Na Bałtyku, 30 mil od Jastarni, piloci śmigłowców Marynarki Wojennej uczyli się startować i lądować z pokładu fregaty. Za lądowisko posłużył im niemiecki okręt FGS „Mecklenburg-Vorpommern”. Żołnierze ćwiczyli także tankowanie śmigłowca z pokładu okrętu. Tego typu szkolenie siły morskie Polski i Niemiec przeprowadziły wspólnie już po raz drugi.
Śmigłowiec SH-2G, przeznaczony do śledzenia okrętów podwodnych, spotkał się z niemiecką fregatą na międzynarodowych wodach Bałtyku. W ćwiczeniach wzięło udział trzech polskich pilotów i dwóch nawigatorów. W ciągu kilku godzin wykonali ponad 30 startów i lądowań. – Trenowaliśmy w dzień i w nocy. To było ważne doświadczenie, bo sposób lądowania na niemieckiej fregacie różni się od tego, co wykonujemy na co dzień – mówi kpt. mar. pil. Sebastian Bąbel.
Śmigłowce SH-2G są przystosowane do współdziałania z fregatami klasy Oliver Hazard Perry. Polska ma dwa takie okręty – ORP „Gen. T. Kościuszko” i ORP „Gen. K. Pułaski”. – Do lądowania na ich pokładach śmigłowce podchodzą w linii prostej. Jednak na fregatach takich, jak „Mecklenburg-Vorpommern”, lądowisko jest większe, a maszyny zbliżają się do niego od strony burty, przystają w zawisie, a potem wolno przesuwają się w bok – opowiada kpt. mar. pil. Bąbel.
Podczas ćwiczeń załogi trenowały również tak zwane tankowanie na gorąco. – W czasie takiej operacji śmigłowiec siada na lądowisku, ale jego załoga na czas uzupełniania zapasów paliwa wyłącza tylko jeden silnik – wyjaśnia kpt. mar. pil. Bąbel. Tankowanie na gorąco pozwala oszczędzić czas, co jest szczególnie ważne podczas operacji bojowych. – Średnio trwa ono kwadrans, podczas gdy tradycyjne tankowanie na pokładzie okrętu zajmuje około pół godziny – mówi jeden z pilotów SH-2G. Operacja to jednak spore wyzwanie, szczególnie dla załogi fregaty. – Marynarze muszą podejść z wężem do pracującego śmigłowca. Na lądowisku panuje ogromny hałas, a do tego sam okręt kołysze się na falach. Towarzyszy temu na pewno ogromny stres – podkreśla kpt. mar. pil. Bąbel.
Ćwiczenia śmigłowca SH-2G z niemiecką fregatą FGS „Schleswig-Holstein”. Film: aviateam.pl.
Piloci Marynarki Wojennej trenowali z niemiecką fregatą już po raz drugi. Kilka miesięcy temu na Bałtyku załoga SH-2G współpracowała z okrętem FGS „Schleswig-Holstein”. – To efekt porozumienia między ministrami obrony narodowej obu państw, które zostało zawarte w maju tego roku, a także rozmów sztabowych – mówi kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Niemcy byli zainteresowani tego typu współpracą, ponieważ sami mają mało śmigłowców morskich. Pojawił się nawet projekt czasowego stacjonowania polskich śmigłowców z załogami na pokładach fregat „Brandenburg”. Miałyby one brać udział w międzynarodowych manewrach i wspólnie uczestniczyć w misjach. Na razie jednak, jak zastrzega kmdr ppor. Cichy, żadne szczegółowe ustalenia w tej sprawie nie zapadły. Natomiast kolejne wspólne ćwiczenia polskich pilotów z niemiecką fregatą mogą się odbyć już w styczniu.
Fregaty rakietowe klasy „Brandenburg” weszły do służby w połowie lat 90. Pod niemiecką banderą pływają cztery tego typu okręty. Brały udział m.in. w operacji antyterrorystycznej u wybrzeży Somalii czy kontyngencie patrolującym Morze Śródziemne w okolicach Libanu. W 2003 roku jedna z fregat wspomagała też siły międzynarodowe podczas wojny w Iraku.
SH-2G to śmigłowce przeznaczone między innymi do poszukiwania, śledzenia i zwalczania okrętów podwodnych. W polskiej Marynarce Wojennej służą od dziesięciu lat. Przez ten czas wykonywały zadania na Bałtyku, Morzu Północnym, Czarnym, Śródziemnym, Oceanie Atlantyckim. Złożony z nich komponent lotniczy dwukrotnie wchodził w skład Stałego Zespołu Sił Odpowiedzi NATO i brał udział w operacji „Active Endeavour”. Cztery SH-2G na co dzień stacjonują w 43 Bazie Lotnictwa Morskiego.
autor zdjęć: Marynarka Wojenna
komentarze