Jest nieduża, lekka i odporna na uszkodzenia. Pszczołę, najnowszy bezzałogowy statek powietrzny zbudowany przez inżynierów z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, żołnierz może bez problemu nieść w zwykłym plecaku i użyć, kiedy będzie taka potrzeba.
Mała, gdyż wyposażona w skrzydła o rozpiętości zaledwie 50 centymetrów. Lekka, ponieważ waży zaledwie 800 gramów. Odporna, bo wykonana z elementów kompozytowych. Pszczoła, najnowsze dzieło Instytutu, to przedstawiciel najdynamiczniej rozwijającej się w tej chwili grupy dronów – maszyn klasy miniUAV, służących głównie do zwiadu terenowego.
Maszyna powstała w ramach zleconej przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju pracy badawczo-rozwojowej. Inżynierowie z ITWL pracowali nad nią aż trzy lata. Największym wyzwaniem było spełnienie wymagań odnośnie do niewielkich rozmiarów bezzałogowca oraz jego niedużej wagi.
– Małe gabaryty zewnętrzne spowodowały, że trzeba było zastosować specjalnie zaprojektowane elementy elektroniczne, takie jak nadajniki, odbiorniki, sensory, elementy napędowe oraz sterujące – wyjaśnia Michał Wąsiewicz, rzecznik prasowy Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. Nie ukrywa, że największym wyzwaniem, poza opracowaniem zminiaturyzowanej elektroniki i optoelektroniki, było zbudowanie odpowiednio mocnego płatowca. – Dla tak małych obiektów bardzo trudno jest wykonać elementy kompozytowe o małej wadze, a jednocześnie odpowiedniej wytrzymałości, sztywności i odporności eksploatacyjnej – wyjaśnia Wąsiewicz.
Naukowcom z ITWL udało się stanąć na wysokości zadania i kilka tygodni temu zaprezentowali gotowego miniUAV. Dzięki niewielkim gabarytom i niedużej wadze żołnierz może Pszczołę bez trudu nosić w zwykłym, wojskowym plecaku. Maszyna może spędzić w powietrzu około 20 minut, na wysokości maksymalnie 300 metrów. Niestety, nie może się w tym czasie oddalać od operatora na odległość większą niż 5 kilometrów.
Choć przeciwnikowi, z racji samych wymiarów, będzie trudno Pszczołę dostrzec i zniszczyć, to w przetrwaniu na pewno pomoże jej prędkość. Gdy potrzeba, może się ona bowiem rozpędzić nawet do stu kilometrów na godzinę.
Co ważne, przez cały ten czas żołnierz operator będzie w trybie „rzeczywistym” obserwował na specjalnym monitorze obraz z kamery.
autor zdjęć: ITWL
komentarze