Załadunek okrętów z nieprzygotowanego do tego brzegu, odpieranie symulowanych ataków z morza i powietrza, poszukiwanie min w okolicach Kołobrzegu – to tylko część epizodów, które złożyły się na scenariusz międzynarodowej operacji „Solidarna Belona”. Przedsięwzięciem dowodził polski sztab.
Operacja rozpoczęła się w poniedziałek, 24 maja. Pierwszym jej akordem stało się opuszczenie portu w Szczecinie przez Stały Zespół Sił Obrony Przeciwminowej NATO, czyli SNMCMG1. W jego skład wchodzi obecnie pięć niszczycieli min z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii, Belgii oraz Estonii. Na czele stoi sztab ulokowany na belgijskim okręcie dowodzenia BNS „Godetia”. Grupa współodpowiada za bezpieczeństwo szlaków żeglugowych w północnej Europie. Od pewnego czasu realizuje zadania na Bałtyku, zawijając przy okazji do sojuszniczych portów.
W okolicach Świnoujścia siły SNMCMG1 połączyły się z jednostkami wydzielonymi z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża – między innymi trzema tamtejszymi trałowcami i okrętem transportowo-minowym ORP „Kraków”. Wkrótce do ćwiczących dołączyły też okręty z Gdyni, choćby należąca do 3 Flotylli fregata ORP „Gen. K. Pułaski”, która właśnie wracała z ćwiczeń „Joint Warrior” na północy Wielkiej Brytanii. – Fregata faktycznie brała udział w operacji już w momencie przekraczania Cieśnin Duńskich. Prowadziła na naszą rzecz rozpoznanie i zapewniała okrętom osłonę powietrzną – wyjaśnia kmdr Aleksander Urbanowicz z Centrum Operacji Morskich-Dowództwa Komponentu Morskiego, który dowodził działającymi na Bałtyku siłami zadaniowymi. Łącznie w „Solidarnej Belonie” wzięło udział blisko 20 okrętów.
Na tym jednak nie koniec, bo w operację zostały zaangażowane także lądowe i powietrzne siły marynarki wojennej. Próbkę swoich możliwości dały w okolicach Dziwnowa, gdzie okręty uzupełniały zapasy z nieprzygotowanego do tego brzegu. Na tamtejszej plaży rozlokowali się specjaliści z 8 Batalionu Saperów. Używając pływających pomostów, przerzucili skrzynie z zaopatrzeniem na pokład trałowca ORP „Drużno”. W ten sam sposób na pokład okrętu transportowo-minowego trafiła z brzegu ciężarówka. – Dzięki takim rozwiązaniom nasza marynarka może zaopatrywać okręty nawet w sytuacji, kiedy okoliczne porty zostaną zablokowane albo zniszczone – tłumaczy kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski, rzecznik 8 FOW.
Tymczasem okręty przeszły w okolice Kołobrzegu, gdzie niebawem rozpoczęła się kolejna odsłona operacji. Polegała ona na poszukiwaniu min. – Z naszych map wynikało, że podczas II wojny światowej znajdowały się tam zagrody minowe. Akweny oczywiście już wcześniej były sprawdzane i oczyszczane, ale w takich sytuacjach nigdy nie możemy być pewni, czy na dnie nie spoczywają jeszcze jakieś niebezpieczne pozostałości. Tym bardziej, że kiedyś sprzęt do poszukiwania min nie był tak precyzyjny jak teraz – zaznacza kmdr Urbanowicz. Załogi dostały do przeszukania obszar o powierzchni trzech mil kwadratowych. Został on podzielony na sektory, za które odpowiadały poszczególne jednostki SNMCMG1, a także polskie trałowce i niszczyciel min ORP „Kormoran”. I to właśnie on został „królem polowania”. – Namierzyliśmy i zidentyfikowaliśmy trzy kotwiczne miny typu UMA. Każda z nich zawiera ładunek wybuchowy, który odpowiada 40 kilogramom trotylu. Spoczywały na głębokości 17 metrów – informuje kmdr ppor. Kacper Sterne, dowódca ORP „Kormoran”. Miny zostały zabezpieczone i oznakowane, informacja o nich zaś trafiła do patrolu rozminowania 8 FOW. – Nie stanowią one zagrożenia dla żeglugi, ale w przyszłym tygodniu nurkowie minerzy powinni je zneutralizować – zapowiada kmdr Urbanowicz.
Podczas gdy siły przeciwminowe były zaangażowane w okolicach Kołobrzegu, pozostałe okręty wzięły udział w epizodach ratowniczych. Prowadziły poszukiwania rozbitków ze wsparciem śmigłowca Anakonda z 44 Bazy Lotnictwa Morskiego w Darłowie oraz śmigłowca Alouette z pokładu BNS „Godetia”. Jednostki przetestowały też procedury udzielania sobie pomocy na wypadek przebicia kadłuba czy pożaru.
Kolejne odsłony operacji polegały między innymi na wspólnych strzelaniach artyleryjskich, którymi kierował okręt ORP „Drużno”, czy uzupełnianiu zapasów już na morzu, z pokładu zbiornikowca ORP „Bałtyk”. Podczas przejścia w kierunku Zatoki Gdańskiej załoga ORP „Gen. K. Pułaski” odpierała symulowane uderzenia z powietrza samolotu myśliwsko-bombowego Su-22 oraz spod wody. Tutaj marynarze z fregaty współpracowali z okrętem podwodnym ORP „Orzeł”. W „Solidarną Belonę” została zaangażowana również Morska Jednostka Rakietowa. Decyzją dowódcy COM, który kierował całą operacją, jeden z modułów bojowych przejechał z Siemirowic w okolice Ustki. Tam zajął wskazaną pozycję, by ubezpieczać działające na morzu okręty.
„Solidarna Belona” zakończyła się w piątek. – Ćwiczenia udowodniły, że Polska jest wiarygodnym partnerem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pokazaliśmy siłę, jedność i zdolność reagowania na różnego typu zagrożenia, które mogą się pojawić na Bałtyku – podsumowywał podczas briefingu prasowego wiceadmirał Krzysztof Jaworski, dowódca COM-DKM w Gdyni.
autor zdjęć: bsmt Michał Pietrzak, chor. mar. Marcin Purman/ 8 FOW
komentarze