Ocena projektu nowelizacji ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych nie jest prosta. Wojskowi mają wobec niej różne oczekiwania. Czego innego spodziewają się przełożeni, czego innego podwładni. Takich „linii” podziału – w wypadku ustawy o służbie wojskowej – jest bardzo wiele – mówi płk Marian Babuśka, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych.
Z mojego wieloletniego doświadczenia zawodowego wynika, że potrzeba nam nie tylko poprawy samych warunków służby. Zmianie powinna ulec także mentalność, bo wciąż pokutują stereotypy w odniesieniu do żołnierza służby zasadniczej. Przykładem takiego myślenia jest chociażby propozycja wprowadzenia do ustawy corocznego opiniowania. Większość wojskowych traktuje to jako mechanizm umożliwiający pozbywanie się żołnierza.
Patrząc na samą nowelizację pod kątem jej wpływu na stabilizację zawodowej służby wojskowej, którą rozumiem jako związanie się z tą służbą na długie lata – do uzyskania pełnych uprawnień emerytalnych – można dostrzec rozwiązania, które takiej stabilizacji na pewno będą sprzyjały.
Należy do nich na przykład podzielenie stanowisk służbowych oficerów młodszych i szeregowych do dwóch stopni wojskowych, a podoficerów – do trzech. To pozwoli z czasem zrównać posiadany stopień wojskowy z odpowiednim stanowiskiem służbowym.
Dobrym rozwiązaniem są także zapisy dotyczące zniesienia kadencyjności w korpusie podoficerów zawodowych czy umożliwienie żołnierzom służby kontraktowej pełnienie służby w rezerwie kadrowej. To ostatnie uelastyczni przechodzenie na inne stanowiska, ale również umożliwi lepsze przygotowanie do objęcia stanowisk wymagających szczególnych kwalifikacji.
Nowelizacja daje też możliwość wyznaczania na niższe stanowisko służbowe żołnierzy – za ich zgodą – w razie likwidacji lub zmiany zajmowanego przez nich stanowiska. Dzięki temu można będzie pozostawić wartościowych i perspektywicznych żołnierzy. Armia często „traci” ich przy zmianach strukturalnych.
To pozytywne strony nowelizacji. Ale są też rozwiązania, które nie są akceptowane przez żołnierzy. Chodzi na przykład o wprowadzenie ogólnej zasady, iż wszelkie roszczenia ze stosunku zawodowej służby wojskowej będą ulegać przedawnieniu po trzech latach. Obecnie w ustawie pragmatycznej obowiązuje zasada, że w takim czasie przedawnieniu podlegają wyłącznie roszczenia o charakterze finansowym.
Nie jest też dobrym rozwiązaniem uzależnienie ogólnej oceny żołnierza od stopnia, jaki uzyskuje na egzaminie z WF. Sprawność fizyczna nie może decydować o przebiegu zawodowej służby wojskowej. To wręcz szkodliwe. O skuteczności armii z całą pewnością nie decyduje tylko sprawność fizyczna. To tylko jeden z elementów.
Trudno jest także zaakceptować propozycję zakładającą, że żołnierz, który rezygnuje z pracy w wojsku zaraz po otrzymaniu wyższego stanowiska, dostanie świadczenia wyliczone na podstawie pensji, jaką dostawał na poprzednim niższym stanowisku. Tak traktowani mają być wszyscy, którzy na wyższym stanowisku pracowali krócej niż 12 miesięcy. Zapewne celem tego zapisu było powstrzymanie fali odejść z wojska. Ale zaproponowane rozwiązanie to tylko i wyłącznie próba zatrzymania żołnierza „na siłę” i to jedynie na kilka miesięcy. Autorzy nowelizacji nie wzięli nawet pod uwagę takich sytuacji, jak choroba członka rodziny, np. współmałżonka, kiedy żołnierz musi odejść z pracy, by zaopiekować się bliskim.
Prace nad nowelizacją ustawy pragmatycznej wchodzą w decydującą fazę. Za kilka tygodni zajmie się nią Sejm. Więcej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Resort obrony zadba o stabilność służby
W ciągu kilku tygodni do Sejmu trafi rządowy projekt ustawy pragmatycznej – poinformował Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej. Ta „mała konstytucja” polityki kadrowej w armii ma ustabilizować służbę wojskową i zapewnić żołnierzom przejrzyste i elastyczne możliwości rozwoju. |
komentarze