Szef kompanii to nie osoba, to instytucja. Nie dość, że ogarnia milion rzeczy, to jeszcze nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, a na cuda trzeba poczekać tylko chwilę – pisze kpr. pchor. rez. Mikołaj Klorek, doktorant Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który uczestniczy w szkoleniu rezerwy w 6 Batalionie Dowodzenia Sił Powietrznych w Śremie.
Niedziela, 13 kwietnia
Niedziela, jak to niedziela, na kompanii pustki. Zostali tylko żołnierze, którzy mają służbę lub przydzielone zadania. Czas płynie leniwie … Spokój przerywany jest tylko od czasu do czasu telefonem od oficera dyżurnego. To dla mnie sytuacja komfortowa. Jest czas, by nadrobić zaległości w pracy cywilnej. Służba służbą, ale życie toczy się dalej i niektóre rzeczy trzeba robić na bieżąco.
Po południu ożywienie, wpada szef kompanii, chorąży Łukasz Kaźmierczak, i zaczyna się chwila niedzielnego szaleństwa. Trzeba posortować, wydzielić i popakować suchy prowiant na poniedziałkowy wyjazd. My i kompania zabezpieczania jedziemy na strzelanie do Skwierzyny.
Pakujemy wszyscy: szef, podoficerowie i dyżurni. Szczęście to tylko 113 porcji suchego prowiantu, ale i tak czujemy się jak mali Chińczycy. Część racji ląduje w gustownych siateczkach pewnej znanej sieci handlowej... spokojnie, to nie sponsor. Siateczki pochodzą z tajemniczych zapasów szefa. Każdy, kto miał styczność z wojskiem, ten wie, że szef kompanii to nie osoba, to instytucja. Nie dość, że ogarnia milion rzeczy, to jeszcze nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, a na cuda trzeba poczekać tylko chwilę. Wypisz, wymaluj, chorąży Kaźmierczak.
Wieczorem zaczynają wracać z przepustek pierwsi rezerwiści. Na kompaniach zapada cisza, tylko nad stolikiem dyżurnego kompanii pali się światło. Bardziej z nudów niż z obowiązku sprząta wnętrzności „grzyba”, czyli wspomnianego biurka dyżurnego. Tam instrukcje, spisy, no i obowiązkowa lektura dostępna w każdej jednostce… „Polska Zbrojna”. Nawet numer jest całkiem świeży.
Rano, a w zasadzie w nocy, zamieszanie. Do 5.00 schodzą się rezerwiści, od 6.00 wydawanie broni, hełmów i suchego prowiantu. Konwój rusza na strzelnicę o godzinie 7.00. Ja zdaję służbę… długa niedziela dobiegła końca.
autor zdjęć: Mikołaj Klorek

komentarze