Przez pięć dni muszą przetrwać w lesie. Maszerują przez kilkadziesiąt kilometrów bez względu na pogodę. Nie śpią, niewiele jedzą i mało piją. Dowiadują się, na co ich stać. A gdy już wiedzą, próbują osiągnąć jeszcze więcej. Tak przygotowują się kandydaci na przyszłych komandosów.
Kursy dla osób, które chcą dostać się do jednostek specjalnych, organizują prywatne firmy. Zatrudniają byłych specjalsów lub funkcjonariuszy CBŚ bądź ABW. Dwa dni temu w Bieszczadach rozpoczął się pierwszy kurs preselekcyjny organizowany przez Fundację Byłych Żołnierzy i Funkcjonariuszy Sił Specjalnych „Szturman”. – Zainteresowanie było bardzo duże. Zgłosiło się trzydziestu chętnych, ale na pierwszy ogień wysłaliśmy piętnaście osób – mówi Adam Michalczyk, wiceprezes „Szturmana”. Michalczyk przez kilkanaście lat służył w 1 Pułku Specjalnym (dzisiejsza Jednostka Wojskowa Komandosów). Wiele razy brał udział w rekrutacji żołnierzy. Później pracował w jednostce antyterrorystycznej. Teraz razem z byłymi specjalsami i policjantami szkolić będzie młodzież. Patronat nad kursem „Szturmana” objął dowódca Wojsk Specjalnych gen. bryg. Piotr Patalong.
Jakie wyzwania czekają na uczestników preselekcji? Sprawdzą się w zajęciach z nawigacji, bytowania w lesie i współdziałania w grupach. Dodatkowo przejdą także testy psychologiczne zbliżone do tych, jakie prowadzone są w jednostkach specjalnych. – Nauczymy kandydatów, jak prawidłowo dobierać sprzęt, jak się ubrać, kiedy podczas ekstremalnego wysiłku jeść i pić. Chcemy podnieść ich granicę wytrzymałości – zapewnia Adam Michalczyk. Żeby zwiększyć szanse na dobre przygotowanie kandydatów do selekcji, Fundacja „Szturman” każdemu ze swoich podopiecznych wyznaczyła indywidualnego opiekuna – instruktora. Będzie on na bieżąco aż do samej selekcji sprawdzał postępy w treningach i nauce.
– Brak odpowiedniego sprzętu na selekcji i nieumiejętność korzystania z kompasu i mapy – to najczęściej spotykane braki zapisujących się na kursy – przyznaje Bart M., były funkcjonariusz CBŚ i zarazem organizator szkolenia przygotowawczego do selekcji w Pasterce w Górach Stołowych. Centrum Szkoleń Militarnych „NaszaFarma” korzysta z wiedzy i doświadczeń byłych specjalsów, m.in. Andrzeja K. Kisiela, autora książki „Trzynaście moich lat w JW GROM”. Od ubiegłego roku podczas cyklicznych kursów preselekcyjnych pracują oni nad kondycją, wiedzą i umiejętnościami potencjalnych komandosów i kandydatów do służb specjalnych. – Testujemy wyposażenie, by wyeliminować rzeczy niewygodne i niepotrzebne. Mamy opracowany program szkolenia tak, by wskazać uczestnikom właściwe tempo pracy ich organizmu, nauczyć planowania sił i tego, jak realizować poszczególne zadania, jakie mogą ich spotkać na selekcji – mówi Bart M. Były funkcjonariusz CBŚ przyznaje, że idea kursów preselekcyjnych jest odwrotna niż testów w jednostce. – Mamy szkolić, a nie eliminować ludzi. Identyfikujemy problem, a później pomagamy go rozwiązać – dodaje.
Jak kursy oceniają komandosi? – Cieszymy się, że tego rodzaju inicjatywy powstają. Wojska Specjalne potrzebują odpowiednio zmotywowanych i przygotowanych kandydatów do służby. Jeśli są instytucje, które pomogą im przygotować się do selekcji, to dla nas tylko lepiej – przyznaje ppłk Ryszard Jankowski, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Specjalnych.
autor zdjęć: Danuta Kups
komentarze