Ma 65 metrów długości i nieco ponad 14 metrów szerokości, poruszać się po nim mogą samochody osobowe, motocykle, rowery oraz piesi. Żołnierze z 1 Batalionu Drogowo-Mostowego zbudowali tymczasowy most na Wiśle w gminie Nowe Brzesko. – Dla nas to była okazja do dodatkowego szkolenia, a dla mieszkańców okolicznych miejscowości niezwykle ważna pomoc – mówi por. Nina Śliwińska.
Most, który stoi na Wiśle w Nowym Brzesku, w województwie małopolskim, został 1 lipca zamknięty z powodu remontu. Przez dwa miesiące nie mogą z niego korzystać ani samochody, ani piesi. To spore utrudnienie dla mieszkańców regionu. – Mieszkańcy i przedsiębiorcy apelowali, by ten problem jakoś rozwiązać i połączyć przeprawą oddzielone Wisłą powiaty: proszowicki i bocheński – mówi Krzysztof Madejski, burmistrz Nowego Brzeska. Samorządowcy zwrócili się z prośbą o pomoc do Ministerstwa Obrony Narodowej. Szef resortu Mariusz Błaszczak zdecydował, że w kryzysowej sytuacji mieszkańcom Małopolski pomoże wojsko.
Zadanie, by przygotować przeprawę, otrzymali żołnierze z 1 Batalionu Drogowo-Mostowego z Dęblina. Wojskowi rok temu budowali m.in. most pontonowy na Wiśle, gdy doszło do uszkodzenia oczyszczalni ścieków „Czajka” w Warszawie. Natomiast kilka tygodni temu wykonywali przeprawy podczas międzynarodowych manewrów „Defender”.
– Zaczęliśmy od rekonesansu. Musieliśmy ocenić warunki do zorganizowania takiej tymczasowej przeprawy, sprawdziliśmy głębokość rzeki i ustaliliśmy, ile rzeczywiście materiału i ludzi potrzebujemy do wykonania tego zadania – mówi por. Nina Śliwińska, dowódca Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego. – Dla nas to okazja do dodatkowego szkolenia, a dla mieszkańców okolicznych miejscowości niezwykle ważna pomoc – dodaje.
Praca nad przygotowaniem konstrukcji trwała kilka dni, bo żołnierze w pierwszej kolejności musieli przywieźć z Dęblina do Sierosławic, gdzie budowali przeprawę, wszystkie elementy konstrukcyjne. – Do jej wykonania użyliśmy parku pontonowego PP-64. Konstrukcja ma długość 65 metrów, składa się z 40 bloków pontonowych pływających i dwóch bloków brzegowych – mówi por. Śliwińska. – Do tego mamy jeszcze osiem bloków zapasowych, które będą dokładane, jeśli poziom wody w Wiśle się podniesie – dodaje oficer.
Żołnierze stworzyli tzw. wstęgę podwójną, czyli konstrukcję, która pozwala, by z mostu korzystali zarówno piesi, jak i pojazdy ważące do 3,5 tony. Wyporność mostu została obliczona na 30 ton.
WZZ w Sierosławicach tworzyło około 40 żołnierzy. Wszyscy służą w 1 Batalionie Drogowo-Mostowym w Dęblinie (jednostka podlega 2 Pułkowi Inżynieryjnemu). Podczas pracy korzystali m.in. z wojskowych ciężarówek, samochodów z przyczepami, kutrów holowniczych, łodzi saperskich.
Jak wyglądała budowa mostu? – To bardzo ciężka robota. Najpierw musieliśmy przygotować blok pontonowy, który waży około 3 tony. Podczas transportu jest on złożony, więc naszym zadaniem na początku jest go rozłożyć do pozycji poziomej, a potem zwodować – mówi pontonier szer. Maciej Ochap. – Oczywiście taki blok musi być uzbrojony w zamki, cumki, koła ratunkowe. Trzeba także przygotować kotwicę, za pomocą której unieruchomimy w wodzie poszczególne elementy – zaznacza.
Gdy kolejne bloki pontonowe wylądowały w wodzie, żołnierze musieli je ze sobą połączyć. – Podczas łączenia bloków na każdym jest pontonier. Ważne, by żołnierze byli mniej więcej podobnej wagi, aby elementy były zanurzone do podobnej głębokości – tłumaczy szer. Ochap.
Przygotowanie mostu pontonowego nie byłoby możliwe także bez operatorów kutrów. – „Kutrzyści” odpowiadają za zabezpieczenie całego procesu budowy. Jeden kuter jest w dole, drugi w górze rzeki. Musimy być w gotowości cały czas, np. gdyby jedna z cum puściła i jakiś element konstrukcji odpłynął z nurtem – mówi st. szer. Łukasz Marzec. – Tu Wisła płynie dość szybko, m.in. ze względu na dużą liczbę dopływów bocznych. Średnia prędkość nurtu to 1,4 m/s – dodaje.
Żołnierze przygotowaną konstrukcję przycumowali wzdłuż brzegu Wisły, a następnie ustawili ją w osi przeprawy. – To był kluczowy moment naszej pracy, który wymaga dużej precyzji – mów por. Śliwińska, dowódca WZZ. Podczas ustawiania mostu szczególną rolę odgrywają właśnie operatorzy kutrów, którzy dobijają do brzegu mostu i zwiększając lub zmniejszając moc silnika popychają całą konstrukcję lub ją luzują. – Gdy już ustawimy most we właściwej pozycji, „kutrzyści” muszą utrzymać go w linii, do czasu kiedy pozostali żołnierze przytwierdzą konstrukcję – wyjaśniają żołnierze.
Most na Wiśle w Sierosławicach już stoi, ale to nie oznacza, że wojsko kończy pracę. Żołnierze przy pomocy ochotniczej straży pożarnej sterują ruchem i pilnują przeprawy przez 24 h na dobę. Przeprawa tymczasowa ma być otwarta do 1 września.
autor zdjęć: Magdalena Kowalska-Sendek
komentarze