Można powiedzieć, że przeżyłam własną śmierć. Stałam na krawędzi wykopanego rowu i wraz z kilkunastoma innymi osobami czekałam na strzały. Jakimś cudem nie padły – mówi Westyna Gójska, żołnierz AK i łączniczka w Powstaniu Warszawskim. W wywiadzie opublikowanym w sierpniowym numerze „Polski Zbrojnej” wspomina dramatyczne wydarzenia z lata 1944 roku.
W sierpniu 1944 roku Westyna Gójska miała 19 lat i należała do tych warszawiaków, którzy od miesięcy czekali na wybuch powstania przeciw niemieckim okupantom. – Mówiliśmy między sobą, w gronie znajomych, że może coś się kroi. Ale za dużo na ten temat nie wiedziałam, byłam przecież kimś najmniej ważnym w hierarchii organizacyjnej. Pamiętam ostatnią niedzielę przed powstaniem. Pojechaliśmy z Wojtkiem Olszewskim kolejką EKD do jego znajomych pod Grodzisk Mazowiecki na wiśnie. Jak wróciliśmy, czekało na niego dwóch chłopaków. Wręczyli mu broń i zabrali do punktu kontaktowego. Dopiero wtedy nabrałam pewności, że będziemy walczyć. Kilka godzin przed wybuchem powstania. Jego mama zrobiła placki ziemniaczane. Zjedliśmy, Wojtek wziął moje zdjęcie i już się nigdy nie spotkaliśmy. Zginął na terenie browaru Haberbuscha. Prawdopodobnie, bo ciała nie znaleziono – mówi „Polsce Zbrojnej” Westyna Gójska.
Zapytana, czy według niej Powstanie Warszawskie miało sens, była łączniczka odpowiada bez zastanowienia: „Dla mnie, 19-letniej dziewczyny, wybuch powstania wydawał się czymś oczywistym. W listopadzie 1943 roku widziałam z okien swojego mieszkania egzekucję na rogu Wawelskiej i Grójeckiej. Hitlerowcy zastrzelili tam kilkanaście osób. Zamordowani mieli opaski na oczach. Niemcy ciągnęli ich za nogi, tworząc stertę ciał. Rozmawialiśmy o tym często ze znajomymi. Idąc do powstania, chcieliśmy położyć kres tym ciągłym egzekucjom i łapankom. To był właśnie ten nasz sens”.
W rozmowie z Andrzejem Fąfarą Westyna Gójska opowiada także o dramatycznej obronie budynku Polskiego Monopolu Tytoniowego oraz gehennie tysięcy warszawiaków zgromadzonych w obozie przejściowym na Zieleniaku.
Cały wywiad z Westyną Gójską można przeczytać w najnowszym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze