60 lat temu w piwnicach więzienia na warszawskim Mokotowie przed plutonem egzekucyjnym stanęli trzej dowódcy ówczesnych sił morskich. Kilka miesięcy wcześniej na podstawie sfingowanych dowodów zostali skazani za szpiegostwo i próbę obalenia ustroju. Marynarka Wojenna uczciła ich pamięć.
16 grudnia 1952 r. rozstrzelano kmdr. Stanisława Mieszkowskiego, dowódcę floty, kmdr. por. Zbigniewa Przybyszewskiego, szefa artylerii MW oraz kmdr. Jerzego Staniewicza, kierującego Wydziałem MW w Sztabie Generalnym. W Gdyni ich pamięci poświęcone były msza święta, sesja popularno-naukowa i spektakl, którego kanwą stały się ich dramatyczne losy. – Nigdy wcześniej obchody upamiętniające skazanych i straconych dowódców nie przybrały takich rozmiarów – podkreśla kmdr ppor. Piotr Adamczak, zastępca rzecznika Marynarki Wojennej.
Komandorzy byli ofiarami czystki w korpusie oficerów Wojska Polskiego, którą ówczesne władze przeprowadziły w latach 50. Chodziło o pozbycie się z armii żołnierzy służących w przedwojennym wojsku. 1 maja 1950 r. marszałek Konstanty Rokossowski podpisał rozkaz numer 26. zatwierdzający czystkę wśród oficerów wyższego stopnia. Wkrótce do aresztu trafili czterej generałowie – Stanisław Tatar, Stefan Mossor, Franciszek Herman i Jerzy Kirchmayer. Zostali oskarżeni o szpiegostwo i skazani na dożywotnie więzienie. Pokłosiem śledztwa przeciwko generałom były tzw. procesy odpryskowe. Miały one udowodnić, że w polskim wojsku działała zorganizowana siatka agentów dążących do obalenia komunistycznego ustroju.
W latach 1950–1951 funkcjonariusze Głównego Zarządu Informacji, czyli wojskowego kontrwywiadu, aresztowali siedmiu wysokich rangą oficerów Marynarki Wojennej. Byli wśród nich kmdr Mieszkowski, kmdr por. Przybyszewski oraz kmdr Staniewicz. Podczas kampanii wrześniowej brali oni udział w obronie Helu, potem zostali uwięzieni w niemieckim oflagu. Po wojnie wrócili do Polski i szybko awansowali. Jednak wojskowy kontrwywiad użył przeciwko nim sfałszowanych dowodów. Według nich byli w Marynarce organizatorami antykomunistycznych grup bojowych, a ponadto przekazywali obcym wywiadom tajne informacje.
Podczas trwającego dwa lata śledztwa oficerowie byli torturowani. W lipcu 1952 r. zapadły wyroki śmierci. Komandorzy stanęli przed plutonem egzekucyjnym. Zostali rozstrzelani w piwnicach więzienia na warszawskim Mokotowie. Rodzinom nie wydano ciał. Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają. Symboliczne miejsce pochówku znajduje się w kwaterze ,,Ł” (tzw. Łączka) na Cmentarzu Wojskowym, który jest częścią Powązek.
W 1956 r., w czasie tak zwanej odwilży, Naczelny Sąd Wojskowy wznowił proces komandorów, a skazanych ostatecznie uniewinnił i zrehabilitował. Rok później żołnierze odpowiedzialni za sfałszowanie dowodów i wydanie wyroku skazującego zostali zdegradowani i usunięci z armii.
– Marynarka pamięta o komandorach. W Gdyni mają swoją tablicę. Teraz postanowiliśmy ich uczcić w wyjątkowy sposób – podsumowuje kmdr ppor. Adamczak.
autor zdjęć: mł. chor. Piotr Leonia
komentarze