W piątek grecki parlament przyjął tzw. porozumienie z Prespy, kończąc w ten sposób 27-letni spór ideologiczny między Grecją a Republiką Macedonii. Za przyjęciem dokumentu głosowało 153 deputowanych w liczącym 300 miejsc parlamencie. Zwycięstwo było, jak widać, niewielkie, ale spodziewane. Premier Aleksis Tsipras nazwał je „historycznym”. Decyzja parlamentarzystów oznacza zniesienie greckiego weta i szansę na członkostwo Macedonii w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Upraszczając nieco sprawę, można powiedzieć, że przedmiotem sporu, którego nikt – może poza samymi zainteresowanymi – właściwie do końca nie rozumiał, było to, kto ma prawo używać nazwy – Macedonia. Czy tylko Grecy? Czy też może ktoś jeszcze, na przykład sąsiednie państwo, gdzie Greków jest jak na lekarstwo. Sam spór, choć wszystkim postronnym wydawał się zupełnie niepotrzebny, a może nawet nieco absurdalny, trwał zastanawiająco długo, bo aż 27 lat! Był jednocześnie doskonałym przykładem na to, jak z kwestii drugo-, a nawet trzeciorzędnej nieodpowiedzialni politycy potrafią zrobić dla siebie doskonałe paliwo politycznych dysput na całe dekady. Ze względu na narosłe po obydwu stronach sporu uprzedzenia i niechęć problem jeszcze niedawno wydawał się właściwie niemożliwy do pomyślnego rozwiązania.
Tymczasem konflikt można było rozstrzygnąć już dawno. W ciągu tych 27 lat odbywały się bowiem niezliczone spotkania, rokowania, dyskusje i debaty między greckimi i macedońskimi politykami (i nie tylko politykami) najróżniejszego szczebla. Okazji do wypracowania kompromisu, który satysfakcjonowałby obydwie strony, było więc dużo. Z tych spotkań zwykle jednak nic nie wynikało, nasilała się jedynie frustracja i wzajemna niechęć. Za każdym razem brakowało woli politycznej, by uruchomiony proces doprowadzić do końca. Raz za razem jedna bądź druga strona dostrzegała w sporze potencjał do zdobycia dla siebie punktów u wyborców, na skutek czego wniwecz obracały się wszystkie poprzednie wysiłki.
Tym razem było inaczej ze względu na osobiste zaangażowanie premierów Grecji i Macedonii: Aleksisa Tsiprasa i Zorana Zaeva oraz szefów ministerstw spraw zagranicznych tych państw: Nikosa Kodziasa i Nikoli Dimitrova. Są oni faktycznymi twórcami porozumienia. Ostatecznie przyjęto rozwiązanie, które w poprzednich latach niejednokrotnie pojawiało się w toku rozmów: do nazwy Macedonia dodano przymiotnik – Północna. Tylko tyle i aż tyle.
Do podpisania umowy doszło 17 czerwca 2018 roku nad brzegiem jeziora Prespa (leżącego na granicy macedońsko-greckiej). Stąd też umowa nazywana bywa porozumieniem znad Prespy lub porozumieniem z Prespy. Sygnowanie dwustronnego dokumentu było jednak dopiero pierwszym krokiem. Do pełnego wejścia w życie zapisów umowy konieczne było przeprowadzenie zmian prawnych, przygotowanie poprawek do macedońskiej konstytucji oraz przyjęcie porozumienia przez parlamenty obydwu krajów. Parlament macedoński poprawki do konstytucji przegłosował w pierwszych dniach stycznia, teraz ruch należał do Greków. Udało się to osiągnąć za sprawą nadzwyczajnego wysiłku premiera Tsiprasa.
Nie było łatwo
Porozumienie znad Prespy miało i ma bardzo wielu przeciwników po obu stronach grecko-macedońskiej granicy. Protesty przeciwko ratyfikacji umowy odbywały się zarówno w Skopju i innych miastach Macedonii, jak i w Atenach oraz w wielu miastach na terenie całej Grecji. Wielotysięczne manifestacje nie przestraszyły jednak polityków: ani Tsipras, ani Zaev nie odstąpili od umowy, lecz przeprowadzili ją przez parlamenty swoich krajów.
Poprzedzająca głosowanie w parlamencie wielogodzinna debata była wyjątkowo burzliwa. Kiriakos Mitsotakis, lider greckiej opozycji, niewykluczone, że również następny premier, powiedział, że porozumienie znad Prespy jest symbolem narodowej klęski i stanowi ujmę dla prawdy i greckiej historii. Zagroził również, że jeśli zostanie – w wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych – szefem rządu, zablokuje proces integracji północnego sąsiada ze strukturami euroatlantyckimi. Takie deklaracje są z pewnością ciemnym punktem całego procesu porozumienia i mogą utrudnić współpracę między obydwoma krajami w przyszłości. O tym, jak trudna jest to sprawa, świadczą także sondaże. Badanie opinii publicznej z ostatniego tygodnia pokazało, że aż sześciu na dziesięciu Greków uważa porozumienie znad Prespy za rozwiązanie złe dla Grecji. Jednak wbrew głosom sprzeciwu i mimo protestów na ulicach miast i przed budynkiem parlamentu rządzącej Grecją koalicji udało się zebrać potrzebną liczbę głosów do przyjęcia dokumentu.
Co to właściwie oznacza?
Przyjęcie umowy przez grecki parlament będzie miało ogromne konsekwencje przede wszystkim dla stosunków grecko-macedońskich, a także dla całego regionu. Oznacza bowiem zakończenie długotrwałego sporu stanowiącego punkt zapalny w tej części Europy. Jego skutkiem będzie także faktyczne odblokowanie procesów integracyjnych byłej jugosłowiańskiej republiki, ponieważ najprawdopodobniej w ciągu kilku najbliższych dni Grecy cofną weto postawione Macedonii ponad dekadę temu w sprawie członkostwa tego kraju w NATO i Unii Europejskiej. Oznacza to poważną przebudowę systemu bezpieczeństwa na Bałkanach. Otworzenie perspektyw dla integracji euroatlantyckiej kolejnego kraju z tego niespokojnego regionu zmienia układ sił w tej części Europy. Grecja i Macedonia staną się bowiem państwami sprzymierzonymi w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, będą również dzieliły wspólne wartości, należąc do Unii Europejskiej.
Co więcej, przyjęcie tzw. umowy z Prespy zarówno w Macedonii, jak i w sąsiedniej Grecji otwiera nowy etap w stosunkach między tymi krajami. Jest to potrzebne ze względu na rozwijające się między nimi kontakty gospodarcze. To krok ważny również dlatego, że stanowi punkt odniesienia dla pozostałych niespokojnych miejsc. A tych na Bałkanach nie brakuje. Już teraz do grecko-macedońskiego porozumienia odwołuje się wielu polityków z regionu i spoza niego, wskazując drogę, jaką – ich zdaniem – powinni podążyć skłóceni Serbowie i kosowscy Albańczycy.
Ratyfikacja umowy w parlamentach greckim i macedońskim jest również geopolitycznym sukcesem Unii Europejskiej i europejskich wartości, gdyż to właśnie perspektywa europejska mocno inspirowała macedońskich polityków do wysiłku i działania na rzecz zakończenia sporu.
Z drugiej strony przyjęcie umowy znad Prespy oznacza niepowodzenie rosyjskiej strategii działania na Bałkanach. Warto tu bowiem przypomnieć, że w poprzednich latach Rosja chętnie wspierała nastroje antyunijne i antynatowskie w Macedonii i Grecji, wcześniej także w Czarnogórze. Teraz Czarnogóra jest już członkiem NATO (od 2017), przed Macedonią zaś otwierają się właśnie nowe perspektywy.
Jeszcze trochę wysiłku
Ponieważ na stosunkach grecko-macedońskich ciąży niemały ładunek uprzedzeń i wzajemnej nieufności, umowa z czerwca 2018 roku zawierała mechanizmy zabezpieczające. Poszczególne elementy porozumienia wprowadzane są w życie etapami. Nabierają mocy obowiązującej dopiero wówczas, gdy druga strona wykona gest dobrej woli i dotrzyma złożonych obietnic. Z tego właśnie względu przegłosowanie w połowie stycznia poprawek do macedońskiej konstytucji, w których zmieniono nazwę państwa z Republika Macedonii na Republika Macedonii Północnej, nie oznaczało automatycznie, że państwo już w tym momencie zmieniło nazwę. Warunkiem wejścia w życie tych zapisów było przyjęcie przez grecki parlament porozumienia jako całości, co właśnie dziś się stało. Drugim warunkiem formalnym jest zdjęcie greckiego weta blokującego perspektywę członkostwa Macedonii w NATO i Unii Europejskiej.
Procedura jest następująca. Po przyjęciu przez grecki parlament porozumienia znad Prespy rząd w Atenach musi poinformować sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga o tym, co się wydarzyło. Sojusz przygotuje wówczas dla Macedonii protokół akcesyjny. Przewiduje się, że może on zostać podpisany przez macedońskich polityków do połowy lutego. Kolejnym krokiem będzie przyjęcie przez grecki parlament tego protokołu, który oznacza de facto zaproszenie Macedonii do NATO. Dopiero wtedy wejdą w życie poprawki do macedońskiej konstytucji dotyczące formalnej zmiany nazwy kraju na Republika Macedonii Północnej. Obliczenia przedstawiane w macedońskich mediach wskazują, że cały ten proces może się zakończyć wczesną wiosną tego roku. Oczywiście stanie się tak, jeśli wszystko będzie przebiegać zgodnie z tym scenariuszem i nie zdarzy się nic nieprzewidzianego.
komentarze