„Żołnierze Stolicy! Wydałem dziś upragniony przez Was rozkaz do jawnej walki z odwiecznym wrogiem Polski, najeźdźcą niemieckim” – tak rozpoczynał się rozkaz gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, komendanta głównego AK. Dzień później, 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie. Walki miały toczyć się 5-7 dni. Powstańcy wytrwali aż do 2 października.
„Po pięciu blisko latach nieprzerwanej i twardej walki prowadzonej w podziemiach konspiracji stajecie dziś otwarcie z bronią w ręku, by Ojczyźnie przywrócić Wolność i wymierzyć zbrodniarzom niemieckim przykładną karę za terror i zbrodnie dokonane na ziemiach Polski” – napisał w rozkazie do żołnierzy gen. dyw. Tadeusz Komorowski „Bór”, dowódca Armii Krajowej. Po latach generał swoją decyzję uzasadniał koniecznością szybkiej reakcji na konsekwencje zbliżającej się bitwy o stolicę pomiędzy Niemcami a Rosjanami. „(…) jeżeli Niemcy pod naporem Armii Czerwonej będą musieli cofnąć się na linię Wisły, czego każdej chwili można było oczekiwać, wtedy zagęszczenie ich sił w samym mieście uniemożliwi nam jakąkolwiek akcję. Sama stolica stanie się polem bitwy między Niemcami a Moskalami, która miasto obróci w gruz. (…) Moim zdaniem czas był właściwy do rozpoczęcia walki”, wspominał generał w książce pt. „Armia podziemna”.
Plany zrywu
Premier polskiego rządu na uchodźstwie i Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. dyw. Władysław Sikorski już w październiku 1940 roku zatwierdził w Londynie plan powszechnego powstania, które miałoby się zbiec w czasie z dużym desantem regularnych sił wojskowych. „Taki właśnie plan umieścił w statucie założycielskim ZWZ, któremu wydano rozkaz przygotowania na tyłach armii okupacyjnych zbrojnego powstania” – przypomniał Norman Davies w książce „Powstanie ‘44”. Komendant główny Związku Walki Zbrojnej gen. broni Kazimierz Sosnkowski, jak i m.in. premier Sikorski liczyli na pomoc sojuszników. „Prawdopodobnie zakładano, że Królewska Marynarka Wojenna i RAF będą dość silne, aby przetransportować oddziały desantowe w jakieś dogodne (choć niesprecyzowane) miejsce na kontynencie, i że powstańcy, działając głównie na terenach wiejskich będą mogli utrudniać Niemcom stosowanie środków zapobiegawczych” – dodał Davies.
Po ataku Niemiec na Rosję powstańcze plany wymagały korekty. „Raport operacyjny numer 154 datowany 8 września 1942 roku przewidywał wybuch powszechnego powstania w centralnej Polsce, ale nie w zachodnich czy wschodnich częściach kraju. Sygnał do jego rozpoczęcia miał być poprzedzony czterodniowym ‘okresem czuwania’, a podjęcie decyzji zostawiono dowódcy Armii Krajowej” – podkreślił historyk w swoim dziele.
Rynek Starego Miasta w płomieniach powstańczych walk, sierpień 1944. Fot. Wikipedia
Sytuację jeszcze bardziej zmieniły wydarzenia na froncie wschodnim, po zwycięstwie Armii Czerwonej w bitwie pod Kurskiem, w lipcu 1943 roku. Rząd emigracyjny w Londynie po sukcesach Rosjan w walce z Niemcami zdawał sobie sprawę, że polskie ziemie mogą niekoniecznie wyzwolić sojusznicze armie, a Armia Czerwona. Na domiar tego Rosja, po ujawnieniu w kwietniu 1943 roku zbrodni katyńskiej, zerwała stosunki dyplomatyczne z polskim rządem. 26 października 1943 roku nowy dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski „Bór” otrzymał z Londynu instrukcję z możliwymi wariantami przyszłego powstania. Rząd emigracyjny zakładał w pierwszej wersji powszechne powstanie o szerokim zasięgu, przy porozumieniu z mocarstwami zachodnimi. Gdyby ten plan nie został poparty przez sojuszników, w drugim wariancie brano pod uwagę wzmożoną akcję sabotażowo-dywersyjną. Dwa kolejne plany uwzględniały kroki, jakie należy podjąć po wkroczeniu na polskie ziemie Armii Czerwonej. Polskie władze w Londynie zastrzegały sobie prawo do decyzji na wypadek braku ponownego nawiązania stosunków dyplomatycznych z Moskwą.
Generał Komorowski postanowił jednak zmodyfikować londyńskie instrukcje. 20 listopada 1943 roku wydał rozkaz o rozpoczęciu akcji „Burza” – zbrojnego powstania lub wzmożonej dywersji przeciwko okupantowi niemieckiemu. Rozkaz uwzględniał również zasady ewentualnego współdziałania z oddziałami Armii Czerwonej: „Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawo gospodarza. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń”. W piśmie skierowanym do nowego Naczelnego Wodza PSZ (po śmierci gen. Władysława Sikorskiego został nim gen. Kazimierz Sosnkowski) generał „Bór” wyjaśnił, dlaczego jego rozkaz różni się od zaleceń rządu: „Nakazałem ujawnienie się wobec wkraczających Rosjan dowódcom i oddziałom, które wezmą udział w zwalczaniu uchodzących Niemców. Zadaniem ich w tym momencie będzie dokumentować swoim wystąpieniem istnienie Rzeczypospolitej. W tym punkcie rozkaz mój jest niezgodny z instrukcją Rządu”.
Niestety, współpraca dowódców brygad wileńskich Armii Krajowej z Armią Czerwoną pokazała, że Moskwa nie zamierza uznawać polskiej niezależności. Żołnierze AK wnieśli swój wkład w wyzwolenie Wilna. Uczestniczyli we wspólnej defiladzie, w której maszerowali z czerwonoarmistami i żołnierzami 1 Armii Wojska Polskiego. Kilka dni później jednak zostali rozbrojeni i otrzymali ofertę wcielenia do armii generała Zygmunta Berlinga. Podobna sytuacja miała miejsce 27 lipca 1944 roku po zdobyciu Lwowa przez 5 Dywizję Piechoty AK. Żołnierze AK byli przez Rosjan siłą wcielani w szeregi 1 Armii Wojska Polskiego podległej ZSRR, wywożeni w głąb Rosji lub zabijani.
Pierwotny plan „Burzy” nie zakładał walk w dużych miastach, ale generał Komorowski zmienił go, aby uwiarygodnić Polskie Państwo Podziemne jako gospodarza tych terenów. Rozkaz „Bora” z 21 lipca o walkach w dużych miastach dotyczył również stolicy, co miało także wpływ na wybuch Powstania Warszawskiego.
Odprawa przed godziną „W”
Pod koniec lipca 1944 roku Warszawę obiegły pogłoski, że dowódcy Armii Krajowej porozumieli się z Wehrmachtem, który jakoby miał oddać stolicę Polakom przed wkroczeniem Rosjan. Tymczasem 27 lipca gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer wdrożył swój plan sprowokowania AK do powstania. Tego dnia na warszawskich ulicach rozklejono podpisane przez niego plakaty z wezwaniem, by 28 lipca o godzinie 8 stawiło się na sześciu wyznaczonych placach sto tysięcy warszawiaków do kopania rowów przeciwczołgowych. W reakcji na to zarządzenie jeszcze 27 lipca o godzinie 19 komendant Okręgu ZWZ Warszawa-Miasto płk Antoni Chruściel „Monter” przekazał podległym sobie dowódcom pocztą alarmową następujący rozkaz: „Alarm! Wobec dzisiejszych zarządzeń niemieckich nadanych przez megafony zarządzam, co następuje: 1. Zgrupować się na stanowiskach wyczekiwania i czekać na ogłoszenie godziny ‘W’. 2. Wkroczyć czynnie przed zarządzeniem godziny ‘W’ tylko w wypadkach szczególnie usprawiedliwionych, a głównie w rejonach zbiórek”. Z kolei sowiecka radiostacja „Kościuszko” 30 lipca parokrotnie nadała odezwę do mieszkańców stolicy, by rozpoczęli powstanie.
Powstańcza czujka w ruinach kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Fot. Wikipedia
Ostateczna decyzja o wybuchu powstania należała jednak do dowództwa Armii Krajowej. Przed jej podjęciem dowódcy musieli sobie odpowiedzieć na wiele pytań. „Z pewnością nie mogli liczyć, że uda im się bez niczyjej pomocy zgnieść Wehrmacht. Mogli mieć najwyżej nadzieję, że zdobędą miasto albo przynajmniej dużą jego część, a potem utrzymają się na tyle długo, aby doczekać innych decydujących wydarzeń. Oceniali, że wystarczy pięć, siedem dni. W tym czasie premier powinien zdążyć zawrzeć w Moskwie jakiś układ ze Stalinem. Zachodnie mocarstwa dokonają zrzutów broni, a może nawet dostarczą posiłków. Władze podziemia wyjdą z ukrycia i ustanowią własną administrację. A Armia Czerwona znajdzie się w sytuacji, w której będzie już mogła podjąć ostateczny atak i usunąć Niemców ze sceny wydarzeń”, oceniał Norman Davies w książce „Powstanie ‘44” stan przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu godziny „W” (kryptonim dnia i godziny rozpoczęcia Powstania Warszawskiego).
Decydująca o wszystkim odprawa Komendy Głównej AK odbyła się 31 lipca. O godz. 18 w jednym z mieszkań przy ulicy Pańskiej 16 spotkali się gen. dyw. Tadeusz Komorowski „Bór”, gen. bryg. Tadeusz Pełczyński „Grzegorz” – zastępca szefa Sztabu Komendy Głównej AK, gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” – mianowany przez „Bora” na stanowisko komendanta AK, gdyby dotychczasowe dowództwo nie mogło pełnić swoich funkcji – oraz płk Antoni Chruściel „Monter”. Ten ostatni zameldował, że pancerne jednostki Sowietów prowadzą już walkę pod Wawrem i przypomniał, że w wyniku ogłoszonej cztery dni temu mobilizacji, nie uda się już przed Niemcami ukryć swych sił. Pułkownik zaznaczył również, że zdarzyły się już wypadki walki pojedynczych plutonów z nieprzyjacielem. Po burzliwej dyskusji i rozmowie z czekającym na wyniki odprawy w sąsiednim pokoju wicepremierem Janem Stanisławem Jankowskim, generał „Bór” zdecydował się na rozpoczęcie walki 1 sierpnia. Przyjął też sugestię „Montera”, aby powstanie rozpocząć o godz. 17. Pułkownik Chruściel sugerował, że o tej porze w popołudniowym tłoku na ulicach powstańcom łatwiej będzie niepostrzeżenie dotrzeć na miejsca zbiórek.
63 dni walki
1 sierpnia 1944 roku do walk w Warszawie przystąpiło, według różnych szacunków, 23-35 tys. żołnierzy AK. W sumie do 2 października walczyło ich około 48 tys. Do żołnierzy AK przyłączyło się też blisko 2,5 tys. członków innych organizacji podziemnych, m.in. z Narodowych Sił Zbrojnych i Polskiej Armii Ludowej. Głównym problemem powstańców był brak uzbrojenia. Pododdziały AK w dniu wybuchu powstania dysponowały 20 ciężkimi karabinami maszynowymi, ok. 90 karabinami maszynowymi, blisko 1,5 tys. karabinami, 2,5 tys. pistoletami, ponad 400 pistoletami maszynowymi, a także produkowaną przez siebie bronią: miotaczami ognia, butelkami zapalającymi i granatami. W kolejnych dniach zrywu powstańcy zdobywali broń od wroga. Otrzymywali ją też od sojuszników, którzy organizowali zrzuty z samolotów. Od nocy z 4 na 5 sierpnia lotnicy alianccy, startujący z baz we Włoszech, zrzucili w sumie 230 ton broni, amunicji oraz lekarstw i żywności. Niestety, Stalin nie zezwalał alianckim samolotom latającym z pomocą dla powstańców na korzystanie z lotnisk na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. Rosjanie rozpoczęli zrzuty broni, amunicji i żywności dla powstańców dopiero 13 września. Jednak w większości trafiały one na obszary kontrolowane przez Niemców lub ulegały zniszczeniu podczas zrzutu.
Najmłodsi uczestnicy powstania podczas nauki strzelania. Fot. Wikipedia
Naprzeciwko powstańców stanęły zawodowe oddziały niemieckie wspierane przez artylerię, wojska pancerne i lotnictwo. Dowódca 9 Armii, gen. Nikolaus von Vormann, jeszcze w rozkazie z 25 lipca nakazywał: „Wszystkie wojska, które będą wyładowane w Warszawie, mają maszerować we wzorowym porządku na wschód przez miasto, wykorzystując możliwie główne jego ulice. Przez taką postawę należy wykazać ludności, że – wbrew różnym plotkom – chcemy bronić miasta wszelkimi środkami”. Między 29 a 31 lipca przerzucono przez Warszawę elitarną Dywizję Spadochronowo-Pancerną „Hermann Göring”. Niemieccy saperzy zaminowali mosty Poniatowskiego i Kierbedzia oraz wzmocnili ich obsadę. W chwili wybuchu walk okupanci mieli w Warszawie około 16 tys. żołnierzy, jednak w ciągu kilku dni nadciągnęły posiłki i w sumie w walkach uczestniczyło około 40 tys. Niemców.
W pierwszych dniach powstańcy zdobyli kilka ważnych punktów w stolicy: część terenu Elektrowni Miejskiej, Pocztę Główną, magazyny żywności i mundurów przy ul. Stawki, Wojskowy Instytut Geograficzny w Al. Jerozolimskich, najwyższy w Warszawie budynek „Prudential”, gmach sądów na Lesznie, zabudowania Politechniki i obóz przy ul. Gęsiej, skąd uwolnili 348 Żydów. 20 sierpnia opanowali budynek Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej, tzw. PAST-ę, a 23 sierpnia – kościół św. Krzyża i Komendę Policji przy Krakowskim Przedmieściu.
Niestety, powstańcom nie udało się zdobyć ważnych punktów strategicznych. Nie zdobyli żadnego z mostów na Wiśle, żadnego dworca kolejowego czy też Cytadeli. Niepowodzeniem zakończyły się walki o Uniwersytet Warszawski i siedzibę Gestapo przy al. Szucha. We wrześniu słabo uzbrojone oddziały powstańcze prowadziły samotną walkę z przeważającymi siłami niemieckimi. Niepowodzeniem zakończyła się próba desantu oddziałów 1 Armii WP z Pragi, 23 września padł Przyczółek Czerniakowski, 27 września skapitulował Mokotów, a trzy dni później Żoliborz. Po dwóch miesiącach heroicznych walk, wobec braku możliwości dalszej walki, braku żywności i nadziei na pomoc, gen. dyw. Tadeusz Komorowski „Bór” podjął decyzję o kapitulacji. 2 października przedstawiciele KG AK podpisali w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych.
Żołnierze Batalionu „Czata 49” wyciągający z zasobników granatniki PIAT. Fot. Wikipedia
Podczas 63 dni walk w stolicy poległo około 18 tys. powstańców, prawie 30 tys. zostało rannych. Zginęło też od 150 do 200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy. Już 5 sierpnia okupanci rozpoczęli eksterminację mieszkańców Woli, podczas której zamordowali 40–50 tysięcy osób. Około pół miliona pozostałych przy życiu warszawiaków wypędzono z miasta. 60 tys. z nich trafiło do obozów koncentracyjnych, a około 90 tys. na roboty przymusowe do Niemiec. Podczas walk zginęło też około 2,3 tys. żołnierzy 1 Armii WP, którzy z zajętej w połowie września Pragi podjęli próbę desantu na lewy brzeg Wisły, ale pozbawieni radzieckiego wsparcia ponieśli ciężkie straty. Natomiast do niewoli trafiło ok. 15 tys. żołnierzy AK.
Warszawa została doszczętnie zniszczona przez Niemców. Częściowo podczas bombardowań i pożarów wybuchających w trakcie walk, a potem celowo przez okupantów, którzy ocalałe w powstaniu kamienice spalili i wysadzili w powietrze. Według szacunków zburzono ponad 70 proc. zabudowy mieszkalnej i 90 proc. zabytków stolicy.
Przywódca zbrojnego podziemia
Generał „Bór” po upadku powstania przez siedem miesięcy przebywał w niemieckiej niewoli. Po uwolnieniu w maju 1945 roku przybył do Londynu i 28 maja został Naczelnym Wodzem PSZ na obczyźnie. Stanowisko to pełnił do listopada 1946 roku. Od lipca 1947 roku do lutego 1949 roku był prezesem Rady Ministrów emigracyjnego rządu w Londynie. W latach późniejszych organizował koło byłych żołnierzy AK – został przewodniczącym jego Rady Naczelnej. Działał w Radzie Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Z jego inicjatywy utworzono Krzyż Armii Krajowej. Zmarł w Londynie 24 sierpnia 1966 roku.
W 1995 roku podczas wizyty w Krakowie najstarszy syn generała przekazał mundur ojca do nowo tworzonego Muzeum Armii Krajowej. – Nazwisko mojego ojca jest zawsze kojarzone z Powstaniem Warszawskim. Jednak jego wielką zasługą jest też to, że potrafił on zjednoczyć tyle politycznych środowisk i wszyscy byli razem w Armii Krajowej – podkreślał Adam Komorowski.
Z okazji 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.
Będzie można je otrzymać podczas rocznicowych obchodów.
Mecenasem jednodniówki jest Polska Spółka Gazownictwa.
Zapraszamy do lektury!
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze