Na poligonie pod Poznaniem trwają największe w armii zawody użyteczno-bojowe. Do rywalizacji stanęło blisko 450 żołnierzy z pododdziałów wojsk lądowych. Walczą o tytuł najlepszego plutonu. Łatwo nie jest – muszą przejść 20-kilometrowy marsz na orientację, jak najlepiej ustawić pola minowe oraz wykazać się celnością.
– Takie zawody to najlepszy sposób, by sprawdzić, co żołnierze potrafią. Jest trochę stresu i działanie pod presją czasu. Dzięki temu możemy poznać swoje mocne i słabe strony, zweryfikować umiejętności strzeleckie czy taktyczne – mówi por. Piotr Stykowski, dowódca plutonu aeromobilnego z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
W Biedrusku zameldowali się żołnierze z jednostek w całej Polsce. Do rywalizacji stanęło 13 plutonów z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, 12 i 16 Dywizji Zmechanizowanej, 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, 6 Brygady Powietrznodesantowej, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej i Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
Większość żołnierzy przywiozła na poligon własny sprzęt. Podczas zawodów korzystają z 15 czołgów, m.in. Leopardów, PT-91 oraz T-72, dziewięciu KTO Rosomak oraz ponad 20 bojowych wozów piechoty – BWP-1.
Od kilku dni żołnierze rywalizują w sześciu konkurencjach. Muszą na przykład przejść tak zwaną pętlę taktyczną. Polega to na wykonaniu wielu zadań, m.in. ustawieniu pola minowego, zakładaniu na czas maski przeciwgazowej, przemierzaniu pola walki czołgając się, nawiązywaniu łączności. – Tu są sprawdzane umiejętności inżynieryjno-saperskie, ochrony przed bronią masowego rażenia czy ewakuacji rannych z pola walki – mówi chor. Marcin Szubert z biura prasowego zawodów.
Inna konkurencja polegała na strzelaniu nocą z broni pokładowej lub bojowych wozów piechoty, kierowaniu ogniem, odbyciu biegu patrolowego ze strzelaniem. – Do zawodów przygotowywaliśmy się ponad trzy tygodnie. Moi żołnierze w konkurencji kierowania ogniem pokazali się z jak najlepszej strony – mówi ppor. Jarosław Turkowski, dowódca plutonu szturmowego 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Zawodnicy mają także za sobą 20-kilometrowy marsz na orientację. – Liczyły się umiejętności rozpoznania terenu, praca z mapą i wybór drogi marszu – mówi por. Stykowski. To jedna z trudniejszych konkurencji. – Tu nie wystarczyła tylko dobra kondycja. Kluczem do sukcesu było nastawienie psychiczne, zwłaszcza na ostatnim odcinku marszu. Podczas tej konkurencji z ostatniego miejsca można było awansować na pierwsze i odwrotnie. Mój pluton o 50 sekund przegrał walkę o drugą lokatę – opowiada ppor. Turkowski.
Żołnierze podkreślają, że nie tylko umiejętności i odporność na stres są w wypadku takiej rywalizacji najważniejsze. – Ważne jest, abyśmy byli przygotowani w jednakowym stopniu. Żeby osiągnąć sukces, musimy być zgrani, mieć do siebie zaufanie, uzupełniać się nawzajem – dodaje oficer z 6 Brygady.
Por. Stykowski podkreśla, że jego podwładni są podchorążymi i takich praktycznych szkoleń na co dzień mają dużo mniej niż pozostali uczestnicy zawodów. – Ale zaskoczyli mnie głównie świetną kondycją. Motywacja w zespole naprawdę jest duża – mówi porucznik z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych.
Zawody w Biedrusku zorganizowało Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu oraz, powołany w styczniu tego roku, Zarząd Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych Inspektoratu Wojsk Lądowych Dowództwa Generalnego RSZ. Rywalizacja potrwa do środy. W czwartek najlepsze plutony zostaną nagrodzone.
Tego typu zawody użyteczno-bojowe dla plutonów zorganizowano w wojsku już po raz piąty.
autor zdjęć: Jacek Mizgała, fot. chor. Piotr Lubiński / SPWLąd Poznań
komentarze