Każda wojna brutalnie ujawnia błędy przeciwnika w dziedzinie techniki wojskowej i jej taktycznego wykorzystania w boju. II wojna światowa uzmysłowiła dowódcom konieczność posiadania w arsenałach czołgów ciężkich. Większość państw z obu stron żelaznej kurtyny poszła w tym kierunku. Jednak kolejne konflikty wykazały, że najlepiej na polu walki sprawdza się czołg średni.
IS-3 na ekspozycji w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Fot. Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu
W broni pancernej o zwycięstwie na polu walki często ważyły nie tylko walory techniczne czołgów i ich liczba. W większym stopniu decydowała taktyka, czyli sposób wykorzystania wozów bojowych i ich uzbrojenia. Świadczy o tym fakt, że największe zdobycze terytorialne Wehrmacht osiągnął jeszcze przed wprowadzeniem do służby Panter i Tygrysów. W 1941 roku najpotężniejszym czołgiem niemieckim był PzKpfw IV. Jednak czołg ten rzadko mógł podjąć równorzędną walkę z nowym sowieckim tankiem T-34, który pojawił się tego roku na froncie wschodnim i był dużym zaskoczeniem dla przeciwnika. Wprowadzenie na pole walki nowego czołgu stało się bodźcem dla Niemców do szukania środków zaradczych w tym zakresie. Od tego momentu Niemcy i Rosjanie zaczęli prowadzić wyścig zbrojeń, który przyczynił się do powstania najlepszego sprzętu bojowego tej wojny.
Czołg, a także każdy pancerny wóz bojowy powinien cechować się trzema podstawowymi parametrami: siłą ognia, ruchliwością i opancerzeniem. Równowaga tych parametrów decydowała o ich wartości i przydatności na polu walki. Ze względu na to, że wielkości wymienionych parametrów w czołgu pozostają ze sobą w sprzeczności, nie można jednego z nich bezkarnie zwiększać. Przesadzając z wielkością armaty i grubością pancerza, możemy stworzyć machinę niezdolną do przemieszczania się na polu walki. Siła ognia czołgu nie zależy tylko od kalibru (średnicy) lufy, ale także od jej długości mierzonej liczbą kalibrów mieszczących się w lufie. Najlepsze właściwości w tym zakresie prezentowała lufa kalibru od 75 mm i długości ponad 70 kalibrów.
Drapieżne koty idą na front
Pod koniec 1941 roku zlecono niemieckim firmom Daimler-Benz i MAN konstrukcję nowego czołgu z armatą kalibru 75 mm o długiej lufie, pochyłym pancerzu i większych kołach dla polepszenia właściwości jezdnych. Produkcję PzKpfw V Panther, będącego bezpośrednią odpowiedzią na sowiecki T-34, uruchomiono w 1942 roku. Nie przekraczała ona 330 pojazdów miesięcznie, a do zakończenia wojny zbudowano około 6 tys. egzemplarzy. Niemiecki czołg w dużej mierze był kopią sowieckiego pierwowzoru. Po raz pierwszy został użyty w boju pod Kurskiem w czerwcu 1943 roku i od tego czasu wykorzystywano go na wszystkich frontach. Początkowo nowy wóz bojowy cechował się dużą awaryjnością ze względu na pospieszne wprowadzenie do produkcji. Mimo to uważany był za najlepszy niemiecki czołg II wojny światowej.
Płyty pancerne IS-3 w kształcie dziobu orła. Fot. Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu
Od sierpnia 1942 do sierpnia 1944 roku wyprodukowano 1350 egzemplarzy kolejnego niemieckiego czołgu: PzKpfw VI Tiger, popularnie zwanego Tygrysem. W tym czasie Tygrys był znakomitym pojazdem z silną armatą i dobrym opancerzeniem, ale był zbyt skomplikowany konstrukcyjnie i przez to trudny w produkcji i eksploatacji. Jedną z jego głównych wad okazało się zawieszenie składające się ze wzajemnie zachodzących na siebie kół, które zatykały się błotem i kamieniami. Na froncie wschodnim miało to w zimie katastrofalne skutki, ponieważ nocą błoto zamarzało i rano czołgi były unieruchomione, często akurat wtedy, kiedy atakował przeciwnik. Do jazdy w terenie i w czasie walki używano szerszych gąsienic, które zmniejszały nacisk jednostkowy na podłoże, dzięki czemu osiągano lepsze właściwości trakcyjne. Główne uzbrojenie stanowiła armata KwK 36 kal. 88 mm, z którą sprzężony był km MG 34 kal. 7,92 mm. Taki sam karabin maszynowy do obrony przed nieprzyjacielską piechotą zamontowany był z przodu kadłuba po prawej stronie przed stanowiskiem radiooperatora. Zapas amunicji wynosił 84 naboje kal. 88 mm i 5850 sztuk nabojów do karabinu maszynowego. Na Tygrysy jako pierwsza natknęła się armia brytyjska w Tunezji, po czym pojawiały się one już na wszystkich frontach.
Totalitarna gigantomania
Już w momencie rozpoczęcia produkcji Tygrysa podjęto decyzję o opracowaniu jeszcze lepiej uzbrojonej i opancerzonej wersji, która w przyszłości mogłaby stawić czoło każdemu nowemu czołgowi sowieckiemu. Produkcję czołgu PzKpfw VI Tiger II (Sd.Kfz.182) rozpoczęto w Kassel w grudniu 1943 roku. Zbudowano 485 pojazdów. Uzbrojenie główne PzKpfw VI Tiger II stanowiły armata KwK 43 L71 kal. 88 mm z 84 sztukami nabojów i dwa karabiny maszynowe 7,92 mm MG 34 312 z zapasem 5850 nabojów. Tiger II został po raz pierwszy użyty w boju na froncie wschodnim w maju 1944 roku, a na froncie zachodnim w Normandii w sierpniu tego roku. Nazwano go potocznie Königstiger (Tygrys Królewski). Jego konstrukcja była pod wieloma względami podobna do czołgu Panther. Miał jednak znacznie mniej korzystny stosunek mocy do masy, przez co był wolniejszy i mniej zwrotny. Jego pancerz o grubości maksymalnie 150 mm z przodu kadłuba i 100 mm na wieży dawał prawie zupełną ochronę przed wszystkimi armatami montowanymi w czołgach alianckich. Dwunastocylindrowy silnik Maybach HL 230 P30 zamontowany z tyłu spawanego kadłuba zużywał ogromne ilości benzyny. Zbiorniki pozwalały na przejazd 120 km w terenie i do 170 km po drodze. Podczas operacji w Ardenach wiele załóg porzuciło Königstigery, ponieważ zostały unieruchomione z powodu braku paliwa. Ponadto nowy czołg często trapiły problemy techniczne niedopracowanych do końca przekładni biegów, pękania ogniw gąsienicowych podczas skręcania czołgu oraz konieczność częstej regulacji naciągu gąsienic. Niemal 500 tak potężnych maszyn nie było w stanie pokonać tysięcy lżejszych, słabiej uzbrojonych czołgów i dział samobieżnych przeciwników. Ilość wygrała z jakością. Potężny Königstiger (około 70 ton) nie był też całkowicie bezkarny. Sowieckie czołgi i działa pancerne: IS-2, ISU-122, ISU-152 czy wprowadzony pod koniec wojny amerykański M-26 Pershing mogły stanąć w szranki z Tygrysem II i nierzadko go zniszczyć. Podwozie czołgu Tiger II wykorzystywano do produkcji wozu Jagdtiger B, który uzbrojony był w armatę kal. 128 mm w nowej wieży. Do końca wojny zbudowano jedynie 48 egzemplarzy tych potężnych niszczycieli czołgów.
StuG IV – niemieckie działo samobieżne. Ekspozycja Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.
