańskiego koncernu Lockheed Martin, podkreślają, że JASSM-y są tak skonstruowane, aby były prawie „niewidoczne” dla nieprzyjacielskich radarów. Pociski wyposażono również w odporny na zakłócenia (przez systemy walki radioelektronicznej) układ naprowadzania na cel. W początkowej fazie lotu pocisk JASSM ER jest naprowadzany przez układ nawigacyjny będący hybrydą systemu inercyjnego i GPS. Gdy rakieta zbliża się do celu, sterowanie nią przejmuje głowica optoelektroniczna. Co bardzo istotne, w JASSM ER zainstalowano (model AGM 158A tego nie ma) cyfrowe łącze danych, które pozwala na aktualizację parametrów atakowanego obiektu już po wystrzeleniu pocisku.
Resort obrony nie ujawnia, kiedy polska armia otrzyma pierwsze pociski JASSM ER.
autor zdjęć: mjr Robert Siemaszko/CO MON
komentarze