Polska jest w gronie 50 państw wspierających Ukrainę. – Przekazaliśmy dotąd 30 donacji obejmujących m.in. amunicję i sprzęt wojskowy. Jako jedyni poprowadzimy szkolenia zespołowe, czyli dla dwóch ukraińskich batalionów jednocześnie – mówił Wojciech Skurkiewicz, wiceszef MON-u. Przedstawiciele rządu informowali posłów z Komisji Obrony Narodowej m.in. o skali pomocy dla Ukrainy.
Członkowie sejmowej Komisji Obrony Narodowej wysłuchali we wtorek informacji na temat pomocy dla sił zbrojnych Ukrainy, uchodźców z tego kraju oraz perspektyw zakończenia konfliktu. Z posłami spotkali się wiceministrowie: obrony – Wojciech Skurkiewicz oraz spraw zagranicznych – Piotr Wawrzyk. Gościem komisji był również Marek Menkiszak, kierownik Zespołu Rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.
– W wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę stoimy w obliczu najpoważniejszego kryzysu bezpieczeństwa w Europie od zakończenia II wojny światowej – ocenił Wojciech Skurkiewicz, wiceszef MON-u. Zastrzegł, że ze względu na jawne, transmitowane online posiedzenie komisji może przedstawić jedynie „ogólny zarys aktualnej sytuacji”. – Cel Rosji pozostaje niezmienny: zyskanie pełnej kontroli nad polityką wewnętrzną Ukrainy i wasalizacja tego kraju – mówił wiceminister. Podkreślił jednak, że siły zbrojne Ukrainy udowodniły na polu walki swoją skuteczność. – Sukcesy ukraińskich żołnierzy potwierdzają zdolność do wypchnięcia sił rosyjskich z zajmowanych terenów – przekonywał, ale przyznał, że „sytuacja na froncie nie pozwala na stwierdzenie, iż Rosja została zatrzymana czy osłabiona”. Co więcej, w najbliższym czasie Moskwa będzie miała możliwość wysłania do Ukrainy „lepiej przygotowanych żołnierzy”, niewykluczona jest też kolejna mobilizacja, a nad uzupełnieniem braków sprzętowych pełną parą pracują rosyjskie zakłady zbrojeniowe. – Jakość sprzętu może być niska, ale Rosja liczy na jego ilość – zaznaczył wiceszef resortu obrony. Przedstawiciel rządu zwrócił też uwagę, że na arenie międzynarodowej Rosja „nie jest w pełni izolowana”, a wśród państw, które ją wspierają militarnie i ideowo, są m.in.: Iran, Korea Północna czy Białoruś.
Tymczasem – jak argumentował Skurkiewicz – im szybciej Rosja „straci potencjał do atakowania”, tym szybciej zgodzi się na rozmowy dyplomatyczne w sprawie pokoju. – Choć ta wojna jest jeszcze w momencie pewnego uśpienia, to w każdej chwili musimy być przygotowani na jej rozszerzenie, zwiększenie zaangażowania ze strony Federacji Rosyjskiej. Dlatego podejmujemy działania dyplomatyczne na rzecz wsparcia Ukrainy – tłumaczył.
Pomoc sprzętowa i szkoleniowa
Polska ma na koncie 30 donacji w postaci sprzętu wojskowego, amunicji i dodatkowych elementów uzbrojenia. Przy czym, jak podkreślał Wojciech Skurkiewicz, rada ministrów podjęła decyzję o przekazaniu pierwszej transzy pomocy już 1 lutego 2022 roku, czyli na trzy tygodnie przed wybuchem wojny. Na wsparcie walczącej Ukrainy zdecydowało się do tej pory ok. 50 państw. Pomoc z całego świata jest przekazywana za pośrednictwem hubu utworzonego w południowo-wschodniej części Polski. – Transfer pomocy odbywa się praktycznie każdego dnia – mówił wiceszef resortu obrony i zaznaczył, że jesteśmy wśród państw najbardziej zaangażowanych w pomoc. Przypomniał, że działamy w formacie tzw. grupy Ramstein, co pozwala lepiej koordynować pomoc w obszarze wojskowym i szkoleniowym. Polska przedstawiła najszerszą ofertę szkoleń. – Zadeklarowaliśmy gotowość przeprowadzenia szkoleń zespołowych, specjalistycznych – m.in. dla saperów, kursów medycznych czy szkoleń podstawowych dla żołnierzy. Jako jedyne państwo będziemy co miesiąc rozpoczynać szkolenia dwóch ukraińskich batalionów jednocześnie – zapowiedział Skurkiewicz i dodał, że pakiet wsparcia sił zbrojnych Ukrainy powinien być „pełny”, czyli obejmować zarówno szkolenie, jak i przekazanie sprzętu.
Wiceminister obrony zapewnił, że równocześnie z pomocą dla Kijowa wzmacniamy potencjał polskich sił zbrojnych, co jest możliwe m.in. dzięki uchwaleniu Ustawy o obronie ojczyzny. Przypomniał, że od tego roku Polska przeznacza na obronność 3 proc. PKB, a MON będzie dysponował kwotą ponad 97 mld zł. – Ostatnie miesiące przywołały wspomnienia czasów, kiedy totalitarne reżimy jednostronnie decydowały o przyszłości państw i wolności narodów. Z tego powodu jesteśmy zdeterminowani, by wspierać Ukrainę walczącą o prawo do zachowania suwerenności zagrożonej rosyjską agresją. Ukraina musi wygrać tę wojnę. W przeciwnym razie konsekwencje osiągnięcia celów przez Rosję za pomocą agresji zbrojnej będą miały destrukcyjny wpływ na system bezpieczeństwa na całym świecie – zaznaczył Wojciech Skurkiewicz.
Zagrożenia dla światowego bezpieczeństwa
O tym, że wojna w Ukrainie to coś więcej niż konflikt lokalny o terytorium, mówił także przedstawiciel Ośrodka Studiów Wschodnich. Według Marka Menkiszaka, kierownika Zespołu Rosyjskiego OSW, Moskwa podjęła próbę odzyskania kontroli nad państwami z tzw. obszaru postsowieckiego. – Ta wojna jest elementem szerokiej strategii Federacji Rosyjskiej zmierzającej do fundamentalnej rewizji ładu międzynarodowego, do zniszczenia obecnego ładu bezpieczeństwa i politycznego w Europie oraz zmiany ładu w skali globalnej – przekonywał specjalista. Powoływał się na dokumenty ideowe przyjmowane w ostatnich latach przez Kreml, a mówiące o potrzebie przywrócenia w Europie stanu sprzed rozszerzenia NATO o państwa byłego bloku wschodniego. Zgoda Zachodu na oczekiwania Rosji oznaczałaby m.in. wycofanie wojsk natowskich, w tym amerykańskich ze wschodniej flanki czy demilitaryzację Ukrainy. W ocenie eksperta OSW plany Moskwy zastopowali Ukraińcy, stawiając zbrojny opór najeźdźcy. Należy jednak przygotować się na długotrwały konflikt w Ukrainie. Według niego Rosja – choć potrzebuje obecnie spektakularnego sukcesu ze względów propagandowych – nie jest na razie w stanie uzyskać przewagi. Dlatego, jak ostrzegł, usiłuje wywrzeć presję na Zachód, by ten przekonał Kijów do podpisania porozumienia w sprawie zawieszenia broni na warunkach stawianych przez Moskwę. Menkiszak zauważył też, że Rosji zależy na czasie, by móc odbudować potencjał militarny. Wspomniał, że do tej pory zginęło ponad 100 tys. żołnierzy rosyjskich. Jednocześnie za mało prawdopodobne uznał militarne zaangażowanie się armii białoruskiej. W opinii eksperta OSW Mińsk byłby w stanie wysłać do Ukrainy zaledwie 5 tys. żołnierzy. Wsparcie na większą skalę wymagałoby ogłoszenia mobilizacji.
Ukraińcy są zdeterminowani do walki o wolność, mimo że ponoszą ogromne straty zarówno w ludziach, jak i gospodarcze. Połowa infrastruktury została zrujnowana, PKB spadł o ponad 30%, inflacja wynosi 30%, a bezrobocie ok. 40%.
Przedstawiciele rządu zapewnili, że Polska nadal będzie prowadzić „politykę otwartych drzwi”. Przypomnieli, że ok. 9 mln ukraińskich uchodźców znalazło schronienie w naszym kraju, a na pomoc dla nich przeznaczyliśmy ok. 10 mld zł.
autor zdjęć: Dimitar DILKOFF / AFP/ East News
komentarze