Saperzy z elitarnych pododdziałów CBRN/EOD nie mogą popaść w rutynę, dlatego na zgrupowaniach nigdy nie ćwiczą dwa razy tego samego zadania. – Każda akcja neutralizacji miny pułapki jest inna. Nie zmienia się tylko jedno: każda jest śmiertelnie niebezpieczna – mówi por. Łukasz Domoradzki, szef szkolenia zgrupowania pododdziałów EOD, które odbyło się w 1 Pułku Saperów.
Pododdziały EOD (Explosive Ordnance Disposal) należą do elity wojsk inżynieryjnych. Ich zadaniem jest rozpoznanie i neutralizacja nie tylko typowych, konwencjonalnych niewybuchów UXO (unexploded ordnance), ale także wszelkiego rodzaju improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED), nazywanych potocznie „ajdikami”. Zgrupowania takich pododdziałów odbywają się raz w roku. Ich celem jest utrwalanie zdobytych umiejętności i ćwiczenie procedur obowiązujących podczas akcji bojowych, wsparcia inżynieryjnego oraz neutralizacji improwizowanych urządzeń wybuchowych w warunkach zbliżonych do rzeczywistych. Saperzy korzystają wówczas m.in. ze sprzętu minerskiego oraz środków pirotechnicznych, które znajdują się w wyposażeniu grup EOD. W tym roku gospodarzem zgrupowania minersko-zaporowego pododdziałów EOD Dowództwa Generalnego RSZ był 1 Brzeski Pułk Saperów. Zajęcia praktyczne odbywały się na terenie ośrodka szkolenia poligonowego tej jednostki w okolicach miejscowości Pępice. Szkolenie rozpoczęło się 30 maja i trwało do 10 czerwca. Wzięło w nim udział 60 żołnierzy z dziesięciu jednostek wojsk lądowych, marynarki wojennej, sił powietrznych oraz wojsk specjalnych.
W tegorocznej edycji uczestniczył zespół reprezentujący najwyższy stopień saperskiego wtajemniczenia. Mowa o zespole CBRN/EOD (Chemical, Biological, Radiological and Nuclear/Explosives Ordnance Disposal). To pododdział, w którego skład oprócz saperów z grupy EOD z brzeskiej jednostki wchodzą także specjaliści z 5 Pułku Chemicznego z Tarnowskich Gór. – Ponad 20-osobowy pododdział specjalizuje się w neutralizacji nie tylko tradycyjnych pułapek wypełnionych materiałem wybuchowym, lecz także takich, których zdetonowanie może spowodować skażenie biologiczne, chemiczne lub promieniotwórcze. Chodzi o tzw. brudne bomby – mówi sierż. Rafał Kaszuba, pełniący obowiązki dowódcy grupy EOD brzeskiej jednostki saperów.
Akcja dla saperskiego komandosa
W polskiej armii są tylko dwa pododdziały CBRN/EOD. Służących w nich żołnierzy nieformalnie określa się mianem „saperscy komandosi”. W jakich sytuacjach wkraczają do akcji? Jeden z epizodów ćwiczonych podczas zgrupowania zakładał, że do niebezpiecznej sytuacji dochodzi w motelu. Jeden z gości zwrócił na siebie uwagę podejrzanym zachowaniem. Gdy nie pojawiał się przez kilka dni, właściciel motelu wszedł do wynajętego przez mężczyznę pokoju. Tam znalazł pozostawione na stole pojemniki z chemikaliami, dużo kabli oraz przedmioty wyglądające na urządzenia wybuchowe. Powiadomiona policja dokonała wstępnej lustracji, ale na miejsce został wezwany wojskowy zespół CBRN/EOD. W promieniu kilkuset metrów należało ewakuować wszystkich ludzi…
Film: Bogusław Politowski/ Zbrojna TV
Co dzieje się dalej? W pierwszej kolejności żołnierze przesłuchują świadków, muszą też założyć bazę (ponad 100 m od miejsca zagrożenia). Do hotelowego pokoju najpierw rusza robot. Urządzenie RPP (robot patrolowo-przenośny), sterowane zdalnie przez operatora, podjeżdża do drzwi pomieszczenia. Kamera zainstalowana na wysięgniku lustruje wnętrze. Operator przybliża obraz tego, co znajduje się na stole. Wydaje się, że oprócz przygotowanych do użycia fiolek, słoików wypełnionych substancjami oraz zapalników w pomieszczeniu nie ma innych przedmiotów niebezpiecznych ani pułapek. Po wstępnym rozpoznaniu robot saperski może wjechać. Sprawnie pokonuje wysoki próg i zbliża się do stołu. Ponieważ urządzenie jest wyposażone w czujniki do wykrywania zagrożeń chemicznych dowództwo zespołu wie już, z czym ma do czynienia. Okazuje się, że istnieje duże ryzyko skażenia terenu. Opisy niektórych pojemników wskazują, że po zmieszaniu ich zawartości można stworzyć silny materiał wybuchowy. Niebezpieczne przedmioty muszą zostać natychmiast zabezpieczone.
