Dowódca Garnizonu Warszawa był współautorem nowego ceremoniału wojskowego. Zabiegał o przywrócenie przedwojennych tradycji reprezentacyjnych. Generał Kazimierz Gilarski brał udział w tak ważnych dla polskiej historii uroczystościach, jak powitanie papieża Jana Pawła II czy otwarcie cmentarza wojskowego w Katyniu.
Generał dywizji Kazimierz Gilarski zawodowe życie związał z Warszawą. To właśnie w stolicy, po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, objął pierwsze stanowisko. Trafił do pododdziału reprezentacyjnego Garnizonu Warszawa, w którym stanął na czele plutonu. Następnie został zastępcą dowódcy kompanii wart honorowych. Jesienią 2006 roku, po mianowaniu na stopień generała brygady, został dowódcą Garnizonu Warszawa.
Z racji zajmowanego stanowiska uczestniczył w setkach wojskowych, państwowych i patriotyczno-religijnych uroczystości w kraju i za granicą. Wiele z nich osobiście organizował. Jednymi z pamiętnych były powitania papieża Jana Pawła II podczas jego pielgrzymek do Polski. Koordynował i organizował różnego rodzaju obchody – od tych mniejszych lokalnych, po największe, takie jak parada 15 sierpnia z okazji Święta Wojska Polskiego. Gdy w 2000 roku otwierano w Katyniu Polski Cmentarz Wojenny, generał Gilarski był odpowiedzialny za ceremonię. Przygotowywał także uroczystości na polskich cmentarzach pod Monte Cassino, w Bolonii, Normandii i pod Lenino. Z jego inicjatywy ustanowiono Święto Dowództwa Garnizonu Warszawa. Obchodzone jest 19 kwietnia.
Generał był współautorem nowego ceremoniału wojskowego. Zabiegał o przywrócenie przedwojennych tradycji reprezentacyjnych. Udało mu się doprowadzić do tego, że żołnierze kompanii reprezentacyjnej występują w rogatywkach. Dzięki jego inicjatywie na sztandarach znalazła się przedwojenna symbolika. Chciał też powołania reprezentacyjnego szwadronu kawalerii i baterii dział salutacyjnych. Był jedną z osób, które walczyły o przywrócenie na Grobie Nieznanego Żołnierza tablic pamiątkowych z wojny polsko-bolszewickiej. Marzył o tym, by dowódca garnizonu prowadził odprawę wart, siedząc na koniu. Tego ostatniego planu nie udało mu się jednak zrealizować. – Nikt z nas nie przypuszczał, że tak szybko będziemy Cię żegnać zgodnie z Twoim ceremoniałem – mówił Czesław Piątas, ówczesny sekretarz stanu w MON.
Jako dowódca był stanowczy i wymagający. Doskonale znał się na swojej pracy i tego samego wymagał od innych. Bywało, że dobitnie wyrażał swoje zdanie, ale umiał przy tym słuchać innych.
Do pracy przychodził pierwszy, a wychodził jako jeden z ostatnich. Miał mnóstwo obowiązków i spotkań. To właśnie przez napięty harmonogram nie pojechał do Katynia samochodem, tak jak wcześniej planował, ale został dłużej w Warszawie i przyjął zaproszenie do prezydenckiego samolotu.
Jego imieniem nazwano jedną z sal w siedzibie Dowództwa Garnizonu Warszawa. A na Bemowie, gdzie mieszkał, odsłonięto tablicę pamiątkową. Memoriał, który odbywa się w ramach Ogólnopolskich Zawodów Jeździeckich w skokach przez przeszkody, został nazwany imieniem gen. Kazimierza Gilarskiego.
autor zdjęć: Arch. PZ
komentarze