Do objęcia tego stanowiska przygotowywałem się od 2019 roku. To na pewno jedno z największych wyzwań w dotychczasowej służbie – podkreśla kmdr ppor. Piotr Bartosewicz z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, który na początku kwietnia został szefem sztabu w natowskim zespole okrętów przeciwminowych SNMCMG1.
Przez ostatnie kilka sezonów Polska była mniej aktywna w pracach zespołów przeciwminowych. Czy pańska nominacja oznacza, że ta aktywność wzrośnie?
Kmdr ppor. Piotr Bartosewicz: Zdecydowanie tak. W styczniu misję zakończył polski sztab zaokrętowany na platformie dowodzenia zespołem – niemieckim okręcie FGS „Elbe”. Od tego czasu nie minęły nawet trzy miesiące, a ja sam zostałem szefem sztabu wystawionego przez marynarkę wojenną Estonii. Można powiedzieć, że wróciliśmy na stare tory. Wcześniej w zespołach przeciwminowych Polska była reprezentowana często i na różne sposoby, ale w ciągu ostatnich czterech lat nie było to tak intensywne. Mam nadzieję, że teraz takich przerw już nie będzie i że niebawem w zespołach zobaczymy także nasze okręty. Mam dodatkową satysfakcję, ponieważ nie przypominam sobie, by wcześniej w SNMCMG1 czy SNMCMG2 polska marynarka miała kogoś akurat na stanowisku szefa sztabu. Zresztą to specyficzna funkcja…
Dlaczego?
Bo z reguły stanowisko to jest zarezerwowane dla oficera innej narodowości niż dowódca zespołu. Kiedy ostatnio zespołem dowodził kmdr por. Michał Dziugan, a trzon sztabu stanowili Polacy, pracą sztabu kierował Norweg. Teraz ja dołączyłem do Estończyków. Chodzi o to, by zgrywać się w ramach NATO. Realizować zasadę interoperacyjności. Zresztą obcokrajowcy są też na innych stanowiskach. Oprócz mnie w sztabie służy oficer operacyjny z Łotwy. Mamy też dwóch Szwedów, którzy co prawda w skład zespołu nie wchodzą – Szwecja nie jest członkiem NATO – ale jako państwo partnerskie współpracują z nami, by poznać sojusznicze procedury.
A na czym polegają pana zadania?
Jako szef sztabu jestem faktycznie zastępcą dowódcy zespołu. W każdej chwili muszę być gotowy, by przejąć od niego obowiązki. Powinienem orientować się we wszystkim, co się dzieje w samym zespole i wokół niego zarówno w wymiarze taktycznym, operacyjnym, jak i strategicznym. Muszę znać możliwości okrętów i ich ograniczenia, a także orientować się w sytuacji na akwenach, po których się przemieszczamy. Do głównych zadań szefa sztabu należy jednak planowanie długo- i krótkoterminowe. Pierwsze dotyczy wizyt w portach zagranicznych oraz ćwiczeń, w których bierzemy udział – tych dużych, jak choćby „Baltops”, i tych mniejszych, jak passexy. Pod tą nazwą kryją się jedno-, dwu-, czasem trzydniowe treningi prowadzone z okrętami państw, przez których wody zespół przechodzi. Oczywiście jeśli marynarki tych państw wyrażą taką wolę. Planowanie krótkoterminowe dotyczy zaś bieżącej pracy sztabu. Każdego dnia spływa do nas ogromna ilość informacji, meldunków, rozkazów, które trzeba odpowiednio uporządkować i przekazać dalej – na okręty zespołu. My z kolei pozostajemy w stałym kontakcie z instytucjami zewnętrznymi, choćby z MARCOM-em (natowskie dowództwo działań morskich – przyp. red.). Nad tym wszystkim trzeba zapanować, zapewnić jak najefektywniejszy obieg informacji, by zespół pracował sprawnie.
Zatrzymajmy się na chwilę na samym zespole – czym się zajmuje?
SNMCMG1 ma pilnować bezpieczeństwa na kluczowych szlakach żeglugowych Bałtyku, Morza Północnego i północnej części Atlantyku. Demonstruje, że NATO jest w tych rejonach obecne i gotowe do działania. Do tego zespół bierze udział w międzynarodowych ćwiczeniach i operacjach rozminowywania, które polegają na usuwaniu z wybranych akwenów niebezpiecznych pozostałości z czasów minionych wojen.
A czy w związku z wojną w Ukrainie sposób waszego działania jakoś się zmienił?
Wielkich zmian nie ma. SNMCMG1 to element VJTF, czyli sił odpowiedzi NATO. Tak więc służące w nim załogi zawsze muszą być przygotowane do natychmiastowego działania.
Ile okrętów obecnie służy w zespole?
Sześć. Okrętem flagowym jest łotewski LVNS „Virsaitis”. To właśnie z jego pokładu operuje sztab wystawiony głównie przez Estończyków. W skład zespołu wchodzą obecnie także niszczyciele min z Holandii – HNLMS „Schiedam”, Wielkiej Brytanii – HMS „Grimsby”, Belgii – BNS „Lobelia”, Estonii – ENS „Sakala” oraz Norwegii – HNOMS „Hinnøy”.
Zdążyliście już wykonać jakieś większe zadania?
Zespół właśnie wrócił z Norwegii, gdzie brał udział w dużych natowskich ćwiczeniach „Cold Response 2022”. Odbywały się one zarówno na morzu, jak i na lądzie oraz w przestrzeni powietrznej i z pewnością były jednym z największych zaplanowanych na ten rok przedsięwzięć Sojuszu. Nie brałem w nich udziału, bo – jak wspomniałem – stanowisko objąłem 1 kwietnia. Teraz powoli przejmuję obowiązki od norweskiej oficer, która kierowała sztabem przede mną. W najbliższym czasie też jednak będzie się u nas sporo działo. Niebawem czeka nas na przykład passex z duńskimi okrętami. Ale najważniejsze będą dwa duże przedsięwzięcia: operacja „Open Spirit”, która wiąże się z poszukiwaniem i likwidacją starych min u wybrzeży Litwy, Łotwy i Estonii, oraz międzynarodowe ćwiczenia „Baltops” na Bałtyku.
Jak długo przygotowywał się pan do obecnej roli?
Od grudnia 2019 roku, kiedy zaproponowano mi to stanowisko, chociaż doświadczenie zbierałem wcześniej. Tak naprawdę z siłami obrony przeciwminowej związany jestem od samego początku kariery zawodowej. Jeszcze w 2017 roku spędziłem pięć miesięcy na pokładzie ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”. Okręt był wówczas jednostką flagową SNMCMG2. Zespół operował głównie na morzach Śródziemnym i Czarnym, dowodził nim Polak, a ja byłem oficerem sztabu. W ubiegłym roku spędziłem miesiąc w sztabie SNMCMG1 w ramach przygotowania do objęcia obecnego stanowiska. Do tego doszły szkolenia w specjalistycznym ośrodku wojny minowej EGUERMIN, który mieści się w belgijskiej Ostendzie, oraz w natowskiej szkole w Oberammergau, gdzie z kolei zaliczyłem specjalistyczny kurs planowania operacyjnego.
Jednym z wymagań dla kandydatów na szefa sztabu w zespole jest także doświadczenie w dowodzeniu okrętem przeciwminowym. W 2018 roku stanąłem na czele załogi trałowca ORP „Hańcza” z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Z kolei od 2021 roku pełniłem obowiązki na stanowisku dowódcy grupy jednostek pływających – odpowiadałem za działalność nie tylko swojego okrętu, lecz także podległej mi grupy okrętów.
Służba w SNMCMG1 na pewno jest jednym z najważniejszych zawodowych wyzwań, jakie przyszło mi podjąć. Nie chciałbym jednak mówić, że to jej zwieńczenie. Mam nadzieję, że w przyszłości czeka mnie jeszcze wiele ciekawych zadań.
autor zdjęć: arch. prywatne
komentarze