Dzieci żołnierzy, którzy zginęli na misjach i w kraju, otrzymają dodatkowe punkty na tegorocznych egzaminach do wojskowych uczelni. Decyzja szefa MON ma ułatwić im start w dorosłe życie. – Ci żołnierze poświęcili życie, służąc ojczyźnie. Wspierajmy ich dzieci, które swoją przyszłość wiążą z wojskiem – mówi płk Szczepan Głuszczak, dyrektor Centrum Weterana.
Minister obrony narodowej uwzględnił postulat zgłaszany przez żołnierskie rodziny, które straciły bliskich podczas ich służby. Pułkownik Szczepan Głuszczak, dyrektor Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa, zwraca uwagę, że weterani poszkodowani mogą liczyć na wsparcie, gdyż są objęci ustawą o weteranach. Jednak te przepisy nie obejmują rodzin poległych żołnierzy. Dlatego tak ważna jest wszelka pomoc, jaką oferuje im państwo. – Skoro ojcowie poświęcili życie, służąc ojczyźnie, wspierajmy ich dzieci, które chcą kontynuować rodzinną tradycję i studiować na wojskowych uczelniach – przekonuje dyrektor Głuszczak.
Minister obrony Mariusz Błaszczak wydał 4 lutego zarządzenie (nr 3/MON) w sprawie ustalenia warunków i trybu rekrutacji na studia dla kandydatów na żołnierzy zawodowych do uczelni wojskowych. Zarządzenie wprowadza dodatkową punktację dla dzieci żołnierzy poległych na misjach lub podczas służby w kraju. Mogą one liczyć na dodatkowe dziewięć punktów doliczone do oceny za rozmowę kwalifikacyjną. Decyzja dotyczy egzaminów w roku akademickim 2021/2022 na następujące wojskowe uczelnie: Akademię Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki, Wojskową Akademię Techniczną, Akademię Marynarki Wojennej w Gdyni i Lotniczą Akademię Wojskową w Dęblinie.
– Cieszymy się, że minister przychylił się do naszego postulatu – mówi Małgorzata Wilczyńska, prezes Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Poległych „Pamięć i Przyszłość”. Organizacja ta zrzesza 60 osób. Są wśród nich wdowy, dzieci, rodzice oraz rodzeństwo żołnierzy, którzy nie wrócili z misji. Prezes Stowarzyszenia zwraca uwagę, że część dzieci, które obecnie uczą się w szkołach średnich, może związać swoją przyszłość z wojskiem. Możliwości takiej nie wyklucza 17-letni Jędrzej, syn mjr. Mirosława Wilczyńskiego, który w 2008 roku zginął w katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem. – Niewykluczone, że po maturze wybiorę uczelnię wojskową – twierdzi.
W Akademii Wojsk Lądowych na kierunku dowodzenie chce studiować 17-letnia Aleksandra Kasprzak, obecnie uczennica II klasy Centrum Edukacji Mundurowej w Ełku. Miała zaledwie sześć lat, gdy jej tata, chor. Kazimierz Kasprzak, zmarł od ran odniesionych na służbie w Afganistanie. Pod rosomakiem, którym jechał, wybuchła mina pułapka. Dziś jego córka z dumą podkreśla, że dla niej jest bohaterem. Przyznaje także, że na jej decyzję o wyborze wojskowej uczelni miały wpływ opowieści mamy oraz kolegów taty.
Z mundurem wiążą swoją przyszłość dwaj synowie st. chor. sztab. Andrzeja Rozmiarka, który w 2009 roku zginął na misji w Afganistanie. Kamil czeka na przydział do jednostki, a Jakub zdobywa jeszcze wykształcenie mechanika samochodowego. Postanowił, że zanim złoży papiery do wojskowej uczelni kształcącej żołnierzy wojsk lądowych, będzie specjalistą w konkretnej dziedzinie. – Kuba od zawsze twierdził, że zostanie żołnierzem. Ma to chyba po tacie – mówi Anna Rozmiarek. On sam twierdzi, że dodatkowe punkty na egzaminie dla dzieci poległych to dobry pomysł.
Decyzję szefa MON podobnie ocenia środowisko żołnierzy służących na misjach skupione przy Centrum Weterana. – Dobrze pomyślane, fajna inicjatywa. Ale trudny wybór do zaakceptowania przez rodzica, który stracił w ten sposób współmałżonka, a teraz dziecko podąża tą samą ścieżką, po tych samych śladach. Duma, ból i kolejny strach. „Małżonkowie i Rodzice żołnierzy muszą być twardzi. Trzymajcie się!” – napisała jedna z osób na fejsbookowym profilu Centrum Weterana.
autor zdjęć: por. Ewa Złotnicka
komentarze