W kilka minut byli gotowi, by wystartować i wykonać operację przechwycenia rosyjskich samolotów. Włoscy piloci myśliwców Eurofighter Typhoon stacjonują w Malborku w ramach Baltic Air Policing i w tym miesiącu swoje misje wykonywali już kilkanaście razy. Każda z nich była spowodowana pojawieniem się rosyjskiego samolotu w pobliżu granicy polsko-rosyjskiej.
29 września dwa włoskie myśliwce Eurofighter Typhoon, które stacjonują w 22 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku w ramach misji Baltic Air Policing, poderwały się na sygnał „Alpha Scramble”. Rozkaz do lotu wydało niemieckie dowództwo Combined Air Operations Centre (CAOC), po tym jak rosyjski statek powietrzny zbliżył się do granicy z Polską, a jego lot nie został wcześniej zgłoszony kontrolerom lotu. Gdy Eurofightery podleciały do samolotu, ten wycofał się w głąb terytorium Rosji. Informację o tym zdarzeniu podały włoskie siły powietrzne w mediach społecznościowych: „To był kolejny natychmiastowy start włoskich samolotów stacjonujących w Polsce”.
Włosi przeprowadzili standardową operację przechwycenia samolotu, którą wykonują statki powietrzne patrolujące niebo krajów nadbałtyckich. Identyczne zadania wykonują Polacy m.in. na Litwie, w Estonii czy na Słowacji. Piloci i personel naziemny prowadzą nieprzerwany dyżur i 24 godziny na dobę są gotowi, aby w kilka minut poderwać samolot do lotu. Kiedy ogłaszany jest alarm „Alpha Scramble”? Najczęściej wówczas gdy granicę państwa próbuje naruszyć statek powietrzny bez transpondera (urządzenie identyfikujące) albo taki, który nie zgłosił wcześniej planu lotu. Zdarza się, że są to również statki pasażerskie. Oprócz tego, że piloci z misji BAP mogą przechwycić samolot i zmusić go do cofnięcia się, mogą również pomagać samolotom wylądować – jeśli te mają problem techniczny.
Myśliwce Eurofighter Typhoon z włoskich sił powietrznych stacjonują w Polsce od sierpnia tego roku. Z bazy w Malborku wspierają działania patrolowe Węgrów, którzy z kolei stacjonują w Szawlach na Litwie. Włosi wspierają też polskich pilotów w pełnieniu ich dyżuru bojowego w kraju. Włoskie samoloty pochodzą z 4, 36, 37 i 51 skrzydła włoskich sił powietrznych i zostaną w Malborku do końca października. Kiedy w sierpniu gen. dyw. pil. Cezary Wiśniewski, zastępca dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych, witał lotników w 22 Bazie Lotnictwa Taktycznego, zapewnili oni, że będą wzmacniać wschodnią flankę zgodnie z założeniami NATO. – Tworzymy natowską tarczę powietrzną, zwiększamy spójność państw członkowskich i gwarantujemy integralność terytorialną członków Sojuszu – mówił z kolei płk Salvatore Florio, dowódca włoskiego kontyngentu. I dodał: – Dziś nie ma nic ważniejszego w tej części świata niż ochrona państw NATO i utrzymanie w nich pokoju.
Od tamtej pory Włosi wiele razy wzbijali się w powietrze na sygnał „Alpha Scramble”. Tylko we wrześniu było 15 takich lotów. Ostatnio 26 i 27 września. Najpierw w pobliżu strefy przygranicznej namierzono jeden samolot, który nie miał włączonego identyfikatora, następnego dnia były to aż trzy samoloty z Rosji. W obu przypadkach para Eurofighterów bezzwłocznie wystartowała, aby sprawdzić, co dzieje się w powietrzu.
Z Włochami współpracują nie tylko piloci MiG-29 z Malborka, lecz również lotnicy z Krzesin i Łasku. – Wykonaliśmy wspólnie kilka misji DCA [Defensive Counter Air – działania defensywne przeciwko środkom powietrznym – przyp. red.] – mówi ppłk Łukasz Gradziński, dowódca 6 Eskadry Lotnictwa Taktycznego 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego. – Lata nam się razem świetnie, bo też dobrze się znamy. Większość z personelu pochodzi z włoskiej eskadry tygrysiej, podobnej do naszej. Wspólne loty wykonujemy więc chociażby podczas ćwiczeń „NATO Tiger Meet” – dodaje oficer.
Poza lotami treningowymi Włosi wspierają Polaków również w prowadzeniu dyżurów bojowych. – Są w Malborku, a więc bardzo blisko Bałtyku, gdzie w przestrzeń najczęściej wlatują rosyjskie samoloty. Czas ich reakcji jest więc krótszy, mogą dolecieć do samolotów szybciej niż my z Krzesin – mówi ppłk Gradziński.
autor zdjęć: Sztab Obrony Włoch
komentarze