Dziś do kin wchodzi „Karbala”. Film opowiada o bohaterskiej obronie przez polskich żołnierzy ratusza w irackim mieście Karbala. Scenografowie, charakteryzatorzy i rekwizytorzy starali się jak najwierniej odtworzyć realia misji. O kulisach powstawania obrazu pisze Małgorzata Schwarzgruber w najnowszym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”.
Współczesne polskie wojsko rzadko inspiruje artystów. Twórcy „Karbali” nie mieli wielu filmowych przykładów, do których mogli sięgnąć. Ich opowieść musiała jednak być wiarygodna, dlatego tak ważna była dbałość o szczegóły.
Małgorzata Schwarzgruber w artykule „Zbliżenie na drugi plan” we wrześniowej „Polsce Zbrojnej” odsłania kulisy powstawania produkcji. Pyta scenografów, charakteryzatorów, rekwizytorów, dekoratorów wnętrz. Ci zaś są zgodni, że wiarygodność filmu budują drobiazgi i detale. Są one ważne, bo „Karbala” na długo ukształtuje wyobrażenie widzów o polskich żołnierzach i ich służbie na misji w Iraku. Reżyser Krzysztof Łukaszewicz zapewnia: „Film nie będzie strzelaniną w amerykańskim stylu, lecz wiarygodnie opowiedzianą historią”.
– Produkcja nie miała dużego budżetu, ale udział scenografii w kosztach był dość znaczny – przyznaje scenograf Marek Warszewski. Opowiada, że gdy cztery lata temu dostał do ręki scenariusz „Karbali”, pomyślał, że ciężko będzie nakręcić ten film w Polsce. Pojawił się pomysł, żeby City Hall, czyli miejski ratusz w irackiej Karbali, miejsce kluczowe dla filmu, bo tam musiało zostać nakręconych najwięcej scen militarnych oraz nocnych, powstał w Kairze. Wybuchła jednak Arabska Wiosna i egipską stolicę ogarnęły zamieszki. Kolejną propozycją był Kurdystan, ale dwa tygodnie przed przyjazdem ekipy filmowej w Mosulu także zrobiło się niebezpiecznie. – Szukaliśmy alternatywy w Polsce, głównie na terenach pofabrycznych. I tak trafiliśmy do starej fabryki samochodów na Żeraniu w Warszawie. Zobaczyłem miejsce, które dawało możliwość wykorzystania fasad budynków, a także dobudowania niektórych elementów – opowiada Marek Warszewski.
Recenzja: Artur Kinomaniak Pietras
Zrobił pierwsze projekty. W ciągu siedmiu tygodni na warszawskim Żeraniu wyrósł fragment irackiego miasta. Scenograf przyznaje, że odtworzenie ulic otaczających City Hall było dużym wyzwaniem, bo „to egzotyczne miejsce i niewiele rekwizytów udało się znaleźć w magazynach”. Wcześniej oglądał mapy, a wyjazdy do Egiptu i Kurdystanu przybliżyły mu bliskowschodnią architekturę.
Inga Palacz, która pracowała przy „Karbali” jako dekorator wnętrz, opowiada o poszukiwaniach na wyprzedażach i targowiskach potrzebnych rekwizytów, m.in. plastikowych krzeseł, które w krajach bliskowschodnich stoją przed każdym sklepem, „bo handluje nie tylko sklep, ale także ulica”. Kupione meble trzeba było podniszczyć, by wyglądały na używane.
– Najwięcej praktycznych wskazówek dotyczyło detali i pochodziło od ppłk. Kaliciaka – przyznaje Marek Warszewski. To on opowiadał ekipie, jak wyglądała budka telefoniczna, z której dzwonili żołnierze, jakie były napisy na kontenerach, jak się prezentowała sala dowodzenia w bazie wojskowej, co oznaczały mapy rozwieszone na ścianach i – co było równie ważne – jak się zachowywali żołnierze.
Więcej o kulisach powstawania „Karbali” we wrześniowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Robert Pałka, mat. prasowe WFDiF, Next Film
komentarze