moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bałtycka tarcza

Litwa, Łotwa i Estonia stawiają na rozwój przemysłu zbrojeniowego i doposażanie armii. Podobnie jak Polska fortyfikują swe granice z Federacją Rosyjską i Białorusią oraz walczą z kremlowską propagandą. O sytuacji militarnej państw bałtyckich z Filipem Bryjką, specjalistą od zagrożeń hybrydowych, rozmawia Tadeusz Wróbel.

Litwa, Łotwa i Estonia odczuwają silną presję polityczną oraz militarną ze strony Kremla i dlatego starają się wzmocnić swą obronę. Jednym z posunięć państw bałtyckich jest fortyfikowanie granic z Białorusią i Rosją. Dlaczego Bałtowie zdecydowali się na takie rozwiązanie?

Tworzenie fortyfikacji granicznych jest reakcją na rewizjonistyczną i militarystyczną politykę Rosji, która tworzy nowe jednostki wojskowe w pobliżu państw bałtyckich i Finlandii. Jako pierwsza budowę rozpoczęła Estonia, która doświadczyła różnych prowokacji ze strony Rosji, w tym przesuwania boi granicznych na rzece Narwie wyznaczającej część granicy estońsko-rosyjskiej. Takie działania pokazują, że Rosja ma roszczenia terytorialne wobec byłych republik sowieckich. Dlatego powstająca Bałtycka Linia Obrony jest posunięciem o ważnym znaczeniu militarnym. Otóż ze względu na swą wielkość i położenie Litwa, Łotwa i Estonia są pozbawione tzw. głębi strategicznej, która pozwalałaby im prowadzić obronę swojego terytorium na określonych punktach ze zdolnością do wycofania części sił na zaplecze i tworzenia kolejnych linii obrony w głębi kraju. Niewielki obszar geograficzny tych państw sprawia, że są one zmuszone bronić swojego terytorium w zasadzie począwszy od słupów granicznych. Dlatego zdecydowały się na tworzenie systemu umocnień złożonych z rowów przeciwczołgowych, zapór, schronów, które mają przede wszystkim utrudnić przeciwnikowi atak, ograniczyć mu zdolność do prowadzenia wojny manewrowej i tym samym dać przewagę broniącej się stronie. Poza tym pokonanie takich fortyfikacji wymagałoby użycia większych sił. Kiedy zatem Rosja koncentrowałaby swoje wojska, żeby przeprowadzić jakąś operację zaczepną, to taki ruch zostałby w porę zidentyfikowany chociażby przez system rozpoznania satelitarnego i byłoby wiadomo, że przygotowuje się ona do ataku. Z perspektywy politycznej sytuacja byłaby łatwiejsza do oceny dla wszystkich sojuszników z NATO.

REKLAMA

Czy państwa bałtyckie koordynują swe działania przy fortyfikowaniu granic?

Od strony technicznej każde z państw dotąd samodzielnie umacniało granice, wykorzystując posiadane zasoby. Współpraca natomiast jest widoczna na poziomie politycznym, bo kraje bałtyckie są w pełni zgodne w ocenie sytuacji militarnej i sposobów reagowania na zagrożenie ze strony Rosji.

Podobne działania podjęła Polska, rozpoczynając budowę Tarczy Wschód, która będzie się stykać z Bałtycką Linią Obrony w bardzo czułym dla Sojuszu miejscu, jakim jest przesmyk suwalski, co wymaga pewnych uzgodnień polsko-litewskich.

Z deklaracji politycznych, chociażby wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, jasno wynika, że ta współpraca i wymiana informacji właśnie się rozpoczęła, ale nie znam szczegółów technicznych, czy miałaby być np. jakaś integracja systemów rozpoznania polskich i litewskich.

Wiemy natomiast, że Polska i trzy państwa bałtyckie postanowiły wypowiedzieć konwencję ottawską o zakazie użycia min przeciwpiechotnych, uznając pola minowe za ważny element umocnień granicznych.

To była wspólna deklaracja polityczna. Wydaje się, że to Łotwa jest najbardziej zaawansowana w procedurze legislacyjnej dotyczącej wyjścia z konwencji ottawskiej. Samo jej wypowiedzenie nie oznacza, że niebawem na granicach z Rosją i Białorusią pojawią się pola minowe, bo każde państwo po formalnym ogłoszeniu wyjścia z konwencji jeszcze przez sześć miesięcy musi przestrzegać jej zapisów. Potrzeba też czasu, by tę broń wyprodukować lub kupić za granicą. Trzeba również pamiętać, że ze względów humanitarnych miny nie będą stosowane do ochrony granic w czasie pokoju. Chodzi o to, że samo posiadanie możliwości użycia zarówno min przeciwpiechotnych, jak i przeciwczołgowych, które potwierdziły swą skuteczność w wojnie w Ukrainie, ma działać odstraszająco na potencjalnego agresora. Realne ich wykorzystanie przewidywane jest tylko w sytuacji, gdy konflikt zbrojny stanie się wysoce prawdopodobny lub nieunikniony.

Miny przeciwpiechotne są bronią stosunkowo tanią i prostą w produkcji, ale nie najważniejszą. Jakie zdolności ma przemysł obronny państw bałtyckich i jaka produkcja uważana jest za priorytetową?

Możliwości produkcji uzbrojenia w każdym z tych państw są ograniczone. Priorytetowo traktowane jest uzyskanie zdolności do wytwarzania amunicji, w tym artyleryjskiej. Na terenie Łotwy uruchomiono już produkcję kołowych transporterów opancerzonych fińskiej firmy Patria, a Estonia ma osiągnięcia, jeśli chodzi o systemy bezzałogowe. Niemniej jednak Bałtowie zamierzają inwestować w rozwój zbrojeniówki, gdyż na etapie planowania rozwoju sił zbrojnych przyjęto założenia, aby co najmniej jedna trzecia nakładów finansowych była kierowana do krajowego przemysłu obronnego.

Jakie są najważniejsze kierunki modernizacji technicznej sił zbrojnych państw bałtyckich?

Z pewnością priorytetowo traktowany jest rozwój systemów obrony przeciwrakietowej i powietrznej. Estonia i Łotwa ku piły niemieckie systemy rakietowe krótkiego zasięgu IRIS-T, a Litwa zamówiła kolejne zestawy NASAMS w Norwegii. Łotysze podpisali też niedawno umowę na szwedzki system bardzo krótkiego zasięgu RBS 70NG. Obronę powietrzną trzech państw bałtyckich wzmocniły ponadto polskie przenośne zestawy Grom i Piorun. Drugim obszarem priorytetowym jest rozwój zdolności bojowych wojsk lądowych, co znajduje odzwierciedlenie w zamówieniach sprzętu pancernego i systemów artyleryjskich.

Bałtowie niemal całe to zaawansowane uzbrojenie muszą kupować za granicą. Jak obecnie wyglądają nakłady państw bałtyckich na obronę?

Estończycy w tym roku wydadzą na obronę 3,4% produktu krajowego brutto, ale już udało się osiągnąć im konsensus międzypartyjny i od 2026 roku będzie to 5%, a trwają rozmowy polityczne, aby w kolejnych latach podwyższyć nakłady na obronę do 6% PKB. Na Łotwie tegoroczny budżet obronny stanowi 3,65% PKB. W przyszłym roku ma to być 4%, a docelowo 5% PKB. Podobny trend wzrostowy jest też na Litwie, która w tym roku postanowiła przeznaczyć na obronę 3,93% PKB. Z kolei w latach 2026–2030 chce przeznaczać na ten cel 5–6% PKB. W liczbach bezwzględnych nie są to kwoty oszałamiające, bo tegoroczne budżety obronne bałtyckiej trójki wynoszą od ponad 1,5 mld euro do około 3,2 mld euro, należy jednak docenić ich wysiłki z perspektywy zmiany podejścia do spraw strategicznych. Są one warte uwagi i naśladowania przez pozostałe państwa członkowskie NATO, z których część nadal ma problem z przeznaczeniem na obronę nawet 2% PKB.

Wpływ na wysokość budżetów obronnych ma wielkość tych państw. Litwa, Łotwa i Estonia mają w sumie zaledwie 6 mln mieszkańców. Jak dużym problemem w dziedzinie bezpieczeństwa są ograniczone zasoby ludzkie?

Bardzo poważnym, bo we wszystkich tych państwach w różnych strukturach mundurowych, nie tylko w wojsku, ale też w Straży Granicznej, jest sporo wakatów. Zmienia się zatem podejście na przykład do czasu służby poborowych, który jest wydłużany. I tak, w marcu 2025 roku dowódca Estońskich Sił Obrony gen. Andrus Merilo zapowiedział, że od 2027 roku czas służby zasadniczej ma wynosić 12 miesięcy zamiast obecnych 8–11 miesięcy. We wszystkich państwach bałtyckich trwa również debata na temat rozszerzenia poboru na kobiety, jak też oferowania różnych ochotniczych form służby wojskowej, w których czas przeszkolenia byłby krótszy. Chodzi o to, by budować odporność państwa i żeby angażować całe społeczeństwo na rzecz obronności. Niestety niezależnie od tych wszystkich działań ograniczone zasoby ludzkie będą stałym problemem Bałtów.

Siła państwa to nie tylko wojsko, ale też spójność wewnętrzna, na którą w państwach bałtyckich wpływ ma obecność mniejszości rosyjskiej. W jakim stopniu nowe pokolenie tej społeczności czuje się związane z Rosją?

Na podstawie moich rozmów z ekspertami z krajów bałtyckich czy przedstawicielami tamtejszych władz wnioski nasuwają się raczej jednoznaczne – że żaden Donbas, żaden Krym w ich przypadku nie wydarzyłby się, bo nastawienie społeczności rosyjskojęzycznej w tych państwach jest zupełnie inne niż było na wschodzie Ukrainy. Ludzie ci dostrzega ją wiele korzyści z bycia nawet bezpaństwowcem. Mimo braku obywatelstwa państwa bałtyckiego mogą na przykład swobodnie podróżować po Unii Europejskiej. Gdy po inwazji Rosji na Ukrainę państwa bałtyckie podjęły działania ograniczające dostęp do mediów rosyjskojęzycznych, wywołało to pewną reakcję niechętną wobec władz, ale nie spowodowało poważnych incydentów. Nie zmienia to jednak faktu, że Rosja może i tak instrumentalizować kwestię mniejszości.

Czyli w pewnych okolicznościach mniejszość ta może być wykorzystana przez Rosję?

Tak. I dlatego np. władze łotewskie bardzo zacieśniają politykę migracyjną i w dorocznych raportach wywiadowczych, które zostały ostatnio upublicznione, wskazano, że 1119 osobom uniemożliwiono przyjazd na terytorium tego kraju ze względu na obawy o prowadzenie działalności wywrotowych. We wszystkich państwach bałtyckich odnotowano różne incydenty sabotażowe, prowadzenie rozpoznania lotnisk czy infiltracji jednostek wojskowych. Kto podejmuje się takich działań? Bardzo często są to osoby, które mają rosyjskie, białoruskie czy ukraińskie pochodzenie, ale też służyły na przykład w armii czy służbach bezpieczeństwa ZSRR, są ich potomkami, czyli chodzi o środowiska, gdzie sentyment do czasów sowieckich jest najsilniejszy.

W takich okolicznościach Bałtowie potrzebują wsparcia sojuszników z NATO. Na co mogą liczyć?

W najbardziej komfortowej sytuacji są Litwini, którym udało się doprowadzić do tego, że w ich kraju będzie stacjonować utworzona 1 kwietnia 2025 roku niemiecka 45 Brygada – pierwsza niemiecka brygada stacjonująca na stałe poza granicami kraju od czasów II wojny światowej. Początkowo na Litwie miał być rozmieszczony jeden batalion bojowy, a pozostałe dwa miały być w Niemczech i w razie potrzeby zostać przerzucone. Problem stanowiła ograniczona baza koszarowa i poligonowa. Z sygnałów zaś, które teraz spływają, wynika, że Litwini będą przygotowywać infrastrukturę w taki sposób, żeby cała brygada mogła zostać rozmieszczona na Litwie. Możemy wywnioskować, że niemiecka jednostka będzie mocno zorientowana na obronę przesmyku suwalskiego, więc miejsca stacjonowania jej żołnierzy powinny znajdować się stosunkowo blisko od tego strategicznego obszaru.

Sytuacja Łotwy, gdzie grupie bojowej NATO przewodzi Kanada, nie jest tak dobra jak Litwy, gdyż Ottawa ma problem ze zorganizowaniem brygady ekspedycyjnej. Dlatego ważna jest w tej sytuacji zapowiedź zwiększenia rozmieszczonego na Łotwie kontyngentu Wojska Polskiego.

Z perspektywy Kanady obecność wojskowa na Łotwie jest tak naprawdę najważniejszym zobowiązaniem międzynarodowym o charakterze militarnym, chociaż stosunkowo niewielkim. To zarazem główny kierunek zagraniczny wysyłania żołnierzy, od kiedy nie ma misji w Afganistanie. Jednak utrzymanie kontyngentu na Łotwie okazuje się dużym wyzwaniem, bo kanadyjskie wojska lądowe są – w konsekwencji wieloletniej polityki – nieliczne i niedoposażone. Kanadyjczycy, podobnie jak Europejczycy, liczyli, że Amerykanie będą ich bronić zawsze. Wydaje mi się zatem, że paradoksalnie prezydent Donald Trump może być ojcem chrzestnym nie tylko przebudzenia europejskiego, na pewno w sektorze obronnym, ale też być może również zmiany polityki kanadyjskiej w tym obszarze.

A jak wygląda sytuacja w Estonii, gdzie siłom natowskim przewodzi Wielka Brytania?

No cóż, Brytyjczycy dysponują większą liczbą żołnierzy niż Kanada, mają też wiele zobowiązań w różnych miejscach na świecie. Londyn musi również liczyć się z ograniczonymi środkami finansowymi, ale i tak stara się być aktywny militarnie w rejonie nadbałtyckim. Chociażby wojskowi z jednostek inżynieryjnych wspomagają tworzenie Tarczy Wschód.

Tarcza Wschód i Bałtycka Linia Obrony mają rozciągać się wzdłuż granicy z obwodem królewieckim, przez lata będącym silnie zmilitaryzowaną rosyjską enklawą, którą od Białorusi oddziela wspomniany już przesmyk suwalski. Jego zajęcie, w razie wojny, przez Rosjan odcięłoby połączenie lądowe państw bałtyckich z sojusznika mi z NATO. Jaki jest stan wojsk w obwodzie królewieckim, skąd wysłano dużo żołnierzy na wojnę ukraińską?

Według informacji z jesieni 2024 roku stan ukompletowania tamtejszych jednostek był na poziomie 30–40%, bo reszta wojskowych jest zaangażowana w Ukrainie. Sytuacja wydaje się stosunkowo komfortowa dla państw bałtyckich, ale one obawiają się na przykład jakiegoś zawieszenia broni w Ukrainie, co pozwoliłoby Rosji na przeniesienie nawet 300 tys. żołnierzy na zachodni kierunek strategiczny. To stworzyłoby bardzo poważne zagrożenie dla Bałtów. Wydaje mi się jednak, że Rosja, nawet przy obecnym potencjale, jakim dysponuje, byłaby w stanie przeprowadzić operację zaczepną, której celem nie miałoby być zajęcie całego państwa, tylko opanowanie niewielkiego fragmentu terytorium. Chociażby estońskiego miasta Narwa czy łotewskiego regionu Łatgalia, czyli miejsc, gdzie duży odsetek mieszkańców stanowią Rosjanie. Moskwa może przeprowadzić taką ograniczoną operację militarną, aby podważyć wiarygodność artykułu 5 Traktatu północnoatlantyckiego. Liczyłaby na głosy z Europy Zachodniej, że nikt nie będzie walczył z Rosjanami o kilka wsi czy niewielkie miasto. W mojej ocenie Rosja nie zdecyduje się jednak na duży konflikt z NATO, dopóki Sojusz będzie względnie spójny politycznie i będzie miał jednoznaczną ocenę co do zagrożenia.

Bałtowie nie czekają jedynie na pomoc z NATO i angażują się coraz intensywniej w regionalne inicjatywy polityczno-wojskowe, już nie tylko z krajami nordyckimi, ale też z Polską. Dlaczego wcześniej byliśmy dość bierni w obszarze bałtyckim?

Z jednej strony wydaje mi się, że wynikało to z naszego skoncentrowania na strategicznym partnerstwie ze Stanami Zjednoczonymi. Z drugiej zaś państwa bałtyckie i skandynawskie nie chciały, by mająca około 38 mln mieszkańców Polska ze względu na swą wielkość zdominowała te formaty. W ostatnich latach jednak znacząco zmieniły się realia polityczno-militarne: doszło do wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, nastąpił wzrost agresji Rosji na Bałtyku oraz pojawiła się niepewność co do przyszłego wsparcia Stanów Zjednoczonych, więc w sytuacji zagrożenia staliśmy się pożądanym partnerem. Jednak te dotychczasowe formy współpracy w regionie Bałtyku dotyczą sfery politycznej, a kwestie stricte wojskowe, plany operacyjne nie są ich przedmiotem. Trwają więc dyskusje na temat tego, czy modyfikować te istniejące, czy tworzyć nowe.

Czy brak pewnych ruchów nie wynika z obawy, że zbyt gwałtowne wzmacnianie współpracy regionalnej może przyczynić się do pogorszenia spójności w ramach NATO, bo mogłoby być odebrane jako chęć odsunięcia Amerykanów?

Faktycznie to mogłoby zostać zinterpretowane jako wyraz nieufności wobec Sojuszu. Dlatego nowe inicjatywy pod względem wojskowym powinny być spójne z tym, co jest w planach regionalnych NATO uzgodnionych ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak państwa regionu bałtyckiego obawiają się, że mogą sprawdzić się sygnały z otoczenia prezydenta Donalda Trumpa dotyczące tego, że Amerykanie zredukują swoją obecność wojskową w Europie. Dlatego wzrasta świadomość, że trzeba pogłębiać współpracę regionalną i wydawać więcej na obronność, ale przy kontynuacji współpracy wojskowo-technicznej z Amerykanami, gdyż niemal wszystkie państwa z regionu dokonały w ostatnich latach dosyć istotnych zakupów uzbrojenia za Atlantykiem.

Tadeusz Wróbel

autor zdjęć: PISM, Bundeswehr, Monika Woroniecka/15 BZ

dodaj komentarz

komentarze


Siła sojuszniczego działania
 
Misja PKW „Olimp” doceniona
Knowledge for Difficult Times
Silna Polska w Europie to Polska związana sojuszem z USA
Offset Wisły w praktyce
Wojska inżynieryjne wzmacniają granicę
Trudny los zwycięzców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Cel: być gotowym do służby na granicy
Biało-czerwona na Monte Cassino
Tu zaczniesz drogę do cyberwojsk
Pomoc na pewno przyjdzie na czas
Kolejna rozmowa Trumpa i Putina. Czy coś z niej wyniknie?
Wszystko co najważniejsze zaczyna się w Dęblinie
Kilometry pamięci
Incydent na strzelnicy
Osiemnaste urodziny wojsk specjalnych
Polska dołącza do satelitarnej elity
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Pomoc na wodzie i pod wodą
Unijne pożyczki na obronność. Polska beneficjentem programu SAFE
Żołnierze z dodatkiem od czerwca
Atom utracony
Nasi czołgiści najlepsi
Ustawa bliżej żołnierzy
Polska i Litwa w awangardzie NATO
Stress test dla systemu ratownictwa
Pilecki. Do końca walczył z tyranią
Święto zwiadowców
Parlament pracuje nad wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Apache’e nadlatują
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Szkice strzelca spod Monte Cassino
Ukraińcy i Rosjanie spotkali się pierwszy raz od 2022 roku
Szybujące bomby dla sił powietrznych
Pod siatką o medale mistrzostw WP
Jak daleko do końca wojny?
Alians HSW ze światowym gigantem
MON: Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
„Misja Zdrowie” – profilaktyka dla weteranek
Kolejne K9 dla zawiszaków
Tysiące dronów dla armii
W drodze do Wielkiego Szlema Komandosa
„Flota cieni” stwarza zagrożenie
Wyjście z cienia
Kajakarze i ratownicy wodni z workiem medali
Kajakarze, pięściarze i lekkoatletka CWZS-u na podium
Zachód daje Ukrainie zielone światło
Polska delegacja wyruszyła do Waszyngtonu
Polskie Pioruny dla Belgii
Sportowcy z „armii mistrzów” pokazali klasę
Unijni ministrowie podpisali SAFE
Bałtycka tarcza
Fire from Coast
Bat na wrogów i niepokornych
Bohater odtrącony
Nowe możliwości Meska
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Drony na ratunek
Gospodarka i bezpieczeństwo przyszłością Europy
Pamiętają o powstańcach
I Forum Bezpieczeństwa i Przemysłu Obronnego
Żołnierz influencer?
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Podejrzane manewry na Bałtyku
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO