Ewolucja czy rewolucja? O tym, jaka przyszłość czeka Polską Grupę Zbrojeniową SA i podległe jej spółki, rozmawiamy z Adamem Leszkiewiczem, który od niespełna miesiąca stoi na ich czele. – Na pewno będziemy porządkować grupę kapitałową, tych podmiotów będzie mniej – mówi prezes PGZ w pierwszym wywiadzie udzielonym po objęciu stanowiska.
Panie prezesie, czy Polska odzyska zdolność do produkcji czołgów?
Adam Leszkiewicz: To trudne pytanie. Oczywiście jesteśmy aktywni, utrzymujemy zdolności związane z obsługą różnego rodzaju pojazdów, chociażby w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu czy w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy w Gliwicach, choć oczywiście przed nami też pytania dotyczące polonizacji czołgów K2. Ten proces się toczy, choć pierwsze skrzypce, jeśli chodzi o te kwestie, gra Agencja Uzbrojenia. Niemniej jesteśmy gotowi się włączyć do tego działania, aby odpowiedzieć na potrzeby polskiej armii związane z produkcją czy też serwisowaniem tych czołgów.
A które zakłady mogłyby być zaangażowane w produkcję czołgów K2? Może takie zdolności powinny być rozdzielone między kilkoma podmiotami?
Tu należy w ogóle zastanowić się nad grupą kapitałową, bo trzeba w niej uporządkować aktywa. Posiadamy prawie 70 spółek, ich kompetencje częściowo się pokrywają, wydaje mi się, że mamy też do czynienia z wewnętrzną rywalizacją, co niekoniecznie jest dobre z punktu widzenia synergii biznesowej i efektów, jakie osiągamy. Dowodem tego może być opinia o naszej grupie i oczekiwania wobec niej. Dlatego pilnie musimy przygotować plan, który pozwoli nam określić kompetencje poszczególnych zakładów, aby nie było tej niezdrowej konkurencji, ale żebyśmy mogli wspólnie wykorzystywać to, co mamy najlepszego.
W przypadku produkcji czołgów mówimy przede wszystkim o WZM z Poznania, Bumarze-Łabędach, w takie działania jest też angażowana zazwyczaj Huta Stalowa Wola, ale też inne zakłady, które mogą wykonywać wiele towarzyszących zadań, jak choćby Zakłady Cegielskiego ze swoimi kompetencjami dotyczącymi usług spawalniczych, konstrukcyjnych. Ale najpierw musimy wszystko poukładać, jest to kwestia kilku tygodni. Teraz skupiamy się na określeniu mocnych stron każdej ze spółek, aby je wykorzystać dla dobra PGZ i polskiego przemysłu obronnego.
Czy stąd wziął się pomysł na to, aby połączyć WZM z Poznania z Zakładami Cegielskiego?
Te koncepcję zastałem, kiedy objąłem stanowisko, ale ten proces jest w bardzo wczesnej fazie, żadne decyzje nie zapadły. Oczywiście aby osiągnąć synergię działań, chcemy połączyć niektóre spółki. Mamy np. PGZ Stocznię Wojenną i Nautę, ale ich kompetencje nie pokrywają się w 100 procentach, ale inaczej jest już jeśli chodzi o podległy HSW Jelcz i Autosan z Sanoka. Takie przykłady można mnożyć.
Zakłady Cegielskiego na pewno wymagają od nas wielkiej uwagi, po pierwsze dlatego że jest to najmłodsza spółka PGZ, bo trafiła do grupy zaledwie dwa lata temu, ale też ze względu na jej infrastrukturę, której modernizacja była przez lata dotowana. Dlatego zależy mi na tym, aby przekonać inne podmioty w Grupie Kapitałowej, że może je wspierać.
Ale na pewno całą strukturę uporządkujemy, podmiotów w Grupie będzie mniej, bo niekoniecznie są nam potrzebne te, które nie zajmują się stricte przemysłem zbrojeniowym. Oczywiście każdy z nich w miarę możliwości powinien zajmować się produkcją na potrzeby rynku cywilnego, ale w tak dużej grupie jak nasza część podmiotów niecore’owych może zostać z grupy wyprowadzona. Będziemy to wszystko analizować, aby osiągnąć synergię biznesową.
Cała rozmowa z Adamem Leszkiewiczem, prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jest dostępna na kanale YouTube „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: PGZ

komentarze