Większość historyków i teoretyków broni pancernej okresu II wojny światowej, moim zdaniem słusznie, uważa, że zamiast budować ociężałego niedopracowanego Königstigera, należało się skupić na produkcji i ulepszaniu świetnych czołgów PzKpfw V Panther oraz dział szturmowych StuG III i StuG IV.
Olbrzymy sprzymierzonych
Odpowiedzią aliantów na niemiecką „menażerię pancerną” były pojawiające się z końcem wojny czołgi ciężkie. Nie wszystkie z nich zdążyły uczestniczyć w II wojnie światowej, a tym bardziej wywrzeć większy wpływ na przebieg jej kampanii. Należy tu wspomnieć o amerykańskim czołgu T26 ostatecznie nazwanym M26 Pershing na cześć dowódcy Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego w Europie podczas I wojny światowej generała Johna J. Pershinga. Czołgi te w ostatnich miesiącach II wojny światowej pojawiły się w Europie, jednak tylko nieliczne wzięły udział w walkach, głównie w składzie 3 Armii, dowodzonej przez generała George’a Pattona. Uczestniczyły też w walkach z Japończykami na Okinawie. Pierwsze starcia z wrogiem wykazały, że M26 mogą skutecznie niszczyć niemieckie czołgi z odległości około 1000 m, prowadząc do nich ogień z boku. Uzbrojony w armatę M3 kal. 90 mm dorównywał wszystkim ówczesnym czołgom, a wiele z nich przewyższał. Krytykowano zaś kształt jego wieży, który w przypadku trafienia powodował odchylenie i rykoszetowanie pocisku w obszar między wieżą a pancerzem. Czołg ten zapoczątkował jednak nową generację czołgów amerykańskich. Na jego bazie powstawały następne wersje rozwojowe, m.in. M47 i M48 Patton.
Kolejne czołgi tego okresu to prezentowane w zbiorach Muzeum Broni Pancernej czołgi ciężkie lub ich późniejsze modyfikacje z okresu zimnej wojny. Zacznijmy od podstawowego czołgu Centurion Mk 5/2. Prace nad nim rozpoczęto w Wielkiej Brytanii w 1943 roku. Początkowo nosił oznaczenie A41. Jednym z projektantów (jak podaje się w wielu opracowaniach) był Polak, inżynier Tadeusz Marek. Przed wojną pracownik biura konstrukcyjnego Państwowego Zakładu Inżynierii (dział motocyklowy) w Warszawie. Pierwsze prototypowe egzemplarze czołgu uzbrojone w 17-funtowe armaty (kal. 76,2 mm) sfinalizowano pod koniec 1944 roku i wkrótce skierowano je na teren okupowanych Niemiec do jednostek liniowych.
Centurion Mk 5/2 prezentowany w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.
Było jednak za późno, aby Centuriony zostały sprawdzone w warunkach bojowych. Rozpoczęcie produkcji seryjnej przypadło już na okres powojenny. Pochyły pancerz czołowy kadłuba stanowił skuteczną ochronę dla załogi przed pociskami, a powiększona wieża pozwalała przy kolejnych modernizacjach montować armaty większego kalibru, np. 84 mm (24-funtową), co wymagało jednak zmiany mechanizmu zawieszenia. Ogółem do 1962 roku wyprodukowano 4423 egzemplarze, z czego ponad 2,5 tys. przeznaczono na eksport. W latach 1953–1954 czołgi Centurion Mk 3 w liczbie 592 zostały dostarczone na uzbrojenie holenderskiej armii królewskiej w ramach amerykańskiej pomocy wojskowej. Wkrótce zmodyfikowano je do standardu Mk 5/2 z armatą L-7 kalibru 105 mm i karabinem maszynowym MAG 7,62 mm. Była to odpowiedź na zagrożenie ze strony sowieckich T-54. Modernizacje Centuriona początkowo dotyczyły prawie wyłącznie uzbrojenia i urządzeń obserwacyjno-celowniczych. W wersji Mk 6/1 zastosowano celowniki noktowizyjne i zwiększono opancerzenie, natomiast wersję Mk 6/2 wyposażono w wielkokalibrowy karabin maszynowy do wstrzeliwania się w cel i określenia do niego odległości. W latach 1959–1960 dostarczono do Holandii także 70 Centurionów Mk 7/2. Od końca lat siedemdziesiątych Holandia stopniowo zastępowała Centuriony niemieckimi Leopardami 1 i 2 A1. W 1988 roku armia holenderska posiadała na stanie jeszcze 180 przestarzałych już Centurionów Mk 5/2.
Centurion Mk 5/2 prezentowany w Muzeum Broni Pancernej został przekazany Polsce przez króla Niderlandów jako dar z okazji 70. rocznicy wyzwolenia Holandii przez 1 Dywizję Pancerną generała Maczka. Wcześniej pojazd ten oznaczony KX 13-57 stał na terenie holenderskiej bazy wojskowej w Leusden. W czasie swojej służby wojskowej był używany przez 43 batalion pancerny Pułku Huzarów van Sytzama. 1 kwietnia 2015 roku został przyjęty do zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, a 25 marca 2022 roku trafił do Oddziału Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu i po zabiegach renowacyjnych znalazł się na ekspozycji.
Czołgi zimnej wojny
Rozpoczęte w 1949 roku w USA prace nad nowymi czołgami pokrzyżował i jednocześnie przyśpieszył wybuch wojny koreańskiej w 1950 roku. Ponieważ żaden z prototypów nowych czołgów nie był jeszcze gotowy do produkcji i wprowadzenia do uzbrojenia, pod wpływem nacisków politycznych zdecydowano się opracować hybrydę łączącą podwozie czołgu M46 Patton (udoskonalona wersja Pershinga M26) z nową wieżą i uzbrojeniem. W czerwcu 1951 roku nowy czołg został przyjęty do uzbrojenia US Army jako 90 mm Gun Tank M47 Patton. Armatę M36 ładowano nabojami scalonymi. Lufa armaty wyposażona była w przedmuchiwacz usuwający gazy prochowe po wystrzale i hamulec wylotowy w kształcie litery T zmniejszający jej odrzut. Obok armaty umieszczony był czołgowy karabin maszynowy Browning M1919A4E1. Uzbrojenie nie było stabilizowane. Naprowadzanie uzbrojenia na cel odbywało się przy pomocy układów hydraulicznych. Awaryjnie można było naprowadzać uzbrojenie ręcznie. Na wieży zamocowany został przeciwlotniczy wkm M2 HB.
M47 Patton z kolekcji Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.
Mimo dużego pośpiechu przy uruchamianiu produkcji M47, nie udało wysłać żadnej jednostki do Korei przed zawarciem rozejmu. Produkcję M47 uruchomiono w dwóch zakładach: Detroit Arsenal Tank Plant i American Locomotive Company (wyprodukowano w nich około 8,5 tys. czołgów). Szybkie prace konstrukcyjne nad czołgiem i zastosowanie podwozia M46 sprawiły, że M47 był konstrukcją gorszą niż opracowywany później od podstaw jego następca M48 Patton (będący również w zbiorach Muzeum Broni Pancernej). W efekcie M47 uznano za nieperspektywiczny. Wycofywane egzemplarze były sprzedawane lub bezpłatnie przekazywane armiom sojuszników USA. Prezentowany w Muzeum Broni Pancernej czołg (nazwa własna „ISTI”) trafił do Polski w 2012 roku jako dar Królestwa Norwegii. Obecnie nosi malowanie francuskiego 5 Regimentu Kirasjerów (5ème Régiment De Cuirassiers Royal-Pologne), oddziału ofiarowanego królowi polskiemu Stanisławowi Leszczyńskiemu przez króla Francji Ludwika XV.
Sowiecki czołg ciężki IS-3 powstał w wyniku głębokiej modernizacji czołgu IS-2 polegającej głównie na wzmocnieniu pancerza. Nowatorskie rozwiązania zastosowano, projektując nowy przód kadłuba w kształcie klina z walcowanych płyt pancernych o grubości 90–120 mm ustawionych pod dużymi kątami. Tak ukształtowaną przednią płytę pancerną nazywano „nosem szczupaka”, a niekiedy „dziobem orła”. Posiadała ona dużą odporność na działanie pocisków. W czasie prób poligonowych większość z nich rykoszetowała na pochyłych płytach pancernych, robiąc wielkie wrażenie na wojskowych. Na zmienionym konstrukcyjnie kadłubie IS-2 zamontowano odlewaną wieżę o grubości 60–220 mm w kształcie, jak ją obrazowo określano, „kapelusza grzyba” względnie „odwróconej patelni”. Dzięki tym innowacjom udało się znacznie poprawić ochronę załogi przy niewielkim wzroście wagi czołgu. Jako uzbrojenie główne pozostawiono sprawdzoną już w bojach armatę D-25T 122 mm zasilaną ładunkami rozdzielnego ładowania. Nowy czołg po testach poligonowych jeszcze pod nazwą Kirowiec-1 przyjęto do uzbrojenia armii radzieckiej 29 marca 1945 roku. Pod oznaczeniem IS-3 skierowano go do produkcji seryjnej. Spóźnił się jednak na II wojnę światową. W chwili zakończenia konfliktu w Europie Armia Czerwona miała na wyposażeniu tylko 29 takich czołgów.
Wkrótce wysłano je na Daleki Wschód do walki z Japonią. Dotarły tam, ale ze względu na koniec wojny nie wzięły udziału w walkach. Publicznie IS-3 został pokazany dopiero 7 września 1945 roku w Berlinie podczas defilady z okazji zwycięstwa nad Cesarstwem Japonii. Zaprezentowane zostały wówczas 52 czołgi w zbiorczym pułku czołgów ciężkich. Ich pojawienie się na paradzie okazało się dużym zaskoczeniem dla aliantów zachodnich i wywarło na nich kolosalne wrażenie. Stały się one impulsem do projektowania kolejnych czołgów ciężkich w różnych krajach. IS-3 do lat pięćdziesiątych XX wieku uważany był za jeden z doskonalszych czołgów ciężkich. Wywarł duży wpływ na kierunki rozwoju broni pancernej w wielu krajach.
Do Polski trafiły tylko dwa jego egzemplarze. Wykorzystywano je głównie do szkolenia instruktorów, badań i prób poligonowych oraz prezentowano w czasie defilad i uroczystości wojskowych. Czołg ciężki (nr fabr. kadłuba 604A81) o numerze burtowym 111 jest w Poznaniu od momentu przyjazdu do Polski. Do kolekcji trafił w pełni ukompletowany pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Trzeba przyznać, że II wojna światowa uzmysłowiła wojskowym konieczność posiadania w arsenałach czołgów ciężkich. Po zakończeniu działań wojennych większość państw z jednej i drugiej strony żelaznej kurtyny poszła w tym kierunku. Jednak kolejne konflikty zbrojne wykazały, że bardziej optymalnym czołgiem na polu walki okazał się czołg średni. Czołgi tej klasy nazwano później podstawowymi. Przechodziły one różnego rodzaju transformacje związane z wprowadzaniem lepszych dział, przyrządów celowniczych, pancerzy, silników itp. Aktualnie potencjalni przeciwnicy mają na wyposażeniu czołgi podstawowe III generacji.
Franciszek Idkowiak doktor nauk humanistycznych w zakresie historii, pracownik Muzeum Broni Pancernej oddział Muzeum Wojska Polskiego, emerytowany podpułkownik Wojska Polskiego, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych im. Stefana Czarnieckiego i Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizuje się w problematyce wojskowości okresu międzywojennego i II wojny światowej. Autor biografii generała Franciszka Skibińskiego, opracowania „Broń pancerna w garnizonie poznańskim 1919–1939”, współautor I i II wydania „Poznańscy saperzy 1919–1939” oraz autor kilkudziesięciu artykułów związanych z historią jednostek i instytucji wojskowych na terenie Dowództwa Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu.
autor zdjęć: Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu

komentarze