#ObliczaArmii – Patronów JWK upamiętniamy nie tylko od święta. Komandosi noszą na ramionach znaki batalionów AK, w jednostce pełnią służbę współcześni „zośkowcy” czy żołnierze „Parasola”. Utrzymujemy też stały kontakt z wieloma kombatantami. Nie wyobrażam sobie bowiem armii bez odniesień do tradycji i historii – mówi płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów.
Czym dla Pana są tradycje wojskowe?
Pułkownik Wiesław Kukuła: Najprościej rzecz ujmując, to kontynuacja misji tych, którzy służyli Polsce przede mną. Nie wyobrażam sobie armii bez własnej tożsamości i odniesienia do tradycji. Bo to sposób funkcjonowania charakterystyczny dla najemników, a nie prawdziwych żołnierzy.
Jednostka Wojskowa Komandosów dziedziczy tradycje między innymi batalionów AK. W jaki sposób pielęgnujecie pamięć o bohaterach?
O naszych poprzednikach staramy się pamiętać nie tylko od święta. Żołnierze noszą na ramionach znaki historycznych formacji. Przykładem jest zespół dowodzenia JWK, który wybrał symbol „zośkowców”, zespół bojowy „C” nosi na ramieniu znak „Parasola”, a zespół „B” upamiętnia tradycje 1 Samodzielnej Kompanii Commando. Wiele z tych symboli na nasze mundury uroczyście przypięli sami kombatanci. O tradycji pamiętamy także podczas wojskowych ćwiczeń – często nadajemy im historyczne kryptonimy. Dziedziczenie tradycji to jednak coś więcej niż zewnętrzne oznaki nawiązywania do niej – to codzienne dawanie świadectwa, że jest się jej godnym. Widzę w tym również wielką odpowiedzialność.
Co to znaczy, że JWK kontynuuje misję swoich poprzedników?
Bataliony AK czy 1 Samodzielna Kompania Commando miały jasno określone cele. Wykonywały operacje specjalne, walcząc o wolną Polskę. Nasza misja jest podobna, z tym że w innym czasie kontynuujemy ich działania. Szkolimy się, by w razie potrzeby służyć rodakom i walczyć o bezpieczeństwo kraju. Kontynuacja misji naszych poprzedników oznacza nie tylko przenoszenie w teraźniejszość i przyszłość najlepszych doświadczeń, lecz także integrowanie wokół jednostki wszystkich środowisk komandosów.
Oddawanie hołdu poprzednikom i utożsamianie z nimi są bardzo ważne nie tylko dla żołnierzy. Staramy się okazywać kombatantom szacunek także w nowoczesny sposób, by młodzi ludzie, którzy być może kiedyś założą ciemnozielony beret wojsk specjalnych, poczuli, że pewne wartości „ma się we krwi”.
Co pewien czas przygotowujemy specjalne projekty odwołujące się do historycznych tradycji. Jednym z nich jest wydany przez nas kalendarz na 2014 rok ze zdjęciami żołnierzy JWK i powstańców warszawskich. Choć kalendarz przestał być aktualny, szkoły proszą nas o wysłanie jego egzemplarzy, które nie są nam już potrzebne. Uczniowie wycinają z nich fotografie i przyozdabiają ściany szkolnych pracowni! Ci młodzi ludzie codziennie patrzą na nas i naszych poprzedników – myślę, że tak rodzą się pierwsze marzenia o służbie wojskowej!
Niesamowitym dla mnie faktem jest to, że synowie jednego z poległych żołnierzy jednostki wkrótce staną do selekcji. Jak powiedziała mi ich matka: chcą iść drogą ojca. Trzymam kciuki za tych dzielnych chłopaków i myślę, że nie mylą się nasi koledzy z amerykańskich sił specjalnych, którzy twierdzą, iż my Polacy wojaczkę mamy we krwi.
Czy w Pana życiu wydarzyło się coś, co wpłynęło na postrzeganie przez Pana wojskowej tradycji?
W moim przypadku to raczej kwestia wychowania. Moja mama, by nauczyć mnie czytać, sięgnęła po „Potop”. Dla ojca służba wojskowa była tym, czym wówczas dla większości mężczyzn – świętym obowiązkiem, z którego był dumny. Miałem również niesamowite szczęście do nauczycieli. Moja wychowawczyni z Technicznych Zakładów Naukowych w Częstochowie – pani mgr Anna Śpiewakowska wpajała nam przy każdej sposobności, że to my – pokolenie '89 – mamy być współczesnymi Kolumbami. Potem już bezpośredni wpływ na kształtowanie moich poglądów miały doświadczenia służbowe i spotkania z ludźmi, o których wcześniej tylko czytałem. Znani mi z kart historii oraz z książek bohaterowie, mimo podeszłego wieku i przeważnie traumatycznych doświadczeń, w sercach wciąż pozostali żołnierzami. To osoby pełne życia i humoru. Kiedyś, podczas spotkania z nimi, zrozumiałem, że prawdziwi bohaterowie po prostu żyją wśród nas jako skromni ludzie – warto odnajdywać te diamenty, zamiast ulegać niezwykle atrakcyjnym, ale nierealnym wzorcom wykreowanym w hollywoodzkich studiach filmowych.
Żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów często spotykają się z weteranami II wojny światowej…
Zazwyczaj są to spotkania organizowane przez jednostkę. Kombatanci AK są naszymi gośćmi lub odwiedzamy ich w domach. Ale wiele jest również indywidualnych inicjatyw żołnierzy, wynikających z ich osobistych przekonań i potrzeb. Sam uwielbiam takie spotkania, bo to najwspanialsza lekcja historii i pokory. Wielu z kombatantów „awansowało” również na stanowiska naszych mentorów, bardziej lub mniej świadomie podpowiadając nam praktyczne rozwiązania lub pomagając podjąć trudne decyzje.
Niedawno gościła w Lublińcu kpt. Weronika Sebastianowicz, weteranka Armii Krajowej. W połowie września składaliśmy życzenia żołnierzowi AK gen. bryg. Januszowi Brochwiczowi-Lewińskiemu z okazji 95. urodzin. Mamy stały kontakt z sanitariuszką Powstania Warszawskiego panią Haliną Jędrzejewską. Lista osób, z którymi żołnierze utrzymują kontakt, jest bardzo długa. W ubiegłym roku, na przykład, odnaleźliśmy w Polsce rodzinę ppłk. Władysława Smrokowskiego, który dowodził 1 SKC.
Te kontakty są ważne nie tylko dla żołnierzy JWK, lecz także dla weteranów...
Weterani są szczęśliwi, gdy opowiadamy im, w jaki sposób działa współczesny „Parasol”, „Zośka” czy „Miotła”. Dla nas z kolei wielką nagrodą jest usłyszeć: „jesteście tacy jak my” albo: „płynie w nas ta sama krew”. A opowieści, których nie przeczyta się w książkach czy pamiętnikach, są po prostu bezcenne. Bardzo chciałbym już jako były żołnierz starzeć się ze świadomością, że mam godnych następców i walczyłem w słusznej sprawie. Cieszę się, jeśli oni mogą dziś tak się poczuć. Zresztą jesteśmy im winni znacznie więcej!
Wiele oddziałów specjalnych z innych armii zazdrości nam wspaniałych tradycji. Jestem przekonany, że motywacja oraz – co za tym idzie – zdolności bojowe jednostki są większe dzięki silnym korzeniom tkwiącym we wspaniałej polskiej historii wojskowości.
autor zdjęć: Arch. JWK, Irek Drożdzański, Piotr Bławicki
komentarze