Artylerzyści mówią, że po ataku baterii wyrzutni rakietowych nie zostaje kamień na kamieniu. O sile rażenia tego sprzętu przekonali się podchorążowie z WSOWL we Wrocławiu.
Słuchacze III roku Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych na toruńskim poligonie odbywali strzelania egzaminacyjne z wyrzutni rakietowych RM-70 i WR-40 Langusta. – W zasadzie trudno powiedzieć, która część strzelania sprawiała najwięcej kłopotów – mówi plut. pchor. Beata Gronkowska. – Musieliśmy prawidłowo wyliczyć nastawy celownika, gdyż popełnienie błędu w tym przypadku przekreśla szanse na otwarcie skutecznego ognia.
Równie ważne było podawanie właściwych komend dowódcom dział. – Zmiana czy niezrozumienie nawet jednego słowa mogą całkowicie zmienić znaczenie rozkazu i spowodować niepożądane skutki podczas strzelania – dodaje pchor. Gronkowska.
A trzeba pamiętać, jak duża jest siła rażenia wyrzutni rakietowych. W pełni załadowana bateria może wystrzelić jednorazowo 240 pocisków i razić w ten sposób teren o powierzchni 16 hektarów. Według artylerzystów, po takim ataku nie zostaje kamień na kamieniu.
Jak mówią instruktorzy z toruńskiego Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia, na potrzeby zajęć poligonowych na pociskach zostały zamontowane pierścienie ograniczające, które zmniejszały ich zasięg do 12 kilometrów. W warunkach bojowych zasięg rakiet może wynieść nawet 20 kilometrów.
Źródło: CSAiU
autor zdjęć: kpt. Marek Serocki, kpr. Maciej Hering
komentarze