Jak najszybciej i najbezpieczniej wejść z łodzi na statek? W jaki sposób poruszać się po jego pokładzie i przeszukiwać pomieszczenia? Jak zabezpieczyć improwizowany ładunek wybuchowy? To tylko część zadań, z którymi mierzyli się podczas szkolenia na Krecie żołnierze polskiej marynarki wojennej z grup boardingowych.
Przemieszczający się po morzu statek jest podejrzewany o przemyt. Jego tropem ruszają okręty NATO. Kapitan statku jednak kluczy, nie chce rozmawiać o ładunku i dokumentach, stroni od kontroli. Do akcji wkracza więc grupa boardingowa. Marynarze muszą przeszukać pokład. Ale to niełatwa sprawa, choćby ze względów czysto technicznych. Nadbudówki statków są pełne wąskich korytarzy, ciasnych kabin, zejściówek. Chwila nieuwagi i można się potknąć albo poślizgnąć, do tego zwykle dochodzą jeszcze przechyły – w końcu statek stoi w dryfie na otwartym morzu. – W pracy grupy boardingowej nie sposób zaplanować wszystkiego. Członkowie zespołu muszą reagować na rozwijającą się sytuację. W wielu przypadkach działać samodzielnie, bez polecenia przejmować kontrolę nad określonymi sektorami. Słowem: być świadomymi zadań, które zależą od miejsca w szyku ugrupowania – tłumaczy ppor. mar. Bartosz Polak, członek grupy boardingowej z fregaty ORP „Gen. K. Pułaski”. Przez ostatnie tygodnie oficer wykonywał podobne zadania na Krecie. Wraz z siedmioma kolegami wziął udział w szkoleniu organizowanym przez natowski ośrodek NMIOTC (NATO Maritime Interdiction Operational Training Centre).
W grupie, do której trafili Polacy, znaleźli się żołnierze z kilku państw. Wśród nich byli marynarze z Litwy, Łotwy i Ukrainy, amerykańscy marines, przedstawiciele greckiej marynarki i sił specjalnych, a także Kuwejtczyk – absolwent Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Kurs został podzielony na kilka segmentów. Część zajęć była poświęcona kwestiom prawnym. W założeniu uczestnicy mieli odświeżyć sobie wiedzę dotyczącą międzynarodowych przepisów, które obowiązują na morzu. Prawnicy przypomnieli im między innymi, kiedy mogą przeprowadzić abordaż i jakich procedur powinni przy tym przestrzegać. Program obejmował również strzelanie z pistoletu i karabinka oraz ćwiczenia z medycyny pola walki. – Podczas tej części szkolenia zapoznawaliśmy się ze sprzętem pomagającym ratować życie. Mieliśmy ponadto do wykonania kilka zadań praktycznych. Musieliśmy, na przykład, ocenić stan poszkodowanego, opatrzyć jego rany, utrzymać drożność dróg oddechowych – wymienia ppor. mar. Polak.
Podczas szkolenia członkowie grup boardingowych przeszukiwali kontenery i trenowali sposoby postępowania z agresywnymi osobami, które nie tylko nie chciały poddać się kontroli, lecz także sięgały po niebezpieczne narzędzia, na przykład nóż. Ćwiczyli wreszcie rozpoznawanie i zabezpieczanie improwizowanych ładunków wybuchowych. Wraz z upływem czasu poziom trudności poszczególnych zadań się zwiększał. Kursanci ruszyli na morze. Musieli przy tym w odpowiedni sposób rozlokować się w szybkiej łodzi motorowej oraz jak najszybciej, a zarazem najbezpieczniej podejść do burty statku i dostać się po drabinkach na jego pokład. Wszystko po to, aby przeszukać podejrzaną jednostkę pływającą. – Ten etap szkolenia uczył pracy w zespole – podkreśla ppor. mar. Bartosz Polak.
Ostatnie zadanie polegało na kompleksowym zaplanowaniu operacji MIO, czyli przechwytywania morskiego. – Instruktorzy podzielili nas na grupy. Otrzymaliśmy dokumenty zarysowujące sytuację i wskazujące jednostkę, którą należało skontrolować. Musieliśmy więc krok po kroku przygotować schemat działań na podstawie wiedzy zdobytej podczas szkolenia – zaznacza ppor. mar. Polak.
Oficer przyznaje, że udział w kursie okazał się wartościowym doświadczeniem. – Część zagadnień nie była dla nas nowa, ale mieliśmy świetną okazję, by swoją wiedzę utrwalić, a w wielu aspektach także poszerzyć. Ja sam, na przykład, nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać zasady działania urządzeń do pobierania danych biometrycznych, czyli skanowania siatkówki oka czy odcisków palców. Na Krecie mogliśmy współdziałać z żołnierzami innych armii, wymieniać spostrzeżenia z doświadczonymi instruktorami. To dla nas bardzo cenne – podkreśla ppor. mar. Polak. Przyznaje, że w ośrodku NMIOTC szkolił się po raz pierwszy. W przeszłości Polacy już tam ćwiczyli. Szkolenie w tej placówce przeszli choćby komandosi Formozy.
– NMIOTC prowadzi trzy rodzaje szkoleń. W ofercie mamy prawie 40 różnego typu kursów stacjonarnych. Organizujemy też szkolenia szyte na miarę. Ich program powstaje zgodnie z zapotrzebowaniem, które zgłaszają zainteresowane państwa. Trzecia opcja to kursy prowadzone poza ośrodkiem, tzn. bezpośrednio w krajach, które zgłaszają taką potrzebę – wyjaśnia kmdr ppor. Oskar Draus, polski oficer, który od kilku lat służy w ośrodku jako instruktor. Z usług NMIOTC korzystają zarówno państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i kraje z nim współpracujące. – Szkolenie pozwala uzyskać certyfikat potwierdzający gotowość do udziału w operacjach boardingowych pod egidą NATO i Unii Europejskiej – zaznacza kmdr ppor. Draus.
Siłą ośrodka jest wyspecjalizowana wielonarodowa kadra, a także bogata baza szkoleniowa. Placówka dysponuje między innymi dwoma okrętami, które niegdyś służyły w greckiej marynarce. Pierwszy to dawny okręt szkolny, używany obecnie podczas zajęć z abordażu. Jednostka została wyposażona w system kamer, który pozwala instruktorom śledzić ruchy grup boardingowych w korytarzach i pomieszczeniach. Druga jednostka to dawny trałowiec bazowy. Znajdują się w nim urządzenia do ćwiczeń, a także sale wykładowe. NMIOTC dysponuje wieloma symulatorami, a nawet szybkimi łodziami motorowymi skonfiskowanymi piratom w Zatoce Adeńskiej.
Grupy boardingowe to wyspecjalizowane jednostki przeznaczone do zajmowania i kontrolowania pokładów obcych jednostek. W polskich siłach morskich takie zespoły funkcjonują na obydwu fregatach: korwecie patrolowej ORP „Ślązak” i korwecie zwalczania okrętów podwodnych ORP „Kaszub”. Marynarze, którzy wchodzą w ich skład, na co dzień zajmują stanowiska w różnych działach okrętowych. Regularnie jednak szkolą się z działań abordażowych. Tak było chociażby podczas ćwiczeń „Strażnik Bałtyku”, przeprowadzonych na początku lutego. Wzięła w nich udział między innymi fregata ORP „Gen. T. Kościuszko”, wydzielona zaś z jej załogi grupa boardingowa miała za zadanie skontrolować statek, który naruszył strefę bezpieczeństwa wokół platformy wiertniczej.
autor zdjęć: kmdr ppor. Oskar Draus

komentarze