Z samobieżnych haubic Goździk kalibru 122 mm wystrzelili blisko 150 pocisków odłamkowo-burzących. Zniszczyli kilka stanowisk dowodzenia, stacji radiolokacyjnych, transporterów opancerzonych oraz ważnych stanowisk ogniowych przeciwnika. Po blisko dwutygodniowym szkoleniu dywizjon artylerii samobieżnej 10 Brygady Kawalerii Pancernej wraca do koszar.
Podczas poligonu sprawdzona została każda jego bateria, kompania i pluton. Oceniano działanie nie tylko poszczególnych żołnierzy, lecz także dowódców. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych (susza na poligonie i czasowe zakazy strzelań) artylerzyści z 1 i 3 baterii ogniowej kilkanaście razy strzelali amunicją bojową. Pierwsza bateria wykonała pięć takich zadań, w tym dwa w nocy. Trzecia bateria strzelała ośmiokrotnie, dwa razy nocą. Obie wystrzeliły w sumie 147 pocisków.
– Sprawdzian dywizjonu wypadł pozytywnie. Oceny dobre i bardzo dobre wystawiłem nie tylko 1 i 3 baterii ogniowej, które wykonywały strzelania, lecz także baterii dowodzenia. 2 bateria artylerii i kompania logistyczna dobrze wspierały wykonanie wszystkich zadań pod względem zaopatrzenia, żywienia i przeprowadzania drobnych napraw sprzętu. Mam pewność, że mój pododdział jest gotowy do wykonywania zadań bojowych, do jakich jest przeznaczony – podkreśla ppłk Robert Wiese, dowódca dywizjonu.
Jedną z ważniejszych ról podczas szkolenia odegrała bateria dowodzenia. Pododdział ten przygotowywał w terenie miejsca pracy dla dowództwa dywizjonu, chronił je i zapewniał sztabowi należyte warunki socjalno-bytowe. Po wykryciu przez lotnictwo nieprzyjaciela kilka razy przenosił stanowiska dowodzenia i ponownie rozstawiał w bezpieczniejszym miejscu.
W skład baterii wchodzą m.in. trzy plutony wysuniętych obserwatorów. Ci artyleryjscy zwiadowcy są oczami całego dywizjonu. Podzieleni na sekcje muszą umieć skrycie przedostać się w pobliże nieprzyjacielskich wojsk. Dobrze zamaskowani wykrywają i rozpoznają newralgiczne miejsca i najważniejsze obiekty wrogich sił. Meldują dowództwu o ich położeniu, odległości od wybranych celów oraz podają inne ważne dane.
– Podczas szkolenia poligonowego wszyscy moi ludzie sprawdzili się w praktycznym działaniu. Oceniam ich bardzo dobrze. Musieliśmy trzykrotnie organizować stanowisko dowodzenia i po wykryciu przenosić je w inny rejon i należycie chronić. Zwiadowcy baterii, odpowiednio zamaskowani, w dzień i w nocy przy użyciu przyrządów obserwacyjnych APDR przekazywali dokładne parametry celów – kierunek i odległość od nich. Dzięki temu ogień haubic dywizjonu był zawsze celny – mówi kpt. Rafał Rylich, dowódca baterii dowodzenia.
Na celność i skuteczność ognia prowadzonego przez dywizjon miała także wpływ praca wielu innych specjalistów. Egzamin zdali łącznościowcy, specjaliści od pomiarów meteorologicznych, topograficznych i balistycznych. W zajęciach poligonowych uczestniczyło 9 żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych, którzy współpracowali z logistykami, doskonalili umiejętności maskowania sprzętu i stanowisk ogniowych, rozwijania systemów łączności i ubezpieczania miejsc stacjonowania.
autor zdjęć: Katarzyna Przepióra
komentarze