W Szczecinku spotkało się 200 dawców, biorców i wolontariuszy Fundacji Przeciwko Leukemii. Wśród nich znalazło się dwóch żołnierzy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, którzy oddali szpik kostny.
Był to już VII Zjazd, na którym spotkali się ci, którzy ratują życie, ci, którym je uratowano, a także grono wolontariuszy działających na rzecz fundacji, dzięki której z roku na rok rośnie liczba osób zarejestrowanych, które chcą oddać cząstkę siebie, aby uratować życie drugiemu człowiekowi.
Wśród bohaterów zjazdu znaleźli się st. szer. Sławomir Mączko oraz szer. Tobiasz Bujnowski z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, stali dawcy szpiku kostnego. W czasie zjazdu żołnierze zostali uhonorowani zegarkami. Było to życzenia Agaty Mróz-Olszewskiej, która przegrała walkę z chorobą, ale fundacja jej imienia prężnie działa, aby ratować innych chorych.
Szeregowy Bujnowski, kiedy dowiedział się, że może zostać dawcą, nie zastanawiał się długo, jaką ma podjąć decyzję. –Informacje na temat tego, jak wszystko będzie wyglądało uzyskałem z Fundacji Przeciwko Leukemii, trochę poczytałem na forach internetowych, w których inni dawcy opowiadali o swoich przeżyciach – wspomina żołnierz, który zachęca innych do oddawania szpiku kostnego.
Aby zostać dawcą wystarczy oddać jedynie 10 ml krwi. Z pobranej próbki wykonywane są badania antygenów zgodności tkankowej. Dawca musi mieć takie same antygeny, jak biorca. Taka zgodność występuje raz na 25 tys. osób.
Żołnierze przekonują, że nie ma się czego obawiać. Zabieg jest bezbolesny, a po jego zakończeniu wraca się do normalnego życia.–Po zabiegu, który trwał około 5 godzin, wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Czułem się normalnie. W trakcie samego pobrania najmniej przyjemne było to, że nie mogłem się ruszyć. Na przykład nie mogłem się podrapać po nosie. Poza tym nic mnie nie bolało. Także nie ma się czego bać – tak wspominał swój zabieg st. szer. Sławomir Mączko.
Żołnierze „cyfrowej bryg@dy” mają nadzieję, że kiedyś poznają swoich biorców. – Na to jest jeszcze zbyt wcześnie. Zabiegi odbyły się stosunkowo niedawno, a żeby dawca i biorca mogli się poznać, muszą minąć przynajmniej 2 lata, a także obie strony muszą się zgodzić na spotkanie. Chłopcy muszą jeszcze trochę poczekać – opowiadał kpt. rez. Jacek Baczyński, który jest organizatorem akcji honorowego dawstwa szpiku. To dzięki jego zabiegom coraz większa ilość żołnierzy decyduje się oddać próbkę krwi i stać się potencjalnym dawcą.
– Najważniejsza informacja jest taka, że mamy 2 zrealizowanych dawców, czyli takich, którzy już oddali szpik oraz dwóch, którzy się przygotowują do zabiegu. Jeden z nich służy w 17 WBZ, a drugi jest jej byłym żołnierzem. Mam nadzieję, że podobnie jak Tobiasz i Sławek, zostaną dawcami – opowiadał Jacek Baczyński.
W Polsce co roku notuje się 10 tys. zachorowań na choroby krwi, zwane „białaczkami”. Jedną ze skutecznych metod walczenia z choroby jest przeszczep szpiku.
Źródło: por. Martyna Fedro-Samojedny
autor zdjęć: archiwum prywatne Jacka Baczyńskiego
komentarze