Wbrew obawom na szczycie w Londynie przyjęto deklarację końcową, bo NATO unika ostrych sporów. Przywódcy państw członkowskich uaktualnili plany ewentualnościowe dla krajów bałtyckich i Polski. Za zagrożenie uznali Rosję oraz międzynarodowy terroryzm, a za wyzwanie wzrost potęgi Chin – mówi dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
Czy na szczycie NATO w Londynie obawiał się Pan weta Turcji wobec przyjęcia planów obronnych krajów bałtyckich i Polski, jeśli państwa Sojuszu nie uznają kurdyjskich ugrupowań zbrojnych za organizacje terrorystyczne?
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Weto Turcji spowodowałoby nieprzyjęcie aktualizacji planów obronnych, więc w mocy pozostałyby ich dotychczasowe wersje. Poza tym Sojusz mógłby ominąć sprzeciw Ankary podejmując decyzje na niższych szczeblach, gdzie nie jest już wymagana jednomyślność – na przykład na poziomie dowództw wojskowych.
Czy wiadomo, co przekonało prezydenta Turcji?
Tego się prawdopodobnie nie dowiemy, bo NATO stara się unikać publicznych sporów oraz medialnych przecieków. Można się tylko domyślać, co Sojusz zaproponował Ankarze. Może większe wsparcie w zwalczaniu prawdziwych terrorystów na pograniczu Syrii i Iraku?
Jakie decyzje londyńskiego szczytu NATO uważa Pan za najważniejsze?
Wyróżniam trzy nowe decyzje. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze jest przyjęcie aktualizacji planów obrony północnej części wschodniej flanki NATO, czyli Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Wprowadzone zmiany nie będą publicznie znane, chyba że obejmą rozmieszczenie nowych jednostek wojskowych. Taki krok nie został zapowiedziany, ale nie wykluczałbym go. Warto byłoby między innymi zwiększyć morską obecność NATO na Bałtyku. Druga decyzja to uznanie przestrzeni kosmicznej za jedną z domen operacyjnych Sojuszu, obok lądu, morza, powietrza i cyberprzestrzeni. Dotychczas NATO traktowało przestrzeń kosmiczną jako przedłużenie powietrznej. Nie przewidywano kosmicznego teatru działań wojennych. W kosmosie nie jest rozmieszczona broń, być może z wyjątkiem rosyjskiej lub chińskiej broni antysatelitarnej, bo Pekin i Moskwa przeprowadziły takie eksperymenty.
Co jeszcze zwiera deklaracja końcowa szczytu?
Podkreślono w niej, że Sojusz wzmacnia swoje zdolności odstraszania i obrony poprzez połączenie potencjałów broni nuklearnej, konwencjonalnej i obrony przeciwrakietowej. Potwierdzono, że w mocy pozostaje Artykuł 5. Traktatu Waszyngtońskiego – atak na jedno państwo będzie traktowany jak atak na wszystkie pozostałe państwa NATO. Wskazano także na zagrożenia, wśród których wymieniono agresywne działania Rosji, międzynarodowy terroryzm, niebezpieczeństwa w cyberprzestrzeni oraz działania hybrydowe. Odrzucono propozycję Francji stworzenia niezależnej grupy mędrców, która miałaby przygotować propozycje nowej strategii NATO. Zapowiedziano natomiast powołanie zespołu ekspertów pod kierunkiem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, którzy przedstawią plan wzmocnienia politycznego – tylko politycznego – wymiaru NATO. To dużo mniej niż chciała Francja. Wiele państw obawiało się, że niezależni mędrcy mogą przygotować zbyt rewolucyjną koncepcję.
Czy pewnym zaskoczeniem nie było to jak potraktowano Chiny?
Uczynienie Chin przedmiotem wspólnych działań NATO jest trzecią z ważnych decyzji. NATO nie uznało Chin ani za przeciwnika, ani za wroga – inaczej niż chciały USA. W „Deklaracji Londyńskiej” czytamy, że rosnący wpływ i polityka międzynarodowa Pekinu rodzą dla Sojuszu szanse i wyzwania – szanse przed wyzwaniami. Chiny leżą daleko od terytorium traktatowego Sojuszu, nigdy dotąd nie były przedmiotem oficjalnej polityki NATO. To zdarzyło się po raz pierwszy w 70-letniej historii Sojuszu – co podkreślił sekretarz generalny na konferencji kończącej szczyt.
Czy na szczycie dyskutowano także o finansach? Ten temat od dawna wywołuje emocje, bo nie wszyscy wywiązują się ze zobowiązań mówiących o wydawaniu na obronność 2 procent PKB.
Potwierdzono – ale to nic nowego – zamiar stopniowego dochodzenia do co najmniej 2 procent przez wszystkie państwa Sojuszu. Nowością jest zmiana proporcji wpłat do wspólnych budżetów cywilnego, wojskowego i inwestycyjnego NATO, które razem wynoszą około 2,5 mld dolarów amerykańskich rocznie. Rośnie udział państw europejskich, a spada amerykański. Niemcy będą pokrywać aż 16 procent tej sumy – tyle samo, co USA.
Podsumowując szczyt NATO w Londynie można stwierdzić, że wbrew obawom i napięciom wewnątrz Sojuszu udało się potwierdzić jego jedność.
Sensacją byłoby, gdyby stało się inaczej. Ostre spory nie mieszczą się w kulturze NATO. Przez 70 lat istnienia Sojuszu najostrzejszy konflikt polityczny miał miejsce między USA a Francją w latach 60., co zakończyło się wyjściem Francji ze struktur wojskowych Sojuszu oraz usunięciem kwatery głównej NATO z Paryża. Już w latach 90. Francja stała się znów pełnym członkiem Sojuszu.
Misja NATO jest sukcesem, nigdy nie doszło do regularnego ataku zbrojnego na żadne państwo członkowskie na terytorium objętym zbiorową obroną przez Traktat Północnoatlantycki. Kolejny szczyt odbędzie się w 2021 roku – po wyborach w USA. Dobrze byłoby, aby miał on miejsce w którymś z przyjętych ostatnio państw członkowskich, na przykład państw bałkańskich.
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas jest wykładowcą akademickim. Był m.in. dyrektorem Biura Polityki Obronnej MON oraz dyrektorem Departamentu Europy oraz Departamentu Planowania i Analiz MSZ.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze