Od nich zależy, jak szybko uszkodzony czołg lub bojowy wóz piechoty wróci do walczących żołnierzy. – Nawet jeden naprawiony na czas czołg może przechylić szalę zwycięstwa. Dlatego nie pójdę spać, dopóki go nie zreperuję – zapowiada mechanik ze 112 Batalionu Remontowego z Giżycka, przedzierając się przez śnieg do uszkodzonego pojazdu. W Bemowie Piskim trwa szkolenie poligonowe żołnierzy kompanii remontowej.
– Mróz? Jaki mróz? – śmieje się sierż. Krzysztof Repnik, powoli wycierając twarz niewielką szmatką. Po chwili odpoczynku poprawia grube rękawice, podciąga spodnie i wsiada za kierownicę wozu zabezpieczenia technicznego – WZT-2. Nie mija minuta, a ożywa ogromny silnik gąsienicowego potwora. – Ruszam! – krzyczy do stojącego w pobliżu dowódcy plutonu remontu pojazdów gąsienicowych chor. Krzysztofa Barszcza. Ten bez słowa kiwa głową. Doskonale wie, jak trudne zadanie czeka jego podwładnego. Holowanie niesprawnego, ważącego kilkanaście ton bojowego wozu piechoty do punktu zbiórki uszkodzonego sprzętu wiąże się z ogromnym ryzykiem.
– Niesprawny, holowany pojazd, jest jak drewniana kłoda –żartuje sierż. Repnik.
Ale udało się mu dojechać do warsztatu bez większych problemów. Po sporych opadach śniegu wcale nie było to takie łatwe. Tu rola sierż. Repnika się kończy. Do pracy przystępuje drużyna remontowa.
– Teraz my! – rzuca do swoich podwładnych sierż. Robert Borkowski. Specjaliści przystępują do pracy. Obserwując ich z boku trudno nie zażyczyć sobie, by tak samo szybko i sprawnie pracowali „w cywilu” mechanicy samochodowi. Kierownik warsztatu, sierżant Sylwester Kołodziej wyjaśnia, że drużyna ma określony czas, aby przywrócić sprawność uszkodzonego pojazdu. – Naprawiają go, punkt po punkcie, zgodnie z kartą weryfikacji sprzętu – komentuje i dodaje, że w tym wypadku żołnierze mają trudne zadanie, bo do wymiany w wozie jest cała skrzynia biegów.
Przez jakiś czas w warsztacie słychać tylko tajemny język „dwadzieścia dwa oczkowy”, „dwadzieścia cztery zwykły”. – No dobra, wóz gotowy – informuje po kilku godzinach jeden z mechaników.
W końcu „bewup” opuszcza warsztat o własnych siłach. Jego kierowca dodaje mocno gazu i pojazd w kłębach spalin odjeżdża na tor prób. Po kilku okrążeniach podąża na parking, skąd zabiorą go żołnierze z macierzystego pododdziału.
Jak wyjaśnia mjr Tomasz Sobiech, zastępca dowódcy 112 Batalionu Remontowego w Giżycku, choć sporą część z zajęć zaplanowanych dla drużyn remontowych na poligonie żołnierze mogliby odbyć na obiektach garnizonowych, praca w terenie urealnia szkolenie. Ponadto na poligonie można przygotować dla żołnierzy dodatkowe „atrakcje”. – Strzelania, rzut granatem bojowym, zajęcia z użyciem środków minersko-zaporowych oraz zajęcia nocne z wykorzystaniem noktowizji to tylko niektóre „przerywniki” – żartuje mjr Sobiech.
Żołnierze ze 112 batalionu pozostaną na poligonie do końca przyszłego tygodnia.
– Mróz? Jaki mróz? – pytał sierż. Krzysztof Repnik ze 112 Batalionu Remontowego z Giżycka. Zimowe zajęcia poligonowe to znakomita okazja do sprawdzenia żołnierskich umiejętności. Więcej relacji przeczytasz na portalu polska-zbrojna.pl.
Zakamuflowani w bieszczadzkiej głuszy | Zwiadowcy ruszyli na zimowy poligon | |
Spadochroniarze wypuścili Strzały | Laserowe potyczki pancerniaków |
autor zdjęć: mjr Tomasz Sobiech
komentarze