24-godzinna gotowość do przeprowadzenia interwencji polegających na podejmowaniu, a następnie zniszczeniu przedmiotów niebezpiecznych, począwszy od amunicji strzeleckiej, poprzez granaty i pociski przeciwpancerne, a skończywszy na bombach lotniczych to codzienność dla dwóch patroli rozminowania z 2 Brygady Zmechanizowanej przewidzianych i odpowiedzialnych za terminową realizacją wpływających zgłoszeń.
– Okres od wiosny do wczesnej jesieni to czas kiedy podejmujemy najwięcej interwencji. Przeprowadzone prace budowlane czy to na prywatnych posesjach, czy też związane z renowacją dróg to niemal pewnik, że pod powierzchnią przekopywanej ziemi odkryjemy niebezpieczne pozostałości po czasach II wojny światowej – podkreślił zastępca dowódcy patrolu rozminowania nr 4 mł. chor. Marek Kocik.
Najistotniejsze w przypadku natknięcia się na przedmiot przypominający kształtem pocisk, minę bądź bombę to zachowanie zdrowego rozsądku i pod żadnym pozorem niedotykanie znaleziska. – Oznakowanie miejsca oraz pilne poinformowanie właściwych służb, tj. policji, straży pożarnej bądź straży miejskiej, to podstawa, aby patrol rozminowania mógł podjąć interwencję. Rejon odpowiedzialności patroli z 2 BZ to łącznie 13 powiatów, dlatego wielokrotnie się zdarza, że jednego dnia realizujemy zgłoszenia w co najmniej dwóch miejscach – zaznaczył starszy magazynier-saper sierżant Marcin Banasiński.
Wszystkie niebezpieczne przedmioty podjęte podczas interwencji są wysadzane w specjalnie wydzielonym rejonie zwanym stałym miejscem niszczeń ze szczególnym zachowaniem obowiązujących warunków bezpieczeństwa. – Pomimo faktu, iż w ciągu roku kalendarzowego wyjeżdżamy blisko 300 razy celem realizacji wpływających zgłoszeń, praca ta, choć niebezpieczna, każdorazowo daje mnóstwo satysfakcji z dobrze wykonanego zadania – spuentował mł. chor. Marcin Kocik.
Tekst: kpt. Sebastian Stawiński
autor zdjęć: kpt. Sebastian Stawiński
komentarze