Kilkudziesięciu żołnierzy skacze z pokładu samolotu M-28 Bryza i śmigłowca W-3 Sokół. Na lotnisku w Mirosławcu rozpoczęło się szkolenie instruktorów spadochronowych z Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych. Skoki, także nocne wykonują z wysokości od tysiąca do czterech tysięcy metrów.
Do Mirosławca przyjechało 30 instruktorów i kandydaci na instruktorów spadochronowych z kilku jednostek lotniczych Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych. Zajęcia z nimi prowadzi ppłk Wojciech Polczyk szef Ośrodka Służby Spadochronowo-Ratowniczej z Krzesin. – Uczymy kolegów, jak postępować w sytuacjach awaryjnych. Muszą wiedzieć, jak zachować się podczas lotu na spadochronie ratowniczym, a później bezpiecznie wylądować – tłumaczy jeden z prowadzących szkolenie.
Instruktorzy w Mirosławcu będą oddawać skoki w dzień ale też nocą z pułapów od tysiąca do czterech tysięcy metrów. Tylko w środę każdy uczestnik szkolenia wykonał po pięć skoków z pokładu M-28 lub W-3 Sokół. Instruktorzy wykorzystują spadochrony Silhouette oraz Falcon.
Szkolący się biorą też udział w zajęciach teoretycznych. Uczą się wszystkiego, od zasad skoku po układanie spadochronów głównych i zapasowych. Poznają sprzęt, który ma zapewniać bezpieczeństwo podczas oblotów (lotów próbnych po naprawach, remontach) samolotów transportowych, odrzutowych i śmigłowców. Do końca czerwca skoczą w sumie 100 razy, między innymi na spadochronach L-2 Kadet. W lipcu czeka ich egzamin. Jeśli zaliczą go pomyślnie, otrzymają tytuł instruktora III klasy.
– Każdy instruktor w celu podtrzymywania kwalifikacji musi wykonać rocznie odpowiednią liczbę skoków w zależności od posiadanej klasy – mówi ppłk Artur Goławski. Szkolenie jest okazją do „wyskakania” tej normy. Instruktorzy posiadający III klasę specjalisty muszą skoczyć w roku 40 razy, lotnicy z II klasą – 30 razy, a żołnierze legitymujący się klasą I oraz mistrzowską wykonują 20 skoków spadochronowych rocznie.
autor zdjęć: st. kpr. Paweł Zieliński (22 BLT)
komentarze