Choć ma zaledwie osiem metrów długości, pod wieloma względami zachowuje się jak klasyczny okręt podwodny. A co za tym idzie, ułatwia szkolenie marynarzy i lotników delegowanych do ZOP, czyli sił wyspecjalizowanych w zwalczaniu tego typu jednostek. Tak działa AUV62-AT – najnowszy bezzałogowiec polskiej marynarki wojennej.
31 grudnia ubiegłego roku marynarze 3 Flotylli Okrętów mogli wreszcie powiedzieć: „mamy to”. Tego dnia wiceminister obrony Paweł Bejda ogłosił w portalu X, że wojsko zakończyło odbiór bezzałogowego pojazdu AUV62-AT . Formalności z tym związane trwały od listopada. Dron zasilił gdyński Dywizjon Okrętów Podwodnych.
AUV62-AT został skonstruowany przez szwedzką firmę Saab. Ma osiem metrów długości, waży 800 kilogramów i pod wieloma względami zachowuje się jak okręt podwodny. Przede wszystkim emituje dźwięki i wykonuje manewry typowe dla tego typu jednostek. Marynarce posłuży do szkolenia specjalistów od ich zwalczania. W Polsce siły ZOP są stosunkowo liczne. Takie zadania mogą pełnić dwie fregaty: Oliver Hazard Perry i korweta ORP „Kaszub”, a także śmigłowce SH-2G, Mi-14PŁ i pozyskane niedawno AW-101. W kolejnych latach dołączą do nich fregaty rakietowe Miecznik. Pierwsza z nich jest właśnie budowana w PGZ Stoczni Wojennej.
Sam AUV62-AT jest relatywnie łatwy w obsłudze. Do wody można go opuścić z brzegu, łodzi lub dowolnego okrętu, pod warunkiem że ten jest wyposażony w pokładowy dźwig. Pojazd porusza się po zaprogramowanej wcześniej trasie. Jeszcze przed rozpoczęciem zadania operator dobiera mu parametry ruchu – prędkość, kurs, głębokość, następnie kontroluje jego misję. W razie potrzeby może przejść na ręczne sterowanie. Operator programuje też tak zwane sygnatury akustyczne. Do wyboru ma sygnatury pasywne i aktywne. W pierwszym przypadku pojazd sam emituje dźwięki, które następnie są przechwytywane i analizowane przez operatora stacji hydroakustycznej na fregacie, korwecie bądź śmigłowcu. W drugim wypadku dron przechwytuje sygnał wysłany z pokładu wspomnianych jednostek, wzmacnia go, a potem przesyła z powrotem. – Operator AUV62-AT może ustawiać różne natężenia sygnałów albo zdecydować o przeplataniu sygnatur podczas jednej z misji. Może nawet podjąć decyzję, że pojazd będzie emitował dwie sygnatury jednocześnie. Liczba kombinacji jest tutaj ogromna – wyjaśniał w listopadzie kpt. mar. Adrian Panasiuk z Dywizjonu Okrętów Podwodnych 3 Flotylli Okrętów.
AUV62-AT nie był tani. Zgodnie z umową zawartą w 2022 roku koszt pozyskania systemu opiewał na blisko 30 milionów złotych. Marynarze są jednak przekonani, że zakup szybko się zwróci. Do tej pory, aby efektywnie szkolić załogi ZOP, trzeba było konfrontować je z okrętem podwodnym. Tymczasem każde wyprowadzenie takiej jednostki w morze generuje pokaźne koszty. Do tego Polska dysponuje obecnie tylko jednym okrętem podwodnym. Wysłużony ORP „Orzeł” rozpoczął służbę jeszcze w latach 80., siłą rzeczy więc sporo czasu spędza w stoczni. Nowe okręty mają zostać zamówione w tym roku, ale ich budowa trochę potrwa. AUV62-AT rzecz jasna ich nie zastąpi. Pozyskanie drona pozwoli jednak zintensyfikować szkolenie sił ZOP, a do tego ograniczyć koszty.
Pojazdy tego typu cieszą się w świecie sporą renomą. Korzystają z nich między innymi marynarki wojenne USA i Wielkiej Brytanii.
autor zdjęć: Paweł Bejda/ platforma X

komentarze