Teraz na miejsce rusza dwóch żołnierzy w strojach ochronnych: saper i chemik. Pierwszy do pokoju wchodzi saper. Zabezpiecza zapalniki, izoluje końcówki ich przewodów, aby nie doszło do niekontrolowanej detonacji. Bardzo uważnie przesuwa większe, nieprzezroczyste pojemniki w jedno miejsce. Za nimi ustawia ekran, a przed nimi głowicę aparatu RTG. W ten sposób przygotowuje się do wykonania prześwietlenia RTG, które pozwoli ustalić, czy pojemniki nie są minowymi pułapkami.
Jednak po chwili saper rezygnuje z tych planów. To dlatego, że wśród małych fiolek zauważa jedną, która jest wypełniona substancją dającą niebieską poświatę. To może być chlorek cezu B7 – bardzo niebezpieczny i promieniotwórczy pierwiastek chemiczny. W 1987 roku skażenie taką substancją – pochodzącą z aparatu do radioterapii – stało się realnym niebezpieczeństwem dla tysięcy mieszkańców brazylijskiego miasta Goiania.
To, co w pierwszej chwili wydawało się tylko zagrożeniem chemicznym, okazało się dodatkowo zagrożeniem promieniotwórczym i stało się wyzwaniem dla kolejnych specjalistów w jeszcze bardziej zaawansowanych ubiorach ochronnych. Wszystkie fiolki i ampułki muszą zostać odpowiednio zapakowane do specjalnych pojemników i czym prędzej wywiezione z zamieszkałego rejonu, a następnie zneutralizowane. Do specjalnych pojemników – już po zasadniczej części akcji – chemicy muszą zebrać także napromieniowany sprzęt i wyposażenie. Do obowiązków żołnierzy należy również przeprowadzenie dekontaminacji pokoju, w którym były niebezpieczne substancje oraz sporego terenu w jego pobliżu.
Przygotować się do odparcia ataku
We wszystkich etapach szkolenia bardzo dużą rolę odgrywali tzw. rozjemcy. Osoby te układały scenariusze zadań, które mają wykonywać zespoły EOD oraz zespół CBRN/EOD. – Żołnierze rozpoczynający zajęcia w danym dniu nigdy nie wiedzieli, z jakim zadaniem przyjdzie im się zmierzyć – wyjaśnia ppłk Wojciech Oleksy, dowódca zgrupowania, a na co dzień dowódca batalionu wsparcia inżynieryjnego 1 Pułku Saperów. Oficer dodaje, że epizody uwzględniane w scenariuszu ćwiczeń były bardzo zbliżone do zadań, z jakimi saperzy spotykali się lub mogą spotkać w realnych działaniach.
– Każdy dzień zgrupowania rozpoczynał się od wprowadzenia każdego pododdziału w jego sytuację taktyczną i postawienia zadań – mówi por. Łukasz Domoradzki, szef szkolenia zgrupowania. Na koniec ćwiczeń żołnierze omawiali sposób realizacji zadań. Porucznik zaznacza, że była to ważna część szkolenia, podczas której wskazywano popełnione błędy, rozmawiano o tym, czy zdanie lub jego część można było wykonać inaczej, szybciej lub bezpieczniej. Epizody ćwiczone przez zespoły EOD nigdy nie są takie same, bo saperzy nie mogą wpadać w rutynę. – Każda akcja neutralizacji miny pułapki jest inna. Nie zmienia się tylko jedno, mianowicie to, że każda jest śmiertelnie niebezpieczna – podsumowuje oficer.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze