Wiceminister obrony Bartosz Kownacki debatował ostatnio z członkami bractw kurkowych o ich roli w tworzeniu wojsk obrony terytorialnej. – Bractwa kurkowe, podobnie jak organizacje proobronne, budują ducha patriotyzmu, wspólnoty i tożsamości obywatelskiej, dzięki temu stanowią naturalne zaplecze WOT – podkreślał wiceminister. Ja dodałbym do tego, że mają też realną, wręcz policzalną wartość dla systemu obronnego kraju. A to dlatego, że w zdecydowanej większości dysponują własnymi strzelnicami. Na Kujawach, gdzie odbyło się spotkanie, tylko bractwo z Solca Kujawskiego jeszcze jej nie ma, ale właśnie dostało niezbędne pozwolenia na budowę.
Bractwa kurkowe to organizacje działające na terenie Polski od późnego średniowiecza. Początkowo zajmowały się jedynie nauczaniem mieszczan, jak posługiwać się bronią palną. Bardzo szybko jednak ze szkół strzeleckich przekształciły się w patriotyczne zrzeszenia, które mocno włączyły się w budowanie lokalnej i narodowej tożsamości.
Po tym jak w czasach PRL-u działalność organizacji strzeleckich była zakazana, od dwudziestu pięciu lat trwa w Polsce odbudowa tego typu organizacji. Obecnie istnieje ponad 110 kurkowych bractw strzeleckich, zrzeszających w sumie kilka tysięcy członków. Przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej zapewniają, że bardzo cenią ich patriotyczną działalność. – Przez ostatnie 25 lat tego ducha narodu tłamszono, spychano gdzieś na margines, ale tego typu organizacje, jak bractwa kurkowe pielęgnowały wartości patriotyczne, dbając, by młodzi ludzie nasiąkali dobrymi wzorcami i miłością do ojczyzny – mówił wiceminister Bartosz Kownacki, który spotkał się w Solcu Kujawskim z członkami bractw z województwa kujawsko-pomorskiego. Organizacja z Solca, która była gospodarzem spotkania, choć istnieje formalnie dopiero od dziesięciu lat, to dziedziczy tradycję zlikwidowanej przez komunistów w 1945 roku organizacji strzeleckiej, której korzenie sięgały 1902 roku.
Sekretarz stanu przyznał, że Ministerstwo Obrony Narodowej bardzo liczy na zaangażowanie członków bractw w tworzenie wojsk obrony terytorialnej. Resort nie chce jednak wcielać braci do jednostek OT, gdyż większość z nich to osoby w wieku średnim albo starsze. Mają one być jednak łącznikiem z młodzieżą, na której najbardziej zależy ministerstwu. – Jesteście tymi, którzy edukują i kształcą kolejne pokolenia – mówił Kownacki, podkreślając, że bractwa, podobnie jak organizacje proobronne, wpajają najmłodszym pokoleniom przywiązanie do Ojczyzny.
Na pozytywną odpowiedź członków bractw wiceminister nie musiał czekać. – Każda inicjatywa patriotyczna może liczyć na nasze wsparcie i tak będzie również w przypadku wojsk obrony terytorialnej. Bardzo się cieszymy, że krzewiąc idee sportów strzeleckich, będziemy także podnosić zdolności obronne ojczyzny – deklarował Zbigniew Kołota, prezes zarządu Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Solcu Kujawskim.
Przyznam, że będąc na tym spotkaniu, zastanawiałem się, na ile rzeczywiście bractwa kurkowe mogą być przydatne WOT, a na ile słowa sekretarza stanu były wyrazem uprzejmości względem gospodarzy. I choć wiceminister w swoim wystąpieniu mówił przede wszystkim o patriotyzmie, uważam, że nie było w tym krztyny kurtuazji. Bractwa kurkowe mają bowiem tę realną, wręcz policzalną wartość dla systemu obronnego kraju, że w zdecydowanej większości dysponują własnymi strzelnicami. Na Kujawach tylko bractwo z Solca Kujawskiego jeszcze jej nie ma, ale właśnie dostało niezbędne pozwolenia na budowę. Ktoś pewnie powie, że bracia strzelają dla rozrywki. Owszem, ale gdy w razie zagrożenia granic Polski dostaną prawdziwe karabiny, a nie broń małokalibrową czy czarnoprochową, to celne oko i wyrobione nawyki w obchodzeniu się z uzbrojeniem będą na wagę złota.
Ktoś inny może powiedzieć, że bracia i siostry kurkowe to przede wszystkim ludzie w średnim wieku. Racja. Ale to oni przecież wychowują kolejne pokolenia „proobronnych”.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze