Pod wodę schodzi zdalnie sterowany pojazd, który musi odszukać przedmiot imitujący minę lub niewybuch. Za maszyną podąża człowiek. Jego zadanie polega na podczepieniu atrapy do pontonu wydobywczego, który przeniesie ją w bezpieczne miejsce – tak ćwiczą nurkowie minerzy z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców.
W zgrupowaniu bierze udział 40 nurków. Na dwa tygodnie zamieszkali w Orzyszu, gdzie znajduje się wojskowy ośrodek szkolenia. – Nurkujemy głównie na miejscowym jeziorze, ale w planach mamy też trening na Hańczy – wyjaśnia por. mar. Piotr Nowak z grupy nurków minerów 12 Dywizjonu Trałowców. – Wtedy będziemy wykonywać zadania na głębokości dochodzącej do 50 metrów – dodaje. Właśnie na takich głębokościach działają minerzy na Bałtyku.
Nurkowie ćwiczą przede wszystkim odnajdywanie i wydobywanie z dna przedmiotów, które imitują niewybuchy. Jak to się odbywa? – Mamy łodzie, z których wypuszczamy zdalnie sterowany pojazd podwodny. To właśnie on namierza i identyfikuje spoczywający na dnie przedmiot – tłumaczy por. mar. Nowak. Następnie pod wodę schodzą nurkowie. Podczepiają atrapę do specjalnego pontonu wydobywczego, który za pomocą przewodów jest stopniowo napełniany powietrzem. Podnosi on atrapę z dna. Potem ponton jest odholowywany w bezpieczne miejsce, gdzie niewybuch możne zostać zniszczony.
Nurkowie ćwiczący na Mazurach wchodzą w skład 12 i 13 Dywizjonu Trałowców, stanowiących część 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Na co dzień wykonują zadania na Bałtyku. W swojej pracy wykorzystują szybkie łodzie hybrydowe, często też operują z pokładu okrętów lub jednostek pomocniczych, na przykład holowników.
Dlaczego teraz ćwiczą na jeziorach? – Tutaj możemy trenować przez cały czas, bez względu na warunki. Na Bałtyku czasem przeszkadza stan morza – przyznaje por. mar. Nowak. Tego typu doświadczenie może się też przydać w innych sytuacjach.
– Nurkowie minerzy operują też w głębi lądu. W ostatnich latach na przykład wydobywali z Odry bomby z czasów II wojny światowej – wspomina kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Trzy lata temu taka operacja została przeprowadzona we Wrocławiu. Wtedy nurkowie podnieśli z dna i przekazali saperom 50-kilogramową bombę lotniczą. Łącznie pod powierzchnią spędzili wówczas 20 godzin, operowali na głębokości od półtora do sześciu metrów, w wodzie, której przejrzystość spadała momentami do 10 centymetrów.
Jeszcze bardziej skomplikowana była ubiegłoroczna akcja w Szczecinie. Nurkowie minerzy wydobyli ważący tonę niewybuch. Zalegał on na dnie rzeki w centrum miasta. Na czas trwania operacji trzeba było ewakuować blisko tysiąc mieszkańców.
Zdarzają się również interwencje w jeziorach. – Najczęściej dochodzi do nich latem, kiedy na niebezpieczne przedmioty trafiają kąpiący się ludzie – zaznacza kmdr ppor. Kwiatkowski.
autor zdjęć: arch. 8FOW
komentarze