Latać Apache’em to prosta rzecz. Walczyć przy użyciu tej maszyny to zadanie o wiele bardziej skomplikowane – podkreśla płk pil. Krzysztof Kwiatkowski. Szef Oddziału Śmigłowcowego Lotnictwa Bojowego w Dowództwie Generalnym RSZ opowiada o tym, jak radzą sobie polscy piloci i technicy na szkoleniu w USA i jaką siłę na polu walki mają najlepsze śmigłowce na świecie.
1 Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych w Inowrocławiu odlicza dni do przybycia pierwszych AH-64D Apache. Jakie zadanie czeka te śmigłowce?
płk pil. Krzysztof Kwiatkowski: W czerwcu do Inowrocławia zostaną dostarczone pierwsze cztery wyleasingowane Apache’e. Następne cztery dotrą do Polski w ostatnim kwartale 2025 roku. Wkrótce polscy piloci rozpoczną na tych maszynach kolejny etap szkolenia, głównie taktycznego. Odbywali oni już loty z wykorzystaniem uzbrojenia w USA, ale to było szkolenie podstawowe. Teraz czas na zaawansowane. Kolejnym krokiem w celu osiągnięcia zdolności operacyjnych będzie m.in. współpraca załóg Apache’ów z wojskami lądowymi.
Po co zatem wojsko leasinguje osiem śmigłowców Apache w starszej wersji Delta, skoro już za trzy lata ma korzystać z najnowszych modeli Echo?
Zakup 96 śmigłowców Apache AH-64E to wielki krok dla lotnictwa wojsk lądowych. Ale leasing ma także duże znaczenie. Dzięki tym ośmiu AH-64D będziemy bowiem mogli dobrze przygotować się do użytkowania Apache’ów, na które czekamy. Jednocześnie cały czas polscy piloci i technicy szkolą się w USA. Kiedy więc w 2028 roku zaczną do nas docierać zakupione Apache’e, nasi piloci będą już mieli po kilkaset godzin nalotów na tych śmigłowcach. To będą doświadczeni instruktorzy, piloci doświadczalni, stanowiący główną siłę nowego zespołu specjalistów z zakresu obsługi i pilotażu AH-64.
Jak wygląda sprawa wykorzystania Apache’ów do wspólnych operacji z wojskami lądowymi? Czy polskie wojsko robi już coś w tym kierunku?
Szkolenia w tym zakresie są jeszcze przed nami i na pewno nie jest to kwestia najbliższych kilku miesięcy. Dowódcy naszych dywizji zdobyli już jednak pewne doświadczenie dzięki uczestnictwu w Polish Apache Summit, który odbył się rok temu w Inowrocławiu. W tym roku byliśmy w Niemczech w brygadzie amerykańskiej, która jest wyposażona w Apache’e. Nasi dowódcy wojsk lądowych mają już świadomość, z czym wiąże się przygotowanie śmigłowców do wspólnych działań, ile dodatkowego personelu potrzeba, aby to wszystko funkcjonowało. Kolejnym krokiem będzie zdobycie wiedzy przez dowódców na temat tego, w jaki sposób należy używać tych śmigłowców. Latać Apache’em – to jest prosta rzecz. Walczyć przy użyciu tej maszyny – to o wiele bardziej skomplikowane.
Z czego to wynika?
Apache AH-64E to najnowocześniejszy śmigłowiec na świecie. Polska kupiła go z kompleksowym uzbrojeniem – od działka po rakiety kierowane powietrze-powietrze. Do tego dochodzi system transmisji danych Link 16, radar pola walki, które wspólnie dają załodze Apache’a i innym, komunikującym się z nią jednostkom, ogromne możliwości. Żeby walczyć, trzeba umieć wykorzystać wszystkie zalety tej platformy. I w tym tkwi największa trudność. Nie ma co ukrywać, że pilot AH-64 jest bardzo obciążony ogromem informacji, jakie trafiają do systemów śmigłowca. Pilot musi wiedzieć, co zrobić z tymi wszystkimi danymi, jak zareagować, którego uzbrojenia użyć w danym momencie. Apache daje więc ogromne możliwości, ale wykorzystanie w pełni jego potencjału to wyzwanie i potężny wysiłek.
Pierwszy polski pilot instruktor został już wyszkolony w USA. Kolejni kontynuują naukę. Czy dają sobie radę z tak wymagającym zadaniem?
Szkolenie na AH-64 w USA objęło dotychczas 20 polskich pilotów, w tym trzech pilotów instruktorów oraz 22 techników. Kolejni również mają się tam szkolić, ale stopniowo będziemy budować swój system, by za kilka lat osiągnąć zdolność do samodzielnego szkolenia nowych pilotów i techników w Polsce. Z takiego rozwiązania korzysta już Wielka Brytania, podczas gdy inni użytkownicy AH-64, np. Holandia czy Australia, wysyłają swoich żołnierzy na kursy do USA. Jeśli chodzi o obecne szkolenie, to Polacy są chwaleni przez stronę amerykańską za to, że przylatują dobrze przygotowani. Oczywiście dla naszych żołnierzy rozpoczęcie szkolenia na AH-64 to ogromny przeskok, bo wcześniej nie mieli oni do czynienia z tak zaawansowaną platformą. Ale każdy z nich daje radę i strona amerykańska, która raportuje mi ich postępy, nie ma do polskich kursantów żadnych zastrzeżeń. Co wcale nie jest regułą, bo wiem od Amerykanów, że zdarzały się różne problemy z pilotami z sił zbrojnych innych państw.
Jak obecnie wygląda realizacja całego programu AH-64 dla polskiej armii? W mediach pojawiały się głosy, że polityka nowej administracji w Białym Domu ma wpływ na ten program.
Komponenty do polskich Apache’ów są już gromadzone, ale ich produkcja zgodnie z planem ruszy w 2027 roku. Śmigłowce będą do nas dostarczane w latach 2028–2032. Zmiana w fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych i zawirowania z tym związane nie wpłynęły w żaden sposób na realizację polskiego programu AH-64. Przypominam, że Wojsko Polskie zamówiło 96 śmigłowców AH-64E Apache, dzięki czemu pod względem wielkości floty będziemy drugim, po armii amerykańskiej, użytkownikiem tych śmigłowców na świecie i pierwszym w Europie.
W tym roku na poligonie w Ustce mają się odbyć ćwiczenia z wykorzystaniem Apache’ów. Czy może Pan zdradzić, jak będzie wyglądał scenariusz?
Wspólnie z amerykańską 12 Brygadą Lotnictwa Bojowego, która stacjonuje w Niemczech, i z firmą Rafael planujemy odpalenie z Apache’ów dwóch pocisków Spike NLOS. W tym celu Amerykanie przylecą z czterema AH-64 w sierpniu na poligon w Ustce. Zasięg tych pocisków wynosi nawet do 50 km, co dla śmigłowców jest rzeczą niewyobrażalną. Pociski, których dotychczas używaliśmy, raziły cele oddalone o około 8 km. W trakcie sierpniowej próby chcemy co najmniej trzykrotnie podnieść tę górną granicę. Będzie to prezentacja, na którą zostaną zaproszeni użytkownicy AH-64 z różnych krajów. Nie zabraknie, rzecz jasna, naszych dowódców, którzy będą obserwować nowe możliwości Wojska Polskiego. Jednak zaznaczam od razu – takich pocisków Polska nie kupiła.
Wróćmy jeszcze do tematu szkolenia. Czy nie ma problemu ze znalezieniem chętnych na stanowisko techników do obsługi Apache’ów?
Jak już wspomniałem, w USA przeszkolonych zostało 22 techników, a w przyszłym roku kolejna grupa wyleci do Stanów Zjednoczonych. Kładziemy bardzo duży nacisk na pozyskanie młodych ludzi po szkole podoficerskiej w Dęblinie, którzy będą w przyszłości obsługiwać polskie Apache’e. Każdy z nich musi oczywiście znać język angielski. Naszym zadaniem jest więc nie tylko pozyskanie chętnych do wyjazdu, lecz także wcześniejsze przygotowanie ich pod kątem językowym. Przed wylotem do USA muszą bowiem zdać egzamin w ambasadzie amerykańskiej. Zagraniczne szkolenie rozpoczyna się ośmiotygodniowym kursem językowym, ale w tym czasie żołnierze uczą się wyłącznie specjalistycznych pojęć i słownictwa, które jest niezbędne podczas poznawania śmigłowca. W przyszłości będziemy potrzebować setek młodych techników, którzy przez lata będą obsługiwać nasze Apache’e.
Kto jest idealnym kandydatem na pilota, technika AH-64? Ile powinien mieć lat, jak duże doświadczenie?
W tej kwestii nie generalizowałbym. Obecnie stawiamy na pilotów z pewnym doświadczeniem, a nie świeżo po szkole oficerskiej. Ale już pracujemy z 4 Skrzydłem Lotnictwa Szkolnego nad dostosowaniem programu do potrzeb AH-64. Tak, by absolwenci Lotniczej Akademii Wojskowej byli już przygotowani do szkolenia na Apache’ach.
Co musi się zmienić w programie kształcenia, żeby to się udało?
Jednym z warunków rozpoczęcia szkolenia na AH-64 jest umiejętność pilotowania śmigłowca w dzień i w nocy oraz z użyciem urządzeń noktowizyjnych. Dotychczas można było nauczyć się tego dopiero podczas służby w jednostce, ale nowy program kształcenia pilotów opracowany w 4 Skrzydle Lotnictwa Szkolnego uwzględnia już ten wymóg.
Czekamy na polskie Apache’e, patrząc na wojnę w Ukrainie, gdzie w kontekście domeny powietrznej dużo częściej mówi się o dronach niż śmigłowcach. Nasuwa się więc pytanie...
… czy taki zakup w dzisiejszych realiach ma sens? Zdecydowanie tak, ponieważ bezzałogowe statki powietrzne (BSP) nie spełniają wszystkich wymagań współczesnego pola walki. Oczywiście musimy przyznać, że rola BSP gwałtownie rośnie, jednakże potrzebne są też śmigłowce, samoloty, bo same bezzałogowe statki powietrzne nie wygrają wojny. Warto też sobie zadać pytanie, co obecność śmigłowców na polu walki daje pododdziałom wojsk lądowych? Z własnego doświadczenia zdobytego w Iraku i Afganistanie mogę powiedzieć, że obecność śmigłowców czy sama świadomość, że wkrótce przylecą, czasami potrafi odmienić bieg zdarzeń. Bardzo wzmacnia morale żołnierzy. Trzeba też pamiętać, że jeśli chodzi o śmigłowce, to Ukraina używa postsowieckich platform, które nie mają takich możliwości jak AH-64. Nasze Apache’e będą razić cele z dużych odległości, na ziemi i w powietrzu, co całkowicie zmienia geometrię pola walki.
autor zdjęć: DGRSZ, Krzysztof Wilewski

komentarze