Siłą żołnierzy Gwardii Narodowej są doświadczenie wojskowe, znajomość terenu i społeczności oraz wiedza zawodowa, jaką mają jako cywile – podkreśla gen. Elisabeth Michelsen, dowódca norweskiej Gwardii Narodowej (Heimevernet), odpowiednika polskich wojsk obrony terytorialnej. Podczas wizyty w Polsce generał rozmawiała o współpracy między formacjami.
Norweska Gwardia Narodowa to odpowiednik naszych wojsk obrony terytorialnej. Dostrzega pani podobieństwa między tymi formacjami?
Gen. Elisabeth Michelsen: Dla obu formacji najważniejszy jest ich terytorialny wymiar, służba i ochrona lokalnych społeczności. Nawet nasze motta mają podobną wymowę: norweskie „Wszędzie – zawsze” i polskie „Zawsze gotowi – zawsze blisko”.
Wynikają z tego podobne zadania?
W dużej mierze tak. Gwardia to formacja lekkiej piechoty, podejmująca bardziej zadania ochronne i pomocnicze niż działania typowo bojowe. Pomagamy w utrzymywaniu terytorialnej suwerenności kraju, ochronie infrastruktury krytycznej i najważniejszych obiektów. Zabezpieczamy mobilizacje wojsk operacyjnych, prowadzimy działania patrolowo-rozpoznawcze, wspieramy przyjmowanie, rozlokowanie i dalsze przemieszczanie się sił NATO w trakcie szkolenia i ćwiczeń w Norwegii. Ponadto Gwardia Narodowa wspiera służby państwowe w operacjach reagowania kryzysowego, przy usuwaniu skutków katastrof i klęsk żywiołowych oraz w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. W tych działaniach bardzo mocno współpracujemy z sektorem cywilnym w ramach tzw. złotego trójkąta bezpieczeństwa, którego jednym z ramion jest Gwardia.
A dwa pozostałe?
To policja i samorządy poszczególnych okręgów. Dowódcy 11 dystryktów Gwardii Narodowej są odpowiedzialni za regionalną współpracę z policją i władzami cywilnymi. Wynika to z naszej doktryny totalnej obrony, w którą jest zaangażowane zarówno wojsko, jak i cywile. Używamy tego systemu podczas trwających właśnie wielonarodowych manewrów „Cold Response”, w których bierze udział 30 tys. żołnierzy z ponad 25 państw. Dlatego współdziałanie cywilno-wojskowe jest tak ważne. Na co dzień gwardziści mają bliski kontakt z lokalnymi społecznościami, ponieważ wśród nich mieszkają, pracują i służą. Co roku 6 grudnia, w rocznicę powołania Gwardii Narodowej, moi żołnierze wkładają z dumą mundury i idą w nich do pracy, aby zasygnalizować obywatelom swoją obecność.
Jakie różnice widzi pani w organizacji i funkcjonowaniu formacji terytorialnych w obu krajach?
Nasza Gwardia bazuje na służbie zasadniczej. W norweskich siłach zbrojnych służy 70 tys. żołnierzy, z tego 40 tys. w Gwardii. W naszym kraju obowiązkowej służbie wojskowej podlegają wszyscy obywatele w wieku 19 lat bez względu na płeć. Jednak w praktyce, z powodu ograniczonych możliwości organizacyjnych, przeszkolenie przechodzi tylko 15–20% obywateli, czyli rocznie około 8–10 tys. osób. W praktyce do wojska idą więc tylko ci, którzy tego chcą. Przez rok żołnierze służą w wojskach lądowych, lotnictwie lub marynarce, potem są przenoszeni do Gwardii Narodowej. Wracają do domów, prowadzą normalne życie, a jednocześnie pozostają gwardzistami i w razie kryzysu, katastrofy czy wojny mogą włączyć się do działania. Ponieważ pododdziały składają się wyłącznie z obywateli, którzy przeszli służbę zasadniczą oraz z byłych żołnierzy zawodowych, nie organizujemy szkolenia podstawowego, a tylko szkolenia specjalistyczne i raz w roku szklenia przypominające. Ponadto Gwardia ma w każdym dystrykcie Siły Szybkiego Reagowania na poziomie kompanii. Te oddziały są bardziej mobile, lepiej wyszkolone i wyekwipowane od pozostałych wojsk Gwardii Narodowej i są gotowe zareagować w kilka godzin na akty terroryzmu czy sytuacje kryzysowe.
Czy norweska Gwardia Narodowa angażuje się w ochronę kraju przed atakami hybrydowymi ze wschodu, tak jak to robią teraz WOT na granicy polsko-białoruskiej?
Podczas pokoju to policja jest odpowiedzialna za przestrzeganie prawa i bezpieczeństwo Norwegii. Jeśli potrzebują pomocy, to ich wspieramy. Tak było w czasie pandemii COVID-19, kiedy Gwardia wspierała lokalną policję na kilku punktach kontrolnych wzdłuż norweskiej granicy. Co do hybrydowych zagrożeń, moi żołnierze są barometrem nastrojów swoich społeczności, wiedzą, co dzieje się na ich terenach i w razie niepokojących sytuacji meldują o tym policji, armii czy Gwardii Narodowej. Ich siłą są doświadczenie wojskowe, znajomość terenu i społeczności oraz wiedza, jaką mają dzięki zawodom wykonywanym w cywilu. To osoby zmotywowane do służenia krajowi. Problemem jest natomiast migracja młodych ludzi z terenów północnych na południe kraju i do większych miast.
Dlaczego?
Tereny na dalekiej północy to jednocześnie północna flanka NATO i jej obrona jest priorytetem sił zbrojnych Norwegii. Dlatego tak ważne jest, aby mieszkali tam na co dzień żołnierze Gwardii i byli uszami oraz oczami NATO przy granicy Sojuszu. W ostatnich latach odnotowujemy wzrastającą aktywność marynarki i sił powietrznych Rosji wzdłuż naszego wybrzeża, a także ich działania hybrydowe. Na przykład, podczas natowskich ćwiczeń „Trident Juncture” w Norwegii w 2018 roku na naszych stronach społecznościowych i w cyberprzestrzeni pojawiło się wiele ataków i głosów krytykujących to, że wojska Sojuszu znajdują się w naszym kraju. Cały czas jako naród uczymy się hybrydowych zagrożeń, staramy się je zrozumieć, uczulić społeczeństwo, żeby było ostrożne w sieci i uważało na manipulacje. Staramy się budować zaufanie między ludźmi i rządem. Chcemy być pewni, że mamy otwarte społeczeństwo, w którym obywatele czują się wolni, ale jednocześnie pozostają czujni i mają świadomość zagrożeń.
Jak wygląda teraz współpraca norweskiej Gwardii z wojskami obrony terytorialnej?
Łączy nas wspólny sojusz w NATO, a to dobry punkt wyjścia do dyskusji. Dlatego z radością przyjęłam zaproszenie gen. broni Wiesława Kukuły, dowódcy WOT. Chcemy się lepiej poznać, tym bardziej że odwołujemy się do takich samych wartości, wyrażamy takie same obawy i razem możemy je rozwiać.
W jakich obszarach widziałaby pani przyszłą współpracę?
Chętnie poznałabym polskie metody radzenia sobie z zagrożeniami hybrydowymi. Ciekawa jestem, jak się przed nimi bronicie, jakie macie doświadczenia w strzeżeniu granic państwa. Uważam, że tutaj możemy się wiele od siebie nauczyć. Możliwa byłaby też wymiana żołnierzy i wspólne treningi. Na dokładne ustalenia potrzeba więcej spotkań, dlatego chcę zaprosić gen. Kukułę, dowódcę WOT, do nas, aby poznał norweską Gwardię Narodową, a potem popracujemy nad listą przedsięwzięć, w jakie możemy się wspólnie zaangażować.
Gen. dyw. Elisabeth Gifstad Michelsen wojskową karierę rozpoczęła w 1992 roku. Zajmowała stanowiska na wielu szczeblach operacyjnych, służyła w misjach międzynarodowych w Iraku i Afganistanie. Służyła też w Sztabie Obrony Norwegii i Narodowym Dowództwie Połączonym jako szef logistyki. Dowodzi Gwardią Narodową (Heimevernet – HV) od 2019 roku.
autor zdjęć: Paweł Sobkowicz
komentarze