Uczą się po 10 godzin dziennie, od poniedziałku do soboty. Ale nikt nie narzeka na nadmiar zajęć, bo im więcej wiedzy opanują teraz, tym skuteczniej będą walczyć na froncie z rosyjskim agresorem. W Polsce ponad 100 ukraińskich żołnierzy szkoli się na kursie saperskim. Camp Sapper został zorganizowany w ramach misji wsparcia wojskowego Unii Europejskiej na rzecz Ukrainy.
Jeden z ośrodków szkolenia poligonowego na zachodnich terenach Polski latem zamienił się w międzynarodowy ośrodek szkoleniowy o nazwie Camp Sapper. W obozowisku cały czas rotacyjnie przebywa ponad 100 ukraińskich saperów. W namiotach, gdzie urządzono sale wykładowe, odbywają się zajęcia teoretyczne, a w punktach nauczania w terenie żołnierze przez 10 godzin dziennie uczą się obchodzenia z materiałami wybuchowymi. – Uczymy głównie defensywnych działań saperskich – mówi kpt. Tomasz Kutrowski, zastępca dowódcy zgrupowania, który odpowiada za merytoryczną stronę szkolenia. Kapitan Kutrowski nie tylko jest doświadczonym żołnierzem, lecz także doskonale zna wojskowych z Ukrainy. W 2019 roku razem ze specjalistami z dziedziny minerstwa z różnych państw przebywał kilka miesięcy w Ukrainie i szkolił tamtejszych żołnierzy. Brał udział w pracach grupy specjalistów NATO, którzy przygotowywali dla ukraińskich wojsk inżynieryjnych nowe programy nauczania. W ubiegłym roku właśnie na podstawie tych dokumentów powstał program szkolenia ukraińskich saperów w Polsce.
Żołnierze, którzy do Camp Sapper przybywają z Ukrainy często prosto z frontu, są podzieleni na trzy plutony. Pierwszym dowodzą instruktorzy z Polski i kilku doświadczonych saperów z Łotwy. Drugim i trzecim plutonem organizacyjnie i szkoleniowo zajmują się instruktorzy z Kanady wspólnie z żołnierzami z Wielkiej Brytanii. Co kilka dni następuje zmiana i saperskie plutony Ukraińców przechodzą pod opiekę instruktorów innych narodowości. Rotacyjnie do szkolenia włączają się specjaliści z Korei Południowej, którzy uczą ukraińskich saperów posługiwania się wykrywaczami.
Film: Bogusław Politowski / ZbrojnaTV
– Kurs jest bardzo dobrze przygotowany. Instruktorzy z Polski i innych państw potrafią przekazywać nam swoją wiedzę i doświadczenie – ocenia szer. Dmytro Korobka, który ma za sobą już 11 miesięcy walki na froncie. Dima był na kursie saperskim w Polsce pod koniec ubiegłego roku. Później wrócił na front w okolicach Ługańska. W styczniu ponownie przyjechał do ośrodka szkoleniowego, tym razem jednak w roli instruktora. Pomaga specjalistom z państw NATO przygotowywać ukraińskich żołnierzy do działań saperskich. Dima chwali nie tylko profesjonalizm instruktorów. – Mamy bardzo dobre warunki socjalno-bytowe i smaczne jedzenie. No może z jednym wyjątkiem. Bardzo nie lubię, gdy w stołówce jest serwowana kaszanka – przyznaje z uśmiechem.
Szkolenie saperów z Ukrainy trwa miesiąc, a nauka odbywa się sześć dni w tygodniu po 10 godzin dziennie.
Saperskie abecadło
Program szkolenia jest podzielony na dwa zasadnicze działy. Pierwszym jest minerstwo, a drugim zapory inżynieryjne. Na zajęciach z minerstwa szkolenie skupia się na nauce niszczenia różnego rodzaju konstrukcji, m.in. metalowych czy betonowych. Takie umiejętności ukraińskim saperom przydają się bardzo, gdy na przykład muszą wysadzić most, aby spowolnić natarcie przeciwnika. Nie jest to takie łatwe, zwłaszcza dla żołnierzy bez doświadczenia saperskiego. Aby wysadzić np. betonową podporę mostu, saper musi według specjalnych przeliczników precyzyjnie obliczyć, ile i jakiego materiału wybuchowego powinien użyć, a po wizji lokalnej musi podjąć decyzję, w którym miejscu podłożyć ładunek. Dla potencjalnych saperów jest to nauka specjalistycznego abecadła. Kurs prowadzony w Camp Sapper celowo ma charakter saperskiego szkolenia podstawowego. Uczestniczą w nim żołnierze, którzy w czasie walk mieli już do czynienia z ładunkami wybuchowymi, ale większość kursantów swoją saperską edukację rozpoczyna od zera.
Uczestnicy uczą się także przygotowywania wybuchowych sieci elektrycznych lub ogniowych. Ukraińcy dowiadują się, jak wysadzać różnego rodzaju ładunki. Te umiejętności są niezbędne w czasie oczyszczania wyzwolonych terenów, aby cywile mogli się tam czuć bezpiecznie. W programie są również zajęcia o zaporach inżynieryjnych, podczas których poznają sposoby ustawiania różnego rodzaju pól minowych. Saperzy z Ukrainy uczą się także, jak robić przejścia w polach minowych ustawionych przez przeciwnika.
Zajęcia dotyczące danej tematyki odbywają na kilka sposobów. Pierwszy polega na tym, że saperzy wykonują prace w strefach bezpiecznych, bez kontaktu z przeciwnikiem, natomiast następne zajęcia są prowadzone na bojowo, czyli tak jakby odbywały się na linii frontu, gdzie działa się pod presją czasu, a przeciwnik w każdej chwili może otworzyć ogień.
Podczas szkolenia używa się ładunków ćwiczebnych, ale także ładunków z prawdziwego materiału wybuchowego, przy których trzeba zachować wszelkie zasady bezpieczeństwa. Używana jest również amunicja bojowa różnych typów. – Uczymy naszych ukraińskich kolegów wykonywania wszelkich czynności nie tylko w dzień, lecz także w nocy – dodaje kpt. Kutrowski. To dlatego, że na linii frontu działania trwają całą dobę i saperzy często wykonują swoje zadania pod osłoną ciemności.
Trzeba podkreślić, że ukraińscy żołnierze nie dowiedzą się, jak się ustawia zapory z min przeciwpiechotnych. Takich działań zakazuje konwencja międzynarodowa, której Polska jest sygnatariuszem. Instruktorzy szkolą jednak Ukraińców w rozminowywaniu tego rodzaju pól minowych. Rosjanie nie przestrzegają bowiem zasad konwencji i ustawiają dużo takich min.
Ładunki specjalne i ajdiki
Oddzielnymi tematami szkolenia są zajęcia związane z budową i neutralizacją niekonwencjonalnych (specjalnych) ładunków wybuchowych oraz improwizowanych ładunków wybuchowych, tak zwanych ajdików, których Rosjanie coraz więcej zostawiają na terenach okupowanych. Ukraińcy uczą się budowy takich ładunków, aby je skutecznie i bezpiecznie niszczyć. Poznają różne warianty konstrukcji takich ładunków, bo wiedząc, co przeciwnik może zrobić, będą wiedzieli, jak zapobiec detonacji takiej pułapki. Podczas kursu Ukraińcy dowiadują się także, jak wykorzystywać niekonwencjonalne metody unieszkodliwiania ładunków.
Z doświadczeń wojny na Ukrainie wiadomo, że Rosjanie konstruują minowe pułapki dwojakiego rodzaju. Pierwszy rodzaj powstaje z wykorzystaniem konwencjonalnych środków rażenia. Do takich zalicza się na przykład odbezpieczony granat włożony w szklankę i ustawiony na klamce drzwi od strony wnętrza mieszkania. Może to być także mina przeciwpancerna, pod którą jest umieszczony granat. Niedoświadczony saper po wykręceniu zapalnika z miny przeciwpancernej unosi ją i w tym momencie detonuje granat umieszczony pod miną. Innym rodzajem są ajdiki, czyli pułapki skonstruowane samodzielnie od podstaw z wykorzystaniem materiału wybuchowego. Taką pułapką może być na przykład plastyczny ładunek wybuchowy zainstalowany w pralce, który po otwarciu pralki eksploduje.
W poszczególnych turnusach kursu saperskiego uczestniczyło wielu żołnierzy, którzy walczą na froncie od kilku miesięcy. – Ci ludzie mieli już do czynienia z różnymi rodzajami działań i ładunkami wybuchowymi, o których nie pisze się w instrukcjach i programach nauczania – mówi kpt. Kutrowski. Oficer przyznaje, że nasi instruktorzy chętnie korzystają z bojowych doświadczeń i wiedzy ukraińskich wojskowych. Dzięki tym informacjom program nauczania ciągle ewaluuje i wprowadzane są do niego nowe zagadnienia.
Kursanci mają także szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy medycznej.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze