Miniony tydzień był dla dwudziestu czterech żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej czasem wytężonej pracy zarówno fizycznej jak i umysłowej. SERE B – kurs przetrwania we wrogim lub nieprzyjaznym środowisku – z takim zadaniem zmierzyli się kawalerzyści ze Świętoszowa.
Dla tych, którzy nie wiedzą czym jest kurs SERE B, wyjaśniamy krótko.
Pozostając w izolacji personel wojskowy zmuszony jest do podejmowania działań umożliwiających:
- przetrwanie w ekstremalnym środowisku (ang. Survival),
- unikanie, przeciwdziałając przechwyceniu przez przeciwnika (ang. Evasion),
- przeciwdziałanie wykorzystaniu, w przypadku schwytania (ang. Resistance),
- ucieczkę, z zamiarem połączenia z macierzystą strukturą (ang. Escape lub Extraction).
Szkolenie realizowane jest na trzech poziomach. Pierwszy z nich, poziom A, obejmuje szkolenie wstępne, zapoznając tym samym z niezbędną teorią. Ten etap, żołnierze szkolący się w minionym tygodniu, mieli już dawno za sobą. Poziom B, składa się z trzech podstawowych części: teoretycznej, praktycznej oraz podsumowania. Teoria to dane i procedury, które należy opanować, by właściwie działać w przypadku wystąpienia zagrożenia. Ta część szkolenia połączona jest z nauką przetrwania w terenie. Bez odpowiedniego opanowania wymaganej wiedzy, żołnierze nie byliby w stanie wykonywać zadań w praktycznym działaniu w trakcie kursu.
Poziom C obejmuje zaawansowany pakiet szkolenia SERE, zawierający szkolenie praktyczne. Przeznaczony jest dla personelu wojskowego objętego wysokim poziomem ryzyka zajścia zdarzenia izolacji.
Pierwszy dzień kursu SERE B na świętoszowskim poligonie rozpoczęło przypomnienie podstawowej teorii, która przez kolejne pięć dni towarzyszyła żołnierzom na każdym kroku. Instruktorzy zapoznali szkolonych z procedurami postępowania, jakie od tej pory miały ich obowiązywać. Przypomniano także zasady poruszania się w terenie, wykonywania schronień czy sposobów pozyskiwania żywności oraz wody. W kilku słowach – przypomniano wszystko to, co mogło pomóc im w przetrwaniu kolejnych dni w terenie.
Cała, ponad dwudziestoosobowa grupa, została podzielona na mniejsze zespoły, które od tej pory działały każdy osobno. Instruktorzy dokładnie sprawdzili wyposażenie każdego żołnierza, odrzucając wiele przedmiotów, które dla żołnierzy wydawały się niezbędne, aby komfortowo funkcjonować przez te kilka dni. Pancerniacy mogli zabrać ze sobą tylko niezbędne minimum, jeśli chodzi o wyposażenie, umundurowanie, wodę czy żywność. Jak się jednak później okazało, ilość zabranych rzeczy była wystarczająca. - Jednym z zadań poszczególnych grup podczas kursu, było dotarcie do określonych punktów w terenie. Dostawali współrzędne, określano im czas i ruszali. Oczywiście wszelkie odcinki pokonywali pieszo, z całym wyposażeniem, które mieli ze sobą zabrane – powiedział jeden z instruktorów, starszy kapral Dariusz Manowita, z plutonu rozpoznawczego 1 batalionu czołgów.
Na żołnierzy czekało wiele niespodzianek, sytuacja zmieniała się dynamicznie. Czasem okazywało się, że punkt do którego mieli dotrzeć jest już nieaktualny, a oznaczało to, że czekają ich kolejne kilometry do przemierzenia. Ostatniego dnia szkoleni mieli do wykonania jedno z bardziej wymagających zadań, jakim było pokonanie przeszkody wodnej.
Zmęczenie, niskie temperatury, ograniczona ilość jedzenia oraz wody - każdy kolejny dzień sprawiał, że uczestnicy kursu zastanawiali się, czy na pewno dadzą radę. Obawy okazały się jednak bezpodstawne, ponieważ każdy z dwudziestoczteroosobowej grupy, zakończył kurs z pozytywnym wynikiem. Ostatniego dnia instruktorzy dokonali podsumowania całego szkolenia. Omówili popełniane błędy, aby w przyszłości żołnierze mogli ich unikać.
Tekst: kpt. Katarzyna Sawicka
autor zdjęć: st. szer. Natalia Wawrzyniak
komentarze