„Maszeruj albo giń” to motto pokazywało charakter formacji jako tej wykonującej wyznaczone zadania za wszelką cenę, bo jak mówi kodeks legionisty: „misja jest święta”. Z historykiem Krzysztofem Schrammem o nadziejach Polaków na odzyskanie niepodległości dzięki walkom u boku Francuzów, czarnej legendzie Legii Cudzoziemskiej oraz więzi, jaka łączy żołnierzy tej formacji, rozmawia Piotr Korczyński.
Kiedy mjr Mieczysław Pruszyński, korespondent wojenny, wspominał ludzi różnych narodowości, z którymi współdziałali żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w czasie II wojny światowej, obok Australijczyków, Nowozelandczyków, Hindusów, Francuzów, Anglików czy Afrykanerów wymienił jako zupełnie odrębną „nację” Legię Cudzoziemską. Jest ona częścią armii francuskiej, ale kształtowała swych żołnierzy według własnych tradycji wojskowych. Co decyduje o tym, że legioniści to osobny naród wojskowy?
Legia Cudzoziemska jest jedyną we współczesnym świecie regularną formacją wojskową złożoną prawie wyłącznie z obcokrajowców w służbie innego państwa. Dzisiaj to 8900 żołnierzy reprezentujących około 140 narodowości. Formacja stanowi 11% całości sił zbrojnych Francji. Ta mnogość języków, obyczajów, kultur nie jest przeszkodą w tworzeniu doskonale wyszkolonej nowoczesnej armii. Każdy legionista zaczyna służbę od nauki języka francuskiego. Przyjęty od początków istnienia formacji zbiór zasad, tradycji jest fundamentem formowania nowego żołnierza – żołnierza Legii Cudzoziemskiej. Zgodnie z mottem „Legia naszą ojczyzną” [Legio Patria Nostra] kwestie różnic rasowych, narodowościowych czy wyznaniowych nie mają znaczenia – każdy legionista jest dla drugiego bratem. Chociaż Legia jest częścią sił zbrojnych Francji, zachowuje jednak odrębność, jeśli chodzi o organizację czy tradycję. W ten sposób buduje się więź legionistów, podkreśla ich odrębność i wyjątkowość. Do dzisiaj przetrwały tradycje związane z: umundurowaniem – białe kepi i zielono-czerwone epolety paradne; ceremoniałem i symboliką – relikwia Legii: proteza dłoni kapitana Danjou, bohatera bitwy o hacjendę Camerone w Meksyku czy symbol Legii – wybuchający granat z siedmioma płomieniami; obchodzeniem tradycyjnych świąt, takich jak Boże Narodzenie czy święta pułkowe oraz z określonymi zasadami życia codziennego – choćby sposób meldowania się dowódcy, dbałość o mundur i wyposażenie, specyficzne sposoby prasowania koszuli.
Historia Legii Cudzoziemskiej rozpoczęła się w latach trzydziestych XIX wieku i od początku polscy ochotnicy stanowili w tej formacji znaczący procent. W pewnym momencie było ich tak wielu, że zaczęto mówić o „polsko-francuskiej Legii Cudzoziemskiej”.
Faktycznie nasi rodacy są w Legii od samego jej początku. Historia Polski i Francji wielokrotnie się splatała. Hasła rewolucji francuskiej dawały natchnienie wielu ludziom na całym świecie, także nam. Właśnie pragnienie odzyskania utraconej w wyniku rozbiorów wolności spowodowało, że wielkie nadzieje pokładaliśmy w tym kraju. Józef Wybicki i gen. Jan Henryk Dąbrowski stworzyli Legiony Polskie. Polacy dzielnie walczyli pod wodzą gen. Bonapartego w północnych Włoszech. Byli przekonani, że właśnie rozpoczęli marsz ku wyzwoleniu, z ziemi włoskiej do Polski. Ta kampania nie spełniła marzeń Polaków, ale nadzieja na pomoc Francji pozostała. Kilka lat później, będący już cesarzem Francuzów Napoleon Bonaparte wsłuchał się w głos Wybickiego i Dąbrowskiego. Uwierzył, że Polacy są godni, aby być wolnym narodem i marzenia się spełniły – powstało Księstwo Warszawskie. Klęska Napoleona była też naszą klęską. Na długo jednak pozostały sentyment i nadzieja na wspólną, wraz z Francuzami, walkę o wolność.
Kiedy pojawiła się szansa na dalszą walkę przy boku Francji?
W 1831 roku powstała Legia Cudzoziemska. W pierwszej połowie XIX wieku do Francji przybywały tysiące emigrantów politycznych, często uczestników ruchów rewolucyjnych i powstań narodowych, jak chociażby polskiego zrywu niepodległościowego z 1831 roku. Liczyli, że wraz z Francuzami ponownie rozpoczną marsz ku niepodległej Polsce. Tak się jednak nie stało. Paryż nie miał zamiaru angażować się w wojny europejskie, koncentrował się na budowie imperium.
Już latem 1831 roku do Algierii przybyli pierwsi legioniści. Matecznikiem Legii stało się Sidi Bel Abbès. W praktyce to miasto powstało wokół koszar Legii. Pierwsze siedem batalionów Legii Cudzoziemskiej miało charakter narodowy, m.in. był batalion niemiecki, włoski, hiszpański, belgijski i także polski. Powstał on oficjalnie 1 lipca 1834 roku i liczył 683 legionistów, w tym 21 polskich oficerów. Dowódcą został mjr Tadeusz Horain, uczestnik nocy listopadowej, kawaler Krzyża Złotego Orderu Virtuti Militari. Po powstaniu wyemigrował do Francji. Znalazł się w kręgu zwolenników księcia Adama Czartoryskiego i po części na jego polecenie podjął się stworzenia polskiego batalionu Legii Cudzoziemskiej. Liczył, że będzie to formacja podobna do tej Dąbrowskiego. Batalion polski został rozwiązany wraz z wprowadzeniem w życie wymieszania narodowościowego.
Według dostępnych statystyk, w latach 1831-1879 w szeregach Legii Cudzoziemskiej służyło ponad 1500 Polaków. Walczyli w różnych częściach świata – w Afryce, Hiszpanii, Meksyku. Brali udział w wojnach: krymskiej, włosko-austriackiej, francusko-pruskiej oraz w tłumieniu Komuny Paryskiej. Warto przypomnieć nazwiska kilku z naszych rodaków, którzy byli legionistami. Część z nich to postacie nieprzeciętne, jak Aleksander Walewski, Maksymilian Sułkowski czy bracia Rzewuscy.
Po wybuchu I wojny światowej pierwsze polskie formacje we Francji, jak słynni bajończycy, powstawały w ramach Legii Cudzoziemskiej. Żołnierzy tej formacji nie zabrakło także w Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera. Polacy stykali się z legionistami często też w czasie II wojny światowej – strzelcy podhalańscy pod Narwikiem, a karpaccy w Afryce. Czy były jeszcze jakieś kampanie i bitwy, w których Polacy walczyli ramię w ramię z legionistami, często rodakami w służbie francuskiej?
Przeplatające się losy wojsk polskich i legionistów w okresie II wojny światowej są dość dobrze udokumentowane. Należy natomiast zwrócić uwagę na zaangażowanie polskich żołnierzy w Indochinach w latach pięćdziesiątych i późniejszych ubiegłego stulecia. Postacią symbolizującą tę walkę z komunistami jest Zygmunt Jatczak, żołnierz Armii Krajowej, powstaniec warszawski i wreszcie żołnierz 13 Półbrygady Legii Cudzoziemskiej, w której szeregach walczył w Indochinach. Takich jak on było wielu, ale też po drugiej stronie służyli Polacy, najczęściej dezerterzy. Znane są przypadki przesłuchiwania polskich legionistów wziętych do niewoli przez rodaków.
Zupełnie nowym rozdziałem we wzajemnych relacjach są czasy współczesne. Polscy legioniści stykali się z żołnierzami Wojska Polskiego na terenie byłej Jugosławii, podczas trwającego tam konfliktu. Łączyła ich służba w ramach wojsk ONZ. Następnie misje podejmowane przez NATO ponownie dały możliwość kontaktów legionistów i Wojska Polskiego. Mam tu na myśli przede wszystkim Afganistan. Ponadto żołnierze Wojska Polskiego od kilku lat szkoleni są przez żołnierzy Legii. Już kilka tur szkolenia odbyli w Gujanie Francuskiej pod okiem instruktorów 3 REI, gdzie uczyli się sztuki przetrwania i sposobów walki w dżungli. Z dumą noszą na mundurach odznaki ukończenia kursu w CEFE [Le Centre d’entraînement à la forêt équatoriale – Centrum Szkoleniowe Lasów Równikowych].
W okr esie międzywojennym rozpoczęła się pewnego rodzaju moda na Legię Cudzoziemską w kulturze masowej. Przygody legionistów na różnych egzotycznych wojnach opiewano w tysiącach publikacji, w audycjach radiowych, a przede wszystkim w kinie. Wtedy też chyba zaczęła się czarna legenda Legii jako formacji przyjmującej w swe szeregi typów spod ciemnej gwiazdy, pędzonych do walki z buntującymi się francuskimi koloniami. Ile jest prawdy w tym stereotypowym wizerunku?
Na dworze króla Ludwika Filipa zrodził się pomysł podboju Afryki Północnej. Zaczęło się od kolonizacji Algierii, ale użycie wojsk francuskich było niewystarczające do osiągnięcia sukcesu. Stąd też powstał pomysł, aby król utworzył z cudzoziemców oddziały, które w imię Francji miały brać udział w podboju Algierii. W ten sposób zaczęło powstawać imperium kolonialne Francji, której służyła Legia Cudzoziemska.
Anonimowość, którą daje Legia Cudzoziemska, przyciągała natomiast wielu różnych ludzi. Kryminaliści oraz awanturnicy znajdowali tam schronienie – to prawda. Nie można jednak uogólniać i utrwalać rozpowszechnianych szeroko mitów. Odsetek ludzi mających problemy z sądami i zaciągających się pod sztandary Legii nigdy nie był duży.
Źródłem anonimatu było natomiast rozporządzenie królewskie powołujące do życia Legię Cudzoziemską. W artykule 7 napisano, że kandydat nieposiadający dokumentów potwierdzających jego tożsamość zostanie odesłany przed oblicze oficera, który zadecyduje o jego ewentualnym zaangażowaniu. Trudno było wówczas przewidzieć konsekwencje takiego zapisu. Dowództwo od samego początku podchodziło sceptycznie do angażu tylko na podstawie zadeklarowanego nazwiska. Z biegiem czasu ta furtka okazała się także dla Legii korzystnym rozwiązaniem. W jej szeregi mogli zaciągać się ochotnicy, którzy w zamian za anonimowość byli w stanie oddać swe życie za Francję i formację.
Teraz Legia Cudzoziemska nie przyjmuje w swoje szeregi ludzi mających na sumieniu ciężkie przestępstwa, jak zabójstwa czy gwałty. Proszę pamiętać, że kiedyś, bez globalnego systemu weryfikacji danych policyjnych szanse na przyjęcie osób będących na bakier z prawem były znacznie większe. Dzisiaj każdy rekrut jest sprawdzany przez kontrwywiad Legii oraz struktury Interpolu. Delikwent, który jest poszukiwany przez policję i figuruje w bazie danych, jest bez zwłoki oddawany w ręce policji. Takich ludzi Legia nie chce.
Po II wojnie światowej sytuacja w naszym kraju sprawiła, że w Legii Cudzoziemskiej pojawiło się wielu polskich rekrutów. Dlaczego jednak dziś Polacy służą w tej jednostce?
Liczba Polaków służących w Legii nie jest podawana do publicznej wiadomości. Według udostępnianych informacji niespełna 18% jej stanu pochodzi z Europy Środkowej, inny wskaźnik to 22% żołnierzy pochodzenia słowiańskiego. Można zatem szacować, że w Legii służy kilkuset naszych rodaków. Co do motywacji, to jedni chcą przeżyć przygodę, doświadczyć twardego męskiego życia, zdobyć znakomite wyszkolenie wojskowe, a inni kierują się przesłankami ekonomicznymi. Zdecydowanie odpada natomiast kwestia walki o niepodległą Polskę, bo tę już mamy.
Jak bardzo zmieniła się ta formacja na przełomie XX i XXI wieku?
Legia Cudzoziemska naszych czasów to formacja wojskowa o najwyższych standardach. Szkolenia są prowadzone pod kątem uczestnictwa w operacjach interwencyjnych w różnych zakątkach świata i w rozmaitym terenie – od gór, przez dżunglę, po pustynię – czy tworzenia sił szybkiego reagowania. Osobnym aspektem jest szeroki udział Legii w operacjach antyterrorystycznych, zarówno w kraju, jak i poza granicami. Jedną z najbardziej elitarnych jednostek tego typu w armii francuskiej jest 2 Pułk Spadochroniarzy Cudzoziemskich. Wykorzystywana do operacji specjalnych elita tej elity to GCP, stanowiąca grupę komandosów spadochronowych. Należał do niej m.in. sierż. Konrad Rygiel, który poległ w Afganistanie w czerwcu 2010 roku.
Czy mógłby pan się odnieść do dwóch najpopularniejszych haseł Legii Cudzoziemskiej zacytowanych w tytule naszej rozmowy?
„Maszeruj albo giń” to motto pokazywało charakter formacji jako tej wykonującej wyznaczone zadania za wszelką cenę, bo jak mówi kodeks legionisty, „misja jest święta”. To dewiza twardych, świetnie wyszkolonych i oddanych Legii Cudzoziemskiej żołnierzy. Dziać się tak mogło dlatego, że współgrało z nim drugie motto „Legio Patria Nostra”, bo ta jednostka naprawdę jest dla legionistów ojczyzną.
autor zdjęć: arch. Krzysztofa Schramma
komentarze