Wszelkie działania, mające na celu konsolidację polskich zakładów przemysłu obronnego to krok w dobrym kierunku. Jednak teraz czekamy na szczegóły i harmonogram tego procesu. Wciąż bowiem nie wiemy, jak konsolidacja ma przebiegać – mówi Andrzej Kiński, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.
Konsolidacja jest na pewno korzystnym rozwiązaniem. Takie są zresztą światowe tendencje. Koncernom zbrojeniowym łatwiej jest znajdować rynki zbytu i produkować, ale także prowadzić prace badawcze. Konsolidacja z pewnością przyczynia się też do wzrostu konkurencyjności oferty.
O łączeniu polskich zakładów zbrojeniowych mówi się od dwóch dekad. Dlaczego więc tak długo zwlekano z podjęciem decyzji? Jedną z przyczyn było to, że politycy bali się, że związkowcy z przemysłu obronnego, przeciwni konsolidacji, wyjdą na ulice. A to przed wyborami nigdy dobrze nie wygląda. W grę wchodziły więc kwestie polityczne, ale także ekonomiczne i społeczne. Zwlekano z tą decyzją także dlatego, że jeden z najważniejszych zakładów, bez których nie można było mówić o konsolidacji – Huta Stalowa Wola – znajdował się w poważnych kłopotach finansowych i przechodził restrukturyzację, którą zakończono dopiero na początku 2012 roku.
Po wielu miesiącach dyskusji wokół konsolidacji zapadła wreszcie decyzja o powstaniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W poniedziałek usłyszeliśmy z ust premiera Donalda Tuska oraz ministrów obrony i skarbu jak ma wyglądać finalny etap konsolidacji. Ale nie poznaliśmy szczegółów dotyczących tego procesu. Otwarte pozostaje na przykład pytanie, jak zostanie zorganizowana struktura zarządzająca koncernem. Nie będzie to ani Huta Stalowa Wola, ani Polski Holding Obronny (dawny Bumar), które rywalizowały o pozycję lidera. Nie dowiedzieliśmy się także, jaki będzie harmonogram konsolidacji.
Na razie wiemy jedynie, w którym kierunku zmierzamy, ale nie wiemy jaką drogą mamy iść. A odpowiedź na to pytanie jest kluczowa.

komentarze