12 maja 1944 roku o godz. 1.00 oddziały 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 3 Dywizji Strzelców Karpackich rozpoczęły atak pod Monte Cassino. O tym, że Kresowa miała opanować wzgórze Widmo i ruszyć na San Angelo, a karpatczycy uderzyć na wzgórza 593, 569 i Mass Albaneta zadecydowało losowanie. Niestety, na zwycięstwo trzeba było poczekać jeszcze kilka dni.
Czołg M4 Sherman ppor. Szabłowskiego z 4 Pułku Pancernego "Skorpion" na wzgórzu "Żbik".
W nocy z 9 na 10 lipca 1943 roku na plażach Sycylii wylądowali żołnierze wojsk alianckich. Amerykanie, Brytyjczycy, Kanadyjczycy i Australijczycy zaskoczyli Niemców i Włochów. Przedzieranie się aliantów przez górzyste tereny Italii nie było jednak łatwe. Dopiero 9 września wojska desantowały się pod Salerno na południowym krańcu „włoskiego buta”. Niestety, sprzymierzonym dotarcie do stolicy Włoch pochłonęło sporo czasu. „Pokonanie 972 kilometrów, które dzielą Syrakuzy od Rzymu, zajęło 332 dni” – wyliczył Norman Davies w książce „Powstanie ʼ44”. Najwięcej czasu – prawie pięć miesięcy – wojska alianckie musiały poświęcić w 1944 roku na pokonanie ostatniej przeszkody, jaką było silnie ufortyfikowane miasto Cassino i wzgórze Monte Cassino. Niemcy – po skróceniu swych linii obrony – masyw, na którym zbudowano słynne benedyktyńskie opactwo, oraz starannie przygotowane pozycje obronne nazwali Linią Gustawa.
Szlakiem Belizariusza
Alianccy dowódcy zaplanowali zdobyć Rzym od południa. Nie wyciągnęli wniosków z historii, tak jakby nie brali pod uwagę, że ukształtowanie terenu sprzyja skutecznej obronie. Na południe od Rzymu rwące rzeki przecinają wysokie góry. Do stolicy Włoch z południa prowadziła jedyna droga z Neapolu zwana Via Casilina. Wiodła doliną rzeki Liri. Od 536 roku, gdy Rzym zdobył Belizariusz – wódz armii bizantyjskiej, który prowadził zwycięskie kampanie wojenne w czasach panowania Justyniana I Wielkiego – nikomu innemu nie udało się tego dokonać, nacierając od południa.
Monte Cassino, jak podkreślił Davies, oparło się trzem desperackim atakom i poddało się dopiero czwartemu. Trzy pierwsze tak w skrócie opisał: „W pierwszej bitwie (11 stycznia–7 lutego) Francuzi i Amerykanie stoczyli daremną walkę z pełnym determinacji wrogiem i straszliwą pogodą. W bitwie drugiej (15–18 lutego), podczas której odbyło się bezsensowne bombardowanie klasztoru Benedyktynów, nieudany atak poprowadzili Nowozelandczycy. W trzeciej bitwie (15–25 marca) nieudaną próbę podjęła dywizja hinduska”. W pierwszej operacji pod kryptonimem „Shingle”, drugiej „Avenger” i trzeciej „Dickens” zginęło ponad 8200 alianckich żołnierzy, 31 500 odniosło rany i 12 200 zaginęło.
Narodowa wyprawa krzyżowa
Po trzech pierwszych nieudanych natarciach na Monte Cassino 24 marca dowódca brytyjskiej 8 Armii gen. Oliver Leese zaproponował dowódcy 2 Korpusu Polskiego gen. dyw. Władysławowi Andersowi zdobycie słynnego wzgórza przez polskich żołnierzy. Brytyjski dowódca, który otrzymał zadanie przełamania Linii Gustawa oraz Linii Hitlera, dał polskiemu generałowi dziesięć minut do namysłu. Anders, po krótkiej naradzie z płk. Kazimierzem Wiśniowskim, szefem sztabu 2 Korpusu Polskiego, przyjął propozycję. O tym, co nim kierowało napisał w swoich wspomnieniach: „Była to dla mnie chwila doniosła. Rozumiałem całą trudność przyszłego zadania Korpusu. Zaciekłość walk w mieście Cassino i na wzgórzu klasztornym były już wówczas dobrze znane. Mimo że klasztor Monte Cassino był bombardowany, mimo że oddziały i czołgi sojusznicze dochodziły przejściowo na sąsiednie wzgórza, mimo że z miasta Cassino zostały tylko gruzy, Niemcy utrzymali ten punkt oporu i nadal zamykali drogę do Rzymu. […] Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania ze względu na rozgłos, jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie, mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej. Byłoby najlepszą odpowiedzią na propagandę sowiecką, która twierdziła, że Polacy nie chcą się bić z Niemcami. Podtrzymywałoby na duchu opór walczącego Kraju. Przyniosłoby dużą chwałę orężowi polskiemu”.
Żołnierze 2 Korpusu Polskiego na odprawie przed akcją bojową. Widoczni m.in.: ppor. Władysław Matulewicz (3. z prawej), strz. Stanisław Skopiec (2. z prawej). Wyposażeni są w hełmy Mk.2 i pistolety maszynowe Thompson M1.
O wysłaniu żołnierzy 2 Korpusu Polskiego gen. Andersa do Italii wiadomo było już jesienią 1943 roku. Dlatego przygotowywano ich do walk w terenie górskim i wysokogórskim. Pododdziały we wrześniu i październiku brały udział w manewrach w Palestynie, a w listopadzie szkoliły się w górach w Libanie. Po przetransportowaniu na przełomie października i listopada wojsk 2 Korpusu Polskiego do Egiptu żołnierze również tam odbywali zajęcia w górskim terenie. Na przełomie 1943 i 1944 roku pierwsze oddziały 2 Korpusu Polskiego dotarły do Włoch. W skład Korpusu wchodziła 3 Dywizja Strzelców Karpackich (w sile około 13 200 żołnierzy) dowodzona przez gen. bryg. Bronisława Ducha, 5 Kresowa Dywizja Piechoty (12 900) gen. bryg. Nikodema Sulika, 2 Brygada Pancerna (3 400) gen. bryg. Bronisława Rakowskiego, 2 Grupa Artylerii płk. Ludwika Ząbkowskiego, trzy pułki rozpoznawcze oraz oddziały łączności, saperów i kwatermistrzowskie (razem około 15 000).
Żołnierze Andersa wywarli duże wrażenie na Haroldzie Macmillanie, pełnomocniku rządu brytyjskiego przy alianckim naczelnym dowództwie. Po wizytacji 2 Korpusu Polskiego napisał: „Z wizyty tej utkwiły mi w pamięci dwie rzeczy: pierwsze to nadzwyczajna dyscyplina, sprawność wojskowa oraz doskonały wygląd zewnętrzny żołnierzy polskich, a przede wszystkim postawa żołnierska, jaką się odznaczali. […] Drugie wrażenie było bardziej subtelne i trudniejsze do określenia. Było to nadzwyczajne poczucie romantyzmu patriotycznego, nie tyle beztroskiej brawury, ile rycerskiego zawadiactwa, posuniętego aż do szlachetnego ryzyka. Oddziały polskie były czymś więcej niż tylko jednostkami wojskowymi: stanowiły coś w rodzaju narodowej wyprawy krzyżowej”.
Plan marszałka
Marszałek polny Harold Alexander, głównodowodzący wojsk alianckich we Włoszech, który bezpośrednio dowodził 15 Grupą Armii, po trzech nieudanych natarciach na Monte Cassino nie dał się zmusić do szybkiego przygotowania kolejnego ataku. Jak podkreślił brytyjski historyk Matthew Parker w książce „Monte Cassino”, Alexander „zażądał natomiast odpowiednich środków do przełamania Linii Gustawa”. Parker stwierdził, że marszałek „zmierzał po prostu do całkowitego unicestwienia sił niemieckich w południowych i środkowych Włoszech”. Brytyjski historyk dodał także: „To właśnie stanowiło priorytet, nie zaś mające głównie wymiar symboliczny zajęcie Rzymu. Przekonał innych, że w tym celu potrzebuje: czasu na przeszkolenie i odpoczynek dywizji wyczerpanych po zimowych walkach; dobrej pogody, żeby można było wykorzystać ogromną przewagę aliantów w czołgach i samolotach; i mnóstwo dodatkowych żołnierzy, żeby osiągnąć przewagę liczebną w stosunku co najmniej trzy do jednego”.
Saperzy 5 Kresowej Dywizji Piechoty w schronie przy Drodze Polskich Saperów wyposażeni w hełmy Mk.2.
Marszałkowi udało się pozyskać dodatkowe siły i co ważne przemieścić je tak, aby nie dostrzegli tego Niemcy. Matthew Parker opisał, jak alianci próbowali zmylić wrogie wojska: „Rozpoczęto kampanię dezinformacyjną, która miała przekonać Kesselringa, że następnym krokiem będzie desant w Civitavecchii na północ od Rzymu. Przeprowadzano na szeroką skalę loty rozpoznawcze nad tym obszarem, a żołnierze kanadyjscy i amerykańscy ostentacyjnie ćwiczyli w pobliżu Neapolu desant morski”.
Początek czwartej bitwy
Podstęp marszałka, jak ocenił Parker, udał się. 11 maja, gdy rozpoczęła się czwarta bitwa o Monte Cassino, Niemcy mieli dwie silne dywizje na północ od Rzymu. Byli też zaskoczeni, że naprzeciwko nich jest siedem dywizji więcej niż się spodziewali. Operacji nadano kryptonim „Honker” – czyli krzyk dzikich gęsi. Czwartą bitwę rozpoczął o godzinie 23.00 ostrzał artyleryjski niemieckich pozycji z 1060 dział. Przez ponad godzinę tysiące pocisków raziło niemieckie baterie za linią frontu, a potem cele nacierającej piechoty z dwu dywizji amerykańskich. Kilkadziesiąt minut po Amerykanach do ataku ruszyły cztery dywizje francuskie z Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego, a około pół godziny po północy na rzece Rapido rozpoczęli przeprawę na łodziach desantowych żołnierze 8 Dywizji Indyjskiej i brytyjskiej 4 Dywizji.
12 maja o 1.00 w nocy równocześnie szturm na wysoko położony teren wokół ruin klasztoru rozpoczęły dwie dywizje 2 Korpusu Polskiego. Ich dowódcy przed bitwą ciągnęli węzełki z ręki gen. Andersa. Losowali kierunek natarcia dla swoich żołnierzy. Podwładni gen. bryg. Bronisława Ducha uderzyli na wzgórza 593, 569 i Mass Albaneta. Po ich opanowaniu 3 Dywizja Strzelców Karpackich miała zająć klasztor. Natomiast 5 Kresowa Dywizja Piechoty gen. Nikodema Sulika ruszyła w kierunku wzgórza Widmo. Plan zakładał, że następnie rozwinie natarcie na San Angelo, a potem zajmie wzgórze 575. Obie dywizje miały wsparcie czołgów z 4 Pułku Pancernego „Skorpion” i pułków ułańskich z 2 Warszawskiej Brygady Pancernej. Niestety, ostrzał artyleryjski w niewielkim stopniu zniszczył niemieckie stanowiska. Przekonała się o tym piechota z polskich dywizji.
Oddziałom z 1 Brygady 3 Dywizji Strzelców Karpackich udało się zdobyć wzgórze 593. Strzelcy ruszyli następnie w kierunku wzgórza 569. Niemcy jednak ostrzeliwali Polaków z kilku kierunków z broni maszynowej i moździerzy oraz przeprowadzali kontrataki, aby uzyskać stracony teren. Karpatczycy kosztem olbrzymich strat utrzymali pozycję na wzgórzu 593 do południa, a gdy kończyła im się amunicja otrzymali rozkaz wycofania się. Natomiast oddziały z 2 Brygady 3 DSK, które ruszyły w kierunku płaskowyżu Albaneta, również musiały się wycofać. Z kolei pododdziały 5 Kresowej Dywizji Piechoty zdobyły wzgórze Widmo i ruszyły w kierunku wzgórza 575 i San Angelo. Niestety, nie udało im się daleko dotrzeć, gdyż powstrzymał ich niemiecki ogień artyleryjski i pola minowe. Kresowiacy, podobnie jak karpatczycy, ponieśli olbrzymie straty. 12 maja o godz. 14.00 otrzymali od gen. Andersa rozkaz powrotu na pozycje wyjściowe.
Żołnierze 2 Korpusu Polskiego na pobojowisku na Monte Cassino
Dowódca 2 Korpusu Polskiego, podsumowując pierwsze natarcie, zwrócił uwagę na to, że jego żołnierze natknęli się na siły nieprzyjaciela znacznie przewyższające przewidywania Polaków. „Tej nocy bowiem właśnie Niemcy sprowadzili świeże posiłki, wskutek czego znaleźliśmy przed sobą jednocześnie te oddziały, które miały być zluzowane, i te, które dopiero co przybyły. Walki te były bardzo ciężkie, lecz temu właśnie przypadkowemu nagromadzeniu sił niemieckich zawdzięczać należy fakt, że Niemcy nie zdołali równocześnie rzucić dość wojska na lewe skrzydło, przeciwko Anglikom, którzy bohatersko zmagali się w tym czasie o przyczółek nad rzeką Rapido” – napisał gen. Anders.
Dla 2 Korpusu Polskiego operacja „Honker” jednak nie zakończyła się po pierwszym natarciu. Żołnierze Andersa jeszcze musieli poczekać kilka dni, aby móc w samo południe wysłuchać hejnału mariackiego, który na ruinach klasztoru Monte Cassino odegrał plut. Emil Czech.
Bibliografia:
Wojciech Krajewski, „Żołnierze generała Andersa”, Wydawnictwo Jagiellonia, Kraków 2007
Władysław Anders, „Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946”, Narodowe Centrum Kultury 2018
Matthew Parker, „Monte Cassino. Bitwa narodów II wojny światowej”, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2024
Norman Davies, „Powstanie ‘44”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004
* * * * * * * *
W rocznicę rozpoczęcia decydującego starcia o Monte Cassino, hołd żołnierzom 2 Korpusu Polskiego oddał wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Minister obrony narodowej i gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, złożyli kwiaty przed Pomnikiem Bitwy o Monte Cassino w Warszawie. – Nie ma świadomości i przyszłości narodu bez tradycji i tożsamości, bez tego z czego wyrastamy. To jesteśmy my, Polacy, i szczególnie dzisiaj, w obliczu różnych zagrożeń, trzeba pokazać nasze dokonania w przeszłości jako lojalnego sojusznika i jako odważnych ludzi – mówił szef MON-u.
Film: Dominika Celińska, Magdalena Miernicka / ZbrojnaTV
W przyszłym tygodniu odbędą się obchody 80. rocznicy triumfu żołnierzy gen. Władysława Andersa. Jedną z form upamiętnienia wielkiego zwycięstwa będzie trzecia edycja Trekkingu Szlakiem Historycznym Bitwy o Monte Cassino. Na wędrówkę zaprasza Klub Biegacza Sporting Międzyzdroje oraz Wojskowy Instytut Wydawniczy. Zapraszamy do wspólnego przeżywania 80. rocznicy wiktorii polskiego oręża.